Nigdy nie umiałam oprzeć się wyobraźni Zafóna... tajemnicze cmentarze, wśród których kamienne anioły patrzą na nas niewidzącymi oczami, Barcelona - zalana deszczem niczym płynnym srebrem, stare kamienice i dworki zarosłe pnączem i naznaczone latami... i ta iskierka, którą autor wplata w swoje powieści, która ożywia kamienne anioły, ożywia zapuszczone ogrody i ożywia wyobraźnię.
Marina jest cudowną książką. Są tu elementy horroru, ale takiego wiktoriańskiego, pełnego kurzu. Wytwórnia Hammera nie powstydziłaby się mieć go w swojej filmowej kolekcji.
Jestem zachwycona nie tylko stylem Zafóna, ale także tym, w jaki łatwy sposób połączył elementy grozy, obyczaju i swojego rodzaju wizytówki Barcelony, która pełni tutaj niepoślednią rolę.
Tajemnice, tajemnice... jest ich tutaj pełno. A każda odkryta część łamigłówki sprawia, że jest ona jeszcze bardziej nieodgadniona.
Jestem totalnie zakochana w tej książce. Na pewno nie raz do niej wrócę.