Tytuł i okładka (starszego wydania) 43. tomu Sagi o Ludziach Lodu sugeruje, że skupimy się tu na romantycznym wątku, najpewniej doprawionym erotykom. Nie zabraknie tu miłosnych uniesień, jednak to nie jedyne, co ta część nam zaoferuje.
Saga opowiada o rodzie, na którym ciąży przekleństwo. W każdym pokoleniu rodzi się ktoś obciążony złym dziedzictwem. Oprócz nienaturalnego wyglądu obdarzony zostaje niezwykłymi zdolnościami i wielką chęcią do czynienia zła. Niektórym jednak udało się odmienić los i od pokolenia Tengla Dobrego Ludzie Lodu próbują powstrzymać tego, który wszystko zapoczątkował.
Czas akcji ciągnie się długie lata, przez kolejne pokolenia. Poznaliśmy już historię wielu niezwykłych ludzi. Do przodu idzie także główna fabuła. Nasi bohaterowie wyruszyli na ostateczną misję. Ostatnie wydarzenia jednak ich rozdzielają, a każdemu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
W tej części trafimy na wiele wzruszających i chwytających za serce scen. Przechodzimy przez walkę z przeciwnościami, zetkniemy się ze śmiercią i usłyszymy bicie złamanych, samotnych serc. Nie zabraknie też jednak sporej dawki humoru, w tym nieco zbereźnego. Muszę przyznać, ze historia pancernika i pomoc czarownic nieźle ubarwiły tę opowieść.
Najważniejszy jest jednak wielki wyścig do Doliny Ludzi Lodu. Tengel Zły depcze naszym bohaterom po piętach, a im samym towarzyszy umierający, zwyczajny człowiek. Czy będzie pomocą, czy tylko przeszkodą w wykonaniu m...