Otrzymałam do przeczytania dzieło sztuki.
"Dotyka... poderwać gęsią skórkę do lotu" jest dla mojej duszy ucztą. Jest jak wizyta w filharmonii.
Ledwo zaczęłam czytać, a już martwię się, że kiedyś skończę. Hamuję się więc. Czytam każde zdanie drugi raz. Wydzielam sobie czas. Żeby było dłużej. Oj, naprawdę warto.
A co jakiś czas biorę zamkniętą książkę do rąk. Kołyszę nią przed oczami. Albo sama się kołyszę. Czas się wtedy zatrzymuje...