Pierwsza część „Sagi moskiewskiej” była bardzo dobra, druga - „Wojna i więzienie” jest dla mnie znakomita i fascynująca. Przyzwyczaiłam się bowiem do specyficznego języka Aksionowa i nic nie zaburzało mi już lektury.
Wojenne losy rodziny moskiewskiej rodziny Gradowów są tak pokręcone i różnorodne, że nie sposób w krótkiej opinii się do nich odnieść, ale dzieje się!
Jak rodzina poradziła sobie w trudnych czasach? Na ile z tej zawieruchy, czasów życia w strachu i upokorzeniu wyszła obronną ręką, a na ile pokiereszowana psychicznie i fizycznie? Kto przeżył, kogo los nie oszczędził? Kibicowałam im wszystkim, rodzicom, dzieciom, wnukom, dalszym krewnym, niezależnie od tego, po której stronie się znaleźli - komunistom, wrogom ludu, łagrowym więźniom, szarym, zastraszonym, podporządkowanym władzy obywatelom.
Sama nie wiem, czy ważniejsi byli dla mnie bohaterowie główni, drugoplanowi, czy szeroko rozbudowane tło. Zachwyciły mnie opisy wojennej Moskwy, zakulisowych rozgrywek, stalinowskiej machiny, nawet wojennych działań, a przede wszystkim rosyjskiej mentalności, całkiem innej niż nasza.
Mnóstwo postaci, nieoczekiwanych kolei losu, potwierdzonych historycznie zdarzeń oraz wątków, w tym m.in. wątek polski. Autor odnosi się np. do zbrodni katyńskiej oraz Powstania Warszawskiego, do którego upadku wojska radzieckie dołożyły swoje trzy grosze, a właściwie nie dołożyły przez grzech zaniechania, wiadomo.
Trzydzieści lat temu radziecki pisarz poruszał takie tematy...