Gdybym miała wymieniać ulubionych zagranicznych autorów, dość szybko padłoby nazwisko Lisy Jewell. Sięgając po jej książki, po prostu wiem, że nie będę zawiedziona. Jest w nich coś, co sprawia, że za każdym razem jestem usatysfakcjonowana. Świetnie snuje klimatyczne historie, w których nie brakuje przeszywającego dreszczyku emocji, takiego niepokojącego przeczucia, że za chwilę coś złego się wydarzy.
"Nic tu nie jest prawdą" to niezwykle kobiecy thriller. Jest niemal regułą, że to wokół żeńskich postaci kręci się akcja w tym gatunku, ale tutaj pojawiło się tak wiele aspektów, tak wiele postaw, że pierwszym moim skojarzeniem z najnowszą powieścią Lisy Jewell będzie właśnie kobiecość. Drugim podcast.
Podcasty rozkwitają już od kilku lat, jednak dopiero niedawno zaczęły być wykorzystywane przez autorów, co ciekawe nie tylko przy kryminałach, ale też choćby w literaturze pięknej. W tej książce autorka poszła o krok dalej, bo obok podcastu mamy też serial dokumentalny, konstrukcyjnie to bardzo ciekawy zabieg. Mimo wszystko to tylko oprawa znakomitej treści.
Gdy byłam młodsza, zdarzało mi się czasami zagłębiać w treści, które dziś nazywam patonauką - astrologia, numerologia, horoskopy, znaczenie imion... myślę, że ta powieść doskonale obrazuje jak naiwne jest układanie takich teorii. Główne bohaterki urodziły się tego samego dnia, nawet w tym samym szpitalu, a nie mogłyby się bardziej od siebie różnić.
Alix wiedzie spokojne życie, realiz...