– Jebane psy! Wypierdalać! – Tłumek podszedł na dziesięć metrów i nie zwalnia.
Trzymają tulipany (obtłuczone szyjki po pustych butelkach), kije bilardowe. Kilku ma na rękach stalowe pieszczochy, jeden metalowe pokrętło. Czas na mnie. Tu się nie ma co pierdolić. Nawet nie patrzę, czy jakiś pedał nagrywa komórką. Policjantki z wysiłkiem ładują schlanego, naćpanego chuja do „trzeciej klasy”. Okratowanej klatki. Jedynego odpowiedniego miejsca dla dzikiego pawiana. Wysiadam ze służbową bronią w ręku. Przeładowany wcześniej walther P-99 sterczy lufą do nieba. Chuj tam. Będę zgrywał Brudnego Harry’ego…
Gorąco polecamy debiutancką, opartą na doświadczeniu autentycznej pracy w policji powieść Marcina Erlina.