Kiedy powieść ta po raz pierwszy pojawiła się w formie książki, rozeszła się pogłoska, że temat mnie poniósł. Niektórzy recenzenci utrzymywali, że utwór, zamierzony jako nowela, wymknął się z pod kontroli autora. Ten czy ów w samym tekśćie odkrył dowód faktu, który zdawał się ich śmieszyć: wskazywali na ograniczenia formy narracyjnej. Dowodzili, że nie sposób oczekiwać, by ktokolwiek przemawiał przez tak długi czas - i żeby ktokolwiek mógł tak długo słuchać. Nie jest to, powiadali, zbyt przekonujące. Doskonała powieść warta przeczytania.