Na początku myślałam, że będzie to kolejna beznamiętna książka dla nastolatek. Byłam raczej zażenowana pierwszymi rozdziałami, postawą Six i Sky i przestałam czegokolwiek od tej książki oczekiwać. Ot, kolejny romans młodzieżowy.
A potem pojawił się Holder.
Sam pomysł na fabułę z pewnością jest wtórny. Oto nastolatka poznaje chłopaka, o którym krąży nie najlepsza opinia i oczywiście – zakochuje się w nim wbrew rozsądkowi. Tylko, że ta nastolatka większość swojego życia uczy się w domu, z dala od wynalazków techniki. Nie znajdziesz jej na facebooku, ani nie dostaniesz od niej numeru, bo nie ma telefonu. Nie potrafi nawet wysłać maila. Dopiero ostatni rok nauki w liceum postanawia odbyć w szkole. I wtedy zmienia się wszystko. Sky poznaje Holdera, który swoim wybuchowym temperamentem przeraża ją, ale jednocześnie fascynuje. Podobnie jak ona jego. Przy nim budzą się wspomnienia, których Sky nie potrafi dopasować do swojego życia. Dopiero z czasem oboje odkryją, co tak naprawdę ich połączyło…
Czytanie tej książki przypominało mi spacer pijanego po prostej linii. Serio, takiej sinusoidy dawno nie miałam – początek słabiutki, później zaczęło się robić ciekawie, by za chwilę jedno głupie zdanie sprowadziło mnie z powrotem na ziemię. I tak w kółko. Nie jest to więc książka idealna, ale z pewnością jest bardzo dobra. Pojawia się też kilka niespodziewanych zwrotów akcji i rozwiązań godnych pochwały. Zastanawiałam się, na przykład, dlaczego wydawnictwo zdecydowało się pozostawić oryginalny tytuł, tak prosty w dodatku do przetłumaczenia. Nie często się to przecież zdarza. Teraz wiem. Jakakolwiek próba przeniesienia Hopeless na język polski nie miałaby sensu. I to było genialne zarówno ze strony Colleen Hoover (za sam pomysł), jak i pracowników wydawnictwa Otwartego.
Wątek miłosny może jest tutaj przeciętny, ale opisany w bardzo delikatny, a jednocześnie intensywny sposób. Podobało mi się to, jak Hoover przedstawiła losy Sky i Holdera, uwierzyłam w tę ich miłość. Chociaż momentami było zbyt cukierkowo, na szczęście zostało to zrównoważone drugą, bardzo gorzką częścią tej książki. I ta część naprawdę była świetna. W momencie, kiedy przeszłość Sky zaczęła wychodzić na światło dzienne, zapomniałam o słabym początku i o potknięciach, które pojawiały się po drodze. Współczułam jej i wspólnie z nią i Holderem przeżywałam kolejne wydarzenia. Podobało mi się również to, że Sky była taka pyskata. Nie robiła sobie nic z krążących na jej temat plotek, wręcz przeciwnie – bawiło ją to. Na wszystko miała gotową odpowiedź i przyznam szczerze – często byłam rozbawiona jej wypowiedziami. Jest też Holder – na pierwszy rzut oka myślałam, że to ideał – tajemniczy, intrygujący i oczywiście diabelnie przystojny. Fakt, że potem stał się niesamowitym pantoflarzem trochę ostudził moje emocje i zadziałał na niekorzyść tego bohatera.
Poza oczywistym wątkiem romansowym, Hoover poruszyła też głębszą tematykę. Tajemnice rodzinne, traumatyczne doświadczenia oraz adopcja przedstawione zostały w poruszający, trafiający do serca czytelnika sposób. W dodatku lekkość w pisaniu autorki, a także naprawdę zabawne dialogi z pewnością przyczyniły się do sukcesu Hopeless. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że książka mi się nie spodobała, ale po tylu zapewnieniach, że jest to powieść idealna, troszkę się rozczarowałam. Myślę jednak, że podchodząc do tej książki bez tak wygórowanych oczekiwań, można się nią szczerze zachwycić.