Pod taflą recenzja

Feminizm aż krzyczy w tej książce!

Autor: @Bookinka ·3 minuty
2020-09-15
1 komentarz
1 Polubienie
Retelling, którego się zupełnie nie spodziewałam. Mała syrenka to jedna z moich ulubionych baśni i jakże dziwnie się czułam czytając jej mroczną odsłonę. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

Historia opowiada o młodej syrence, która zakochuje się w chłopaku i oddaje wszystko, co ma, by móc żyć na ziemi jak zwyczajna dziewczyna. Napotyka ona na swojej różne przeszkody, z którymi musi się zmierzyć, by spełnić swoje marzenie. Brzmi bardzo bajkowo, prawda? Jednak uwierzcie mi, że nie jest to bajeczka dla dzieci.

Książka jest króciutka, przeczytałam ją kilka dni temu i nadal chyba nie przemieliłam całej treści. Nie jest to literacki majstersztyk, ale to jak ta książka przeorała mi głowę to tylko ja wiem. Jest to pozycja bardzo, ale to bardzo feministyczna. Zresztą jak większość dzieł Louise O’Neill. Porusza ona kwestie traktowania kobiet w bardzo, ale to bardzo ekstremalnych sytuacjach.

Mała syrenka, jak i jej siostry, od maleńkości mają kładzione do głowy – kobiety głosu nie mają. Ich jedynym zadaniem jest bycie ozdobą u boku mężczyzny, spełnianie jego zachcianek i potrzeb. To, co było w tym wszystkim zatrważające najbardziej, to podejście ojca do jego córek. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z ojcostwem. Autorka porusza tu kwestie nie tylko tłamszenia kobiet, ale i samej miłości. Miłości toksycznej, takiej, w której wypala się jedna strona, a druga tylko wysysa energie ze swojego partnera. Taka miłość spotkała właśnie naszą bohaterkę. Nie chce powiedzieć, że to postać heroiczna, bo ryzykuje swoje życie dla miłości. Jak dla mnie jest ona bardzo głupiutka i niezwykle naiwna, ale tym cechują się młodzi ludzie, zwłaszcza w obliczu miłości, której tak bardzo pragną. Mamy tu relacje nie tylko ojcowskie, ale i matczyne. Niemniej obie niezwykle toksyczne i oczywiście w obu przypadkach to mężczyźni zawiedli. Rozumiem, co autorka próbowała osiągnąć, cechując tak wszystkich męskich bohaterów, lecz nie było to przyjemne. Dla mnie jedną z najgorszych rzeczy jest mierzenie wszystkich jedną miarą, a tak właśnie zrobiła autorka. Owszem, jako zadość uczynienie wprowadza jednego dobrodusznego Georga, ale jest to za mało. Ja odebrałam to w taki sposób, że zrobiła to tylko po to, by na koniec książki móc powiedzieć’ nie wszyscy tacy są...’’.

Sam styl pisarki nie jest do końca tym, co do mnie trafia w stu procentach. Mianowicie, książka była stylizowana na dawne czasy, wystawne bale, wielkie suknie itd. a w momencie, kiedy młodzież otwiera usta - czytamy: no spoko! I inne tego typu wyrażenia a cały czar owych czasów pryska. Było to dla mnie bardzo niespójne i bardzo się ze sobą gryzło. Spora część książki zajął również opis gnijących nóg naszej głównej bohaterki. O tym, jak krew chlupie jej w butach i mięso odrywa się od kości. Obrzydliwe – wiem. Mimo wszystko znacznie bardziej obrzydliwe było podejście mężczyzn do kobiet. Ich percepcja płci pięknej była okropna, traktowano je bardzo przedmiotowo. Samo zakończenie również nie przypadło mi do gustu, było ono niezwykle pompatyczne! Ciężko mi się to czytało, ale też z drugiej strony rozumiem to, ponieważ bazą książki są baśnie, a baśnie rządzą się własnymi prawami.

Książka przez większość czasu budziła we mnie negatywne emocje. Byłam smutna i jednocześnie zła. W tej powieści wszystko jest czarne albo białe, nie ma nic pomiędzy. Wielka szkoda, że nie zaszła żadna pozytywna zmiana u choćby jednego z bohaterów, to mnie bardzo rozczarowało. Cóż, być może w świecie Louise O’Neill kobiety i mężczyźni to wrogowie, przynajmniej ja to tak odebrałam, że te dwie przeciwne płci nie mają racji bytu na jednej planecie. Tu girl power nie istnieje, zamiast tego dostajemy mężczyzn jako zło wcielone.

Czy są w niej jakieś morały, jak na baśń przystało? Niestety niewiele... Za to na pewno te dwa cytaty pozostaną ze mną na dłużej.

Miłość nigdy nie może być sprzeczna z naturą, niezależnie od tego, kogo ją obdarzysz.

Słońce wspina się coraz wyżej. Uświadamiam sobie, że ono zawsze jest, czasami po prostu go nie widzimy.


Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-09-07
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pod taflą
Pod taflą
Louise O'Neill
7.2/10

Głęboko pod taflą zimnego, wzburzonego morza żyje Gaia, syrena, która marzy o świecie bez dworskich zasad i ojcowskich nakazów. Gdy buntuje się po raz pierwszy i wypływa na powierzchnię, spotyka chł...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Ciekawa recenzja, książka mniej. Czy teraz nas czekają feministyczne przeróbki wszystkich bajek i baśni.
× 1
@Bookinka
@Bookinka · około 4 lata temu
Oby nie! Oczywiście nie mam nic do feminizmu, ale nie cierpię popadania ze skrajności w skrajność.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Ja też, ale to staje się już nudne.
× 1
Pod taflą
Pod taflą
Louise O'Neill
7.2/10
Głęboko pod taflą zimnego, wzburzonego morza żyje Gaia, syrena, która marzy o świecie bez dworskich zasad i ojcowskich nakazów. Gdy buntuje się po raz pierwszy i wypływa na powierzchnię, spotyka chł...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Pod taflą" opowiada historię wszystkim znaną i przez wielu lubianą. Jest no nowa wersja baśni o małej syrence, tym razem w odsłonie dla starszych odbiorców. Porusza tematy będące teraz, można powie...

@klasykiemjestem @klasykiemjestem

"Pod taflą" Louise O'Neill to opowieść o syrence Gai, która marzy o świecie, w którym jej głos będzie brany pod uwagę, a brak ojcowskich nakazów będzie widoczny. Gdy buntuje się po raz pierwszy, wypł...

@topoczytane @topoczytane

Pozostałe recenzje @Bookinka

Rdza
Zardzewiali ludzie...

Ależ to była niebywała uczta literacka. To było moje pierwsze spotkanie z prozą Małeckiego i to bardzo udane! Jestem zachwycona. “Rdza” to powieść opowiadana z dwóch pe...

Recenzja książki Rdza
Dziesięć tysięcy drzwi
Nie otwierajcie tych drzwi...

O 'Dziesięciu Tysiącach Drzwi' słyszałam już dziesięć tysięcy razy i powiedziałam sobie: no okej, sprawdzimy, o co chodzi i... chyba żałuję swojej decyzji. Książka opow...

Recenzja książki Dziesięć tysięcy drzwi

Nowe recenzje

Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri
Trzymaj się z dala, kochanie
Trzymaj się...droga Afryko, wcale nie chcę być ...
@sweet_emily...:

Wśród niepokoju i niesprawiedliwości, w oddali i ukryciu, w szczelinach życia codziennego ukrywa się ona. Miłość. "Trz...

Recenzja książki Trzymaj się z dala, kochanie