łówną bohaterką tej części zostaje Irja Mattiasdatter, biedna, niezdarna dziewczyna ze wsi, która niespodziewanie staje się towarzyszką zabaw dla dorastających wnuków Tengela i Silje. Wychowuje się wspólnie z Sunivą, Cecylią i Taraldem, w którym jest zakochana od najmłodszych lat. Co z tego jak on świata nie widzi za swoją kuzynką. Starsze pokolenie patrzy z przerażeniem na to co dzieje się ale żadne napomnienia nie działają gdy do głosu dochodzą zmysły i nieoczekiwane sploty wydarzeń.
,,Tęsknota" zaczęła się bardzo spokojnie. Pełne pasji, namiętności i zawirowań dzieje Sol powoli odchodzą w zapomnienie. Tak samo jak świadomość rodzinnej klątwy. Pokolenie wnuków Tengela i Silje pozornie jest od tego wolne. Wydaje się, że strach w oczach nestora rodu to tylko zabobony jednak straszliwe dziedzictwo uderzy i spowoduje tragiczne konsekwencje.
Kolejny raz Margit Sandemo zafundowała czytelnikowi całą paletę emocji. Delikatny uśmiech na początku, rozczulenie gdy obserwuje się powoli rozrastającą się rodzinę, poczucie spokoju, gdy ma się wrażenie, że wreszcie wszystko jest na właściwym miejscu oraz ból i łzy gdy trzeba się pożegnać z bohaterami. Ma ochotę potrzepać Taraldem by wreszcie zrozumiał, że przy jego boku jest ktoś kto jest jego siłą i oparciem. Ale też chce się objąć i przytulić Cecylię rzucą w świat, który nie jest taki jak z pozoru się wydaje. Jedno jest pewne wnuki Tengela dorastają, wchodzą w świat i żadne emocje nie są im oszczędzone. A dodatkowo...