Opinia na temat książki Królewska krew. Wieża elfów

 Dwie krótkie opowieści w jednej książce. Jej główni bohaterowie to dwaj najemnicy, którzy trudnią się wykonywaniem niezwykle niebezpiecznych, a przy tym nieopłacalnych zleceń.
 
 Podobało mi się poczucie humoru zaserwowane przez Autora. Wolę więcej ironii oraz wisielczego humoru, ale tu było ok. W ogóle styl, w jakim opowiedziane są historie, przypadł mi do gustu. Bohaterowie są nieco jednowymiarowi, ale to nie przeszkadzało mi w czytaniu. Polubiłam Hadriana i Royce'a (chociaż nazwę wybrali koszmarną), i to by było na tyle. Zanosi się na to, że pierwsze spotkanie z M. Sullivanem nie będzie moim ostatnim.
 
 Minusem jest zdecydowanie przewidywalność książek. Chwilami było to trochę denerwujące, jednak dało się przemęczyć.
 
 Ciekawią mnie dalsze perypetie bohaterów, więc kiedyś sięgnę po kolejne części "Odkryć...".