"Szeptania" – historia, która zapada w pamięć i w serce
Niektóre książki wciągają od pierwszej strony. Inne potrzebują chwili, by wejść pod skórę. Szeptania Karoliny Głogowskiej zrobiła jedno i drugie. Z początku niepozorna, osnuta mgłą niedopowiedzeń, powoli wciągnęła mnie w swój świat tak mocno, że trudno było się oderwać.
To historia Matyldy i jej córki Heli, które wracają do domu rodzinnego – do miejsca, w którym czeka na nie babcia Róża i prababcia Lulka. Już sam ten motyw – powrót do przeszłości, do miejsc, które pamiętamy, ale które niekoniecznie chcemy odwiedzać – sprawił, że poczułam się emocjonalnie związana z tą opowieścią. Bo kto z nas nie ma w swoim życiu miejsc, do których powrót boli?
Głogowska mistrzowsko buduje napięcie. Jest coś dusznego w tym starym domu, w skrywanych przez lata sekretach, w relacjach między kobietami, które kochają się, ale jednocześnie nie potrafią się do siebie zbliżyć. Niby codzienność, a jednak na każdej stronie czuć, że za chwilę wydarzy się coś, co zmieni wszystko.
Najbardziej poruszyła mnie relacja Matyldy i Heli. Matka i córka, które choć są sobie najbliższe, nie zawsze potrafią znaleźć do siebie drogę. Próbują, walczą o siebie, ale gdzieś między ich słowami czai się niewypowiedziany ból. I to było tak prawdziwe, tak autentyczne, że nie raz czułam ścisk w gardle.
A potem jest jeszcze ten mistyczny eleme...