Książka napisana z perspektywy fantastycznego himalaisty, ale przede wszystkim człowieka. Bielecki nie jest tu tylko maszyną zdobywającą szczyty, którą przedstawiają media. Nie jest kimś kto "zostawił" w górach kolegów. Jest jednym z nas, jednym z nas któremu udaje się spełnić pasję, który z pasji zrobił swój sposób życia, która daje mu "chleb". Daje możliwość zdobycia tego co dane jest tylko kilku osobom na Ziemi. On walczy, on cierpi, boi się, uczy, przeżywa historię którymi żyje nie tylko Polska, ale i świat, przeżywa to na swój sposób. Wprost opowiada o rzeczach które wydają się być normą, a w górach stają się wyzwaniem. Bo nie wiem jak innych, ale mnie ciekawi jak się umyć na kilku tysiącach metrów ponad poziomem morza?? czy załatwiając się odmrażają sobie tyłek? :) Naprawdę miałam co do niego bardzo mieszane uczucia, szacunek też, ale przede wszystkim pewien niesmak w związku z Broad Peak. Żeby tylko nikt nie zrozumiał mnie źle, nie uważałam, że jest w jakimś stopniu winny sytuacji, ale media robiły taki szum, że wątpliwości mogły się pojawić. Szczególnie u osoby takiej jak ja, która z górami wysokimi ma tyle samo wspólnego co ze zdobywaniem kosmosu. Logika mówiła "miał zostać? umrzeć z nimi? przecież oni chyba zawsze schodzą sami, nie czekają na siebie", a media z kolei "błąd, czemu schodził sam, tak nie można, nie powinno się". Opowiada o tym, na spokojnie, na chłopski rozum. Po prostu. Po moich mieszanych uczuciach śladu nie ma. Został za to ogromny szacunek, po...