Diabelnie przebiegła historia o bezmiarze ludzkiego zła
"Policja" jest dziesiątym tomem kryminałów z Harrym Holem, częścią jeszcze lepszą niż inne. Na ostatniej stronie poprzedniej powieści, czyli "Upiorów", ciężko postrzelony Harry Hole traci świadomość. Teraz nadludzkim wysiłkiem wraca do zdrowia i otrzymuje kolejną, arcytrudną sprawę. Ktoś zabija policjantów w Oslo. Robi to w sposób przemyślany i z premedytacją. W tych zabójstwach widoczny jest pewien plan realizowany z zimną krwią. Morderca ściąga policjantów na teren spraw o zabójstwo, którymi zajmowali się przed laty i których nie rozwiązali. Zabija ich w ten sam sposób, jak poprzednio ginęły ofiary. W szeregi policjantów wkrada się stopniowo strach graniczący z paniką. Osób mających na swoim koncie nierozwiązaną sprawę jest wiele, bardzo wiele. Śledczy dają tej sprawie priorytet, jest ona bowiem najważniejsza również dla komendanta Mikaela Bellmana. Morderca bawi się z organami ścigania w kotka i myszkę, a autor drażni odbiorcę. Gdzie podział się Harry Hole, dlaczego tak zwleka z podjęciem działań, jak zwykle uwikłany w jakieś sprawy polityczno-prywatne. Zespołowi brakuje geniuszu śledczego.