Ile lat służyłem w tej jebanej przez byle kogo policji? Pięć? Dwadzieścia? Może więcej? Najważniejsze, że przez ten czas nikt mnie na niczym nie złapał. Dlaczego? To jasne. Stałem się bardzo dobrym gliną, o wiele lepszym niż wy kiedykolwiek będziecie. Oficjalnie robiłem wszystko zgodnie z przepisami, łącznie z noszeniem regulaminowego umundurowania. Smarkałem w firmowe chusteczki, podcierałem tyłek regulaminowymi ruchami, używając dopuszczonego prawnie do handlowego obrotu papieru toaletowego. Salutowałem, stawałem na baczność, meldowałem się ładniej niż w wojsku, śpiewałem, co i kiedy mi kazano, mimo że cała ta hipokryzja nic dla mnie nie znaczyła, a wszystko po to, żebym mógł robić w życiu to, co lubię najbardziej.