Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, senne miasteczko we Włoszech, na komisariacie nic się nie dzieje. Ludzie przygotowują się do świętowania, toteż życie na włoskich ulicach zamarło. I pewnego dnia, kiedy komisarz Soneri myśli, że już nic większego się nie zdarzy... do komisariatu przychodzi pewna staruszka, która pilnie chce się widzieć właśnie z nim. Soneri jednak zbywa ją. Staruszka rozmawia więc z jego podwładnym Juvarą. Jak się okazuje zgłasza ona, że coś dziwnego dzieje się z jej sąsiadką. Pewnie sprawa nie zainteresowałaby komisarza Soneriego, gdyby nie znał sąsiadki tej staruszki - Ghitty. I pewnie nie zaangażowałby się w całą sprawę gdyby nie to, że za bardzo dotyczy ona jego przeszłości... Podejmuje się więc śledztwa, które krok po kroku sprawia, że zaczyna odkrywać coraz głębsze tajemnice. Tajemnice Ghitty, tajemnice grubych ryb w mieście, a nawet te dotyczące jego... żony.
Do plusów opowieści na pewno zaliczyłabym dość dynamicznie rozwijającą się historię, sprawiającą, że do ciut ponad połowy książki czyta się ją z zainteresowaniem. Kolejnym plusem jest to, że zastosowano rzecz rzadką w kryminałach - bo ofiarą morderstwa jest staruszka (przeważnie jeśli ginie kobieta to jest ona młoda i piękna - chyba, że za dużo tego typu kryminałów przeczytałam).
Plusem jest też to, że akcja toczy się we Włoszech, z włoskim klimatem, włoskimi ulicami i całą tą otoczką. Myślę, że gdyby nakręcono film na podstawie tej opowieści pewnie historia na ekranie byłab...