Opinia na temat książki Nawiedzona wagina

Niesamowita! Nigdy w życiu nie czytałem równie fucked-up książki. Książeczki właściwie, bo ta niespełna stustronnicowa broszurka to szybka lektura na jedną godzinę, no może trochę więcej. Steve bardzo kocha swoją dziewczynę, ale jakoś nie może się z nią kochać bo…

(i wychodzą z niej szkielety)

Przysłuchując się dźwiękom dochodzącym „ze środka” Steve ulega prośbom swojej Stacy i wchodzi w nią… cały udając się na eskapadę po świecie wewnątrz jej waginy, lub właściwie świecie do którego rzeczona wagina jest bramą, taką wiecie coś jak szafa do Narni. Już pierwsze zdanie to strzał unoszący brew czytelnika, wtrysk adrenaliny ciekawego czytelnika i jak na tak krótką historyjkę – przyspawanie do niej już do samego końca. Siedemnaście rozdziałów na 93 stronach to rollercoaster po, jeśli nie zwichrowanej, to bardzo ale to bardzo oryginalnej wyobraźni Autora. Bardzo dokładne i obrazowe opisy tytułowej jamy ciała i zmagania Stevea z nią nie są obrzydliwe, ale stanowią tło do akcji fabularnej. Cała powieść (powiastka?) jest nie tyle straszna, co strasznie… zabawna. Horrorowe ujecie akcji nie ustępuje historiom Grahama Masterona, a sam pomysł fabularny mógłby zaciekawić i Stevena Kinga. Świat stworzony „wewnątrz”, a właściwie w innym dodatkowym wymiarze to zajmująca podróż głównego bohatera, tym razem przez świat bardziej pasujący do literatury fantastycznej. Cała koncepcja trzyma się doskonale, nie ma żadnych niedociągnięć, czy idiotyzmów (tak, nie ma idiotyzmów, wiem o czym jest ta książka, ale ta historia jest kompletna w swoim bizarnej postaci). Naprawdę żal, że skończyła się tak szybko, że to tylko 100 stron, a nie pełnoprawny horror na jakieś 350 - 400 stron. Szczerze polecam na wyluzowanie głowy i kilka dawek śmiechu oraz unoszących się ze zdziwienia brwi.

Pozostaje tylko jedno pytanie. Będzie ekranizacja?