Każdy się czegoś boi, strach rodzi się w głowie, często bywa irracjonalny, paniczny. Trudno go kontrolować, zazwyczaj w miarę sprawnie sobie z nim radzimy. Niestety bywa i tak, że nieuzasadniona panika przeradza się w niszczącą fobię. Wtedy świat już nie jest taki, jaki być powinien, a człowiek staje się więźniem swojego świata.
Dean Koontz to mistrz thrillera, jest twórcą licznych horrorów i dreszczowców ( Szepty, Tik-Tak, Odwieczny wróg ), jak mało kto potrafi przerazić,nie straszy stworkami z szafy tylko tym, co jest możliwe. Tak też jest w przypadku książki „Fałszywa pamięć”.
Martie i Dusthin Rhides to młode szczęśliwie małżeństwo. Z psem rasy golden retriever -Lokajem- tworzą radosna gromadkę. Pewnego dnia kiedy Martie jest na spacerze, ogarnia ją paniczny lek, boi się każdego ruchu, nawet swojego cienia. Jej analityczny umysł każe się jej uspokoić. Niestety podczas wizyty u swojej przyjaciółki Susan, cierpiącej na agorafobię, Martie odkrywa, że jej uwagę przyciągają zwykłe przedmioty, które nagle w jej oczach stają się narzędziami zbrodni, jej lęk osiąga zenit. W tym samym czasie Dusty, odwozi do szpitala swojego brata Skeeta. Chłopak próbował skoczyć z dachu. W szpitalu, przez przypadek zauważa, że niedoszły samobójca reaguje na pewną sugestię psychiczną, pod wpływem której zapada w letarg. Czy wszystkie zdarzenia są ze sobą powiązane?, kto stoi za sprawą dziwnych przypadków i co powoduje panikę?.
Zawsze zaskakują mnie książki Koontza , niby wiem czego mogę się spodziewać a i tak czeka mnie niespodzianka.
Można powiedzieć, że w każdym dreszczowcu są stałe elementy: zaskakujące zwroty akcji, domysły, budowanie napięcia i wreszcie apogeum zagadki, ale nie każdy thriller ma w sobie to coś, co nie pozwala spokojnie w nocy spać. Powieści Konntza można zaliczyć do lektur które mrożą krew w żyłach, mają swój specyficzny klimat, autor wciąga nas w grę i prowadzi za rękę, między meandrami akcji aż do niezwykłego finiszu.
„Fałszywa pamięć” to powieść genialna, praktycznie nie można jej nic zarzucić. Autor w mistrzowski sposób buduje postacie, każdą pojawiającą się w historii osobę znamy od podszewki, jakbyśmy co tydzień jadali z nią śniadania.
Ciekawe jest to, że dość wcześnie wiemy kto stoi za dziwnymi przypadkami i dlaczego robi to co robi, chociaż prawdziwe przesłanki odnajdziemy dopiero na ostatnich stronach książki, dzięki takiej metodzie prowadzenia akcji, przez większą część powieści, emocjonujemy się kibicując Państwu Rhides w zmaganiu ze złem. Dodatkowym atutem książki jest wyśmienity humor, autor z wybitną gracją posługuje się żonglerką słowną, przez co rezolutne dialogi stają się odpoczynkiem od stresujących wydarzeń.
Niestety muszę wspomnieć o jednej niedogodności podczas czytania. W książce przedobrzone zostały opisy, które są nadmiernie rozbudowane, w fabule panoszą się zdania, które nie wnoszą nic do akcji, a jedynie powodują ból głowy.
Pomimo opisowego dyskomfortu, książkę mogę uznać za dobrą lekturę. „Fałszywa pamięć” przeraża realnym zagrożeniem, to czego się obawiamy nie jest iluzją, ale potęgą umysłu. Mózg to gigantyczna maszyna przetwarzająca dane z niespotykana prędkością, stymulacja właściwych obszarów powoduje wizje, uczucie mistycznej obecności, brak poczucia czasu. Jeśli ten wrażliwy i niepoznany do końca organ trafi w niepowołane ręce, może narobić niezłego bajzlu.
Książkę polecam fanom gatunku i miłośnikom niekontrolowanego lęku.