"Bazar złych snów" to najnowsza książka Mistrza Grozy. Ukazała się na rynku wydawniczym pod koniec ubiegłego roku. Na wieść, że jest to zbiór opowiadań, trochę zrzedła mi mina i samo oczekiwanie nie było już takie, jak wcześniej. Otóż, wiadomo jak to jest z opowiadaniami. Albo się je lubi, albo nie. Nie raz podkreślałam, że ja jestem po tej drugiej stronie barykady - opowiadania mnie nie pociągają. Prawda jest taka, że trudno napisać dobre opowiadanie, to raz, a dwa - zanim się to to rozkręci, już koniec. Opowiadania w wydaniu Kinga mówiąc ogólnie, nie są złe. Mnie bardziej podeszły te dłuższe, na przykład zebrane i wydane pod tytułem "Cztery pory roku". Tam są cztery opowiadania, są obszerniejsze i przypominają mini książki, ten zbiór sobie chwalę. Miałam też okazję czytać inne opowiadania autora i totalnie mnie nie chwyciły. A "Bazar..." ?
Nieczęsto łapię się na tym, że rozmyślam o tytule - zazwyczaj go pomijam, być może błędnie. "Bazar złych snów" jako tytuł nie dawał mi spokoju. Brzmi strasznie. Wyobraźnia zadziałała i zobaczyłam moje lokalne targowisko późnym wieczorem, gdzie sprzedawcy rozkładają swoje rzeczy, oczywiście straszne, powyginane, w ciemnych barwach, nieprzyjemne w dotyku. Mają one symbolizować te złe sny. I czytając tak to sobie właśnie wyobrażałam, że podchodzę do kolejnych stoisk, wybieram rzecz, a zapłatą jest mój strach. Do kupienia jest "Wredny dzieciak", "130.kilometr", "Wydma", a nawet sama "Śmierć". Nieźle się nakręciłam do tej książki...
I nie zawiodłam się. Dostałam sporą dawkę opowiadań, bo aż 20. I wcale nie przeszkadzała mi krótka forma, w zasadzie nawet nie zwracałam na nią uwagi. King przenosił mnie w światy, które są paskudne i przerażające. Wystraszył mnie porządnie i to zaledwie kilkoma stronami.
Opowiadania, które utkwiły mi w pamięci szczególnie, to właśnie "130.kilometr", a także "Ur". Pierwsze z nich traktuje o wydarzeniach przy pewnej szybkiej trasie. Miejscem zdarzeń jest dokładnie parking, niegdyś była tam stacja benzynowa, Burger King. Teraz to opuszczone lokale. Pierwszą osobą, którą poznajemy, jest Pete, mały chłopiec, który chcąc poczuć się starszym niż jest w rzeczywistości, udał się do opuszczonych budynków. Następnie na parking podjeżdża tajemnicze, czarne auto, które ustawia się przed samym Burger Kingiem, nikt z niego nie wysiada, nie gasi też silnika. W końcu ktoś zastanawia się, dlaczego na tym parkingu, gdzie nie dostanie się ani jedzenia ani paliwa, stoi tak wypasione auto. Mężczyzna postanawia pomóc. Kiedy stara się otworzyć drzwi, samochód reaguje i pożera faceta...Cóż...Może to brat Christine? Kolejni kierowcy widzą coraz więcej aut na tym parkingu, zatrzymują się z ciekawości, a przeklęty samochód.....Zgadnijcie sami.
"Ur" to prawdziwa gratka dla czytelników. To opowiadanie o nauczycielu angielskiego, który nie dawał się przekonać do książek elektronicznych. W końcu zamówił czytnik. Kiedy zaczął się w nim zagłębiać, okazało się, że ma dostęp do książek i prasy z całego świata....i to nie tylko swojego. Mógł zgłębić wiele książek, napisanych na przykład przez Hemingwaya, w kilku równoległych światach. Czy to nie przerażające? Ponadto, znajomość przyszłości może umożliwić zmianę jej torów..... "Ur" tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nigdy nie powinnam brać do ręki czytnika....
Stephen King napisał mroczne, ale też niełatwe opowiadania. Nie raz trzeba trochę pomyśleć, nim dostrzeże się ujęte w nich zagrożenia i niebezpieczeństwa. Każde z opowiadań czytało mi się szybko i nie mogłam się od nich oderwać. I oprócz wciągnięcia, czułam też spory niepokój...
Poza tym, King zrobił to, co lubię najbardziej. Przed opowiadaniem poświęcił stronę lub dwie na to, by napisać, jak na nie wpadł, ile czekało w jego głowie, nim zostało przelane na papier....To wspaniały pomysł, można poznać autora, jego inspiracje, sposób pracy...
Polecam wszystkim, którzy są fanami twórczości Kinga, tym, którzy lubią się bać, a także osobom, które mają słabość do opowiadań.
Co Wy kupicie na Bazarze Złych Snów? Nie boicie się ceny?