Alicia, to dwudziestoletnia genialna matematyczka i skrzypaczka. Zgłasza się do szpitala psychiatrycznego Stella Maris. Dziewczynę nawiedzają trudne do określenia postaci. Każda z nich jest analogiczna do jej aktualnego stanu psychicznego. Alicia prowadzi intelektualną dysputę ze swoim psychoterapeutą. Poruszają tematy dzieciństwa, filozofii, ukochanej przez dziewczynę matematyki i muzyki. Bohaterka książki kocha liczby, ale kocha też nuty, w których upatruje matematycznych wzorów. Rozmowa Alicii z lekarzem to intelektualny, sięgający głębokich ran i poważnych tematów, przeplatanych przyziemnymi wstawkami dialog. Jedynie, o czym nie chce rozmawiać, jest historia jej brata, Bobby’ego…
“Stella Maris” to mistrzowska powieść, genialnie rozpisany dialog dwóch silnych osobowości. Postaci w intelektualnej przepychance czasami zajmują wspólny front, żeby za moment zmienić go i stanąć po dwóch stronach barykady. Alicia opancerzona jest w zbroję stworzoną z sarkazmu, pod którą kryje się wrażliwa i przepełniona bólem postać. Jako pacjentka, często stawia się na równi z lekarzem, próbując wciągnąć go w jego własną, psychoanalityczną “grę”.
To nie jest książka z wartką akcją, to książka, w której prym wiedzie słowo. Cormac McCarthy stworzył językowe mistrzostwo, po którym się wręcz płynie. Dialog, od którego nie można się oderwać. Autor w wyrażaniu emocji poprzez interpunkcję jest minimalistą. Nie zaburza nimi emocjonalnego przekazu...