„Taniec na gruzach” to moje kolejne spotkanie z twórczością Wiktora Krajewskiego.
To co niezwykłe to jest kolejne spotkanie, rozmowa. Kolejny raz mam poczucie rozmowy z Autorem. To niezwykłe uczucie, jakbyśmy siedzieli z kubkiem herbaty albo kieliszkiem wina i rozmawiali. Jakby Autor opowiadał mi historię, która go fascynuje, która zaprząta jego myśli. Co więcej, jakby znał pojawiające się w moich myślach pytania i na nie odpowiadał.
„Taniec na gruzach" to historia niezwykłej kobiety, 96-letniej primabaleriną Ballet Russe de Monte Carll, która swoim wielkim talentem podbiła sceny światowe, a w Polsce jest absolutnie zapomniana.
„Taniec to dość brutalna dziedzina sztuki. To nie jest malarstwo czy pisarstwo. Po tancerzu rzadko kiedy pozostaje dowód, że jego artystyczne dokonania rzeczywiście były czymś spektakularnym. Tańczysz i gdy schodzisz ze sceny, twoje dzieło jest już skończone, a za chwilę wszyscy o nim zapomną, żeby zrobić miejsce nowemu. Już jest za późno na przywracanie jej świetności.”
To opis rozkwitającej, wielkiej kariery, którą brutalnie przerywa nadejście II Wojny Światowej. Nina trafiła do obozu pracy, gdzie ociera się o śmierć z powodu wycieńczenia. Wojna odbiera jej bliskich, którzy zawsze byli wsparciem i siłą do działania. Po wojnie wyjeżdża do USA, wraca do tańca i staje się światową ikoną baletu.
To książka o wielkiej sile, determinacji i ogromnej woli walki o życie. Niesie ona wiarę w lepsze jutro, ale również pielęgnuje przeszłość (nawet tą najboleśniejszą). To historia przepełniona emocjami: miłością, pasją, smutkiem, stratą, cierpieniem.
Książka zawiera niezwykłe zdjęcia z prywatnego archiwum Niny Novak, Biblioteki Kongresu oraz Biblioteki Narodowej, które wspaniale uzupełniają całość przekazu. Oczywiście muszę wspomnieć o wspaniałej okładce projektu Michała Poniedzielskiego.
Gorąco polecam lekturę tej książki.