W końcu nadeszła pora na drugą odsłonę opowiadań stworzonych w hołdzie brytyjskiej grupy Iron Maiden. Tak jak poprzednio byłem pełny obaw względem pierwszej części, tak tutaj rzuciłem się z nadzieją, że teraz może być już tylko lepiej. I cóż.
Jeśli chodzi o koncepcję, to nie można niczego zarzucić. Opowiadania nawiązują w mniejszym lub większym stopniu do konkretnych numerów zespołu lub postaci Eddie'go. Tematyka? Znowu zróżnicowana, lecz mimo większej ilości zebranych tu autorów, odbyło się bez achów. Opowiadania poprawne, ostrożne. Trochę jak w przypadku wielu zespołów, których pierwsza płyta rozbudzała nadzieję, a kolejna... niestety nie nasyciła wiązanych z nią oczekiwań.
Może następnym razem.