Kolejny tom przygód żołnierzy pułku karnego. Okupowana Grecja, wstrząsane partyzanckimi walkami Bałkany i pełen wojennej zaciekłości front wschodni są tłem przeżyć bohaterów kolejnej powieści Svena Hassela. Machina wojenna bezlitośnie odziera walczących z poczucia godności i humanitarnych odruchów współczucia, zaufania i szacunku wobec współtowarzyszy. Rozkazy przełożonych, nawet najbardziej absurdalne, zmieniają żołnierzy w bezduszne automaty. `Mało już ludzi pamięta wojnę naocznie. Literatura pozwala im ją jakoś wznowić. Jak? Na przykład Sven Hassel z pozycji niemieckiego zwykłego trepa frontowego i weterana okopów wspomina chłopca z mojego pokolenia przy trupach rodziców. "Tatusiu, mamusiu, jestem zupełnie sam... - Ta wielka wojna uodporniła dzieci w nienaturalny sposób. Brutalna twarz śmierci stała się dla nich codziennym widokiem". Naszym młodym przebojowym łatwiej mówić o pałach na przeciwników, aż echo z Rady Europy donosi, że jest to podjudzanie do nienawiści. Jako dziecko widziałem niemieckich żołnierzy idących na front, wrzeszczących na siebie, esesmanów, zawsze w rękawiczkach, z rewolwerem w dłoni, złapane dzieci żydowskie rozstrzeliwane przez niemieckich policjantów koło miasta, przysypane popiołem prawie szkielety ludzkie Żydów za rowem w getcie małego miasteczka, parujące dymem i wnętrznościami wraki samolotów, pole potyczki z odartymi z odzieży trupami. Moje pokolenie lepiej zna konsekwencje agresji, nienawiści, wojny. Trudniej też przesłonić nam obraz z natury heroicznymi plakatami, emblematami, banerami, wystawami, bogatymi muzeami, zakrywającymi kiczem i hasłami prawdę o wojnie.