Niby Oriana Fallaci odwołuje się do rozumu, jej argumentacji trudno odmówić racji, jednak nie do końca przekonała mnie ta książka. O ile ton pierwszej części („Wściekłość i duma”) – przesycony emocjami, gniewem, można tłumaczyć świeżością wydarzeń z 11 września, o tyle podobna retoryka w „Sile rozumu” trochę razi.
Oriana Fallaci to ikona dziennikarstwa, kobieta która chyba niczego się nie bała, a w dodatku osoba z imponującą widzą i doświadczeniem. I wszystkie te przymioty w tej książce widać. Ale jednocześnie widzimy też Orianę, która całe zło tego świata upatruje w Islamie. A to już nie do końca do mnie przemawia, bo świat jest jednak bardziej skomplikowany.
Nie do końca podobała mi się też forma całości, która niestety przyczynia się do starzenia tekstu. Autorka w swoich wywodach często używa „przezwisk” znanych polityków – włoskich czy z UE. W efekcie osoby, które nie są biegłe w dawniejszej polityce (czytaj JA), tracą sens całego wywodu.
Niemniej jestem pod wrażeniem wiedzy Fallaci – nie tylko politycznej, ale i kulturowej.