No cóż, to nie jest jedna z tych powieści Chmielewskiej, nad którymi zwijałam się ze śmiechu. Niewiele w niej absurdalnego humoru i tego niepowtarzalnego chaosu, który tak spontanicznie wytwarzała bohaterka i jej przyjaciele we wczesnych powieściach. Dużo za to rozliczeń z przeszłością, chwilami wręcz nostalgicznych, co, o dziwo, akurat tu mi podpasowało. Miejscami zabawne, ale jeśli chcecie się pośmiać cała gębą, poszukajcie książek z lat 60 i 70.