Bydgoszcz. Trzech chłopaków uwięzionych w cieniu kamienic lat dziewięćdziesiątych. Jednak pewnego dnia dochodzi do morderstwa na jednym z nich. I wszystko zaczyna się komplikować. Poznajemy losy zwykłych mieszkańców, niezwykłych zbrodni i jeszcze bardziej zadziwiających młodzieńców. Co czuł każdy z nich powoli odkrywając swoją „inną duszę"?
Powieść, która powinna być choć w połowie zgodna z faktami wymaga od pisarza niezwykłej wtrwałości i woli walki z literami i nieklejącymi się ze sobą słowami. Jednak efekt po żmudnej pracy na pewno nie jest na odwal się, a cała historia toczy się płynnie bez zbędnych ceregieli.
Inna dusza to książka, która ma w sobie pewnego rodzaju urok. Specyficzna narracja oraz klimat jaki tworzy autor wzbogacają tę ksiażkę o emocjonalny związek z całą jej historią.
Ale cukiernik to fach jak trzeba. Ludzie zawsze będą jedli słodycze, nawet jeśli braknie im na chleb. Ciastka są potrzebne staruszkom i na weselach. Zawsze będą wesela i staruszkowie, prorokuje tatko i garbi się nad spitfire`em.
Narracja, owszem jest specyficzna i nie da się tego ukryć. W jednym momencie mamy sprawozdanie oczami głównego bohatera, a po chwili jesteśmy w całkiem innym miejscu, z całkiem innym charakterem toważysząc mu w całkiem innych wydarzeniach. Spotyakałam się już z narracją dzieloną na dwie osoby, lecz takiej jeszcze nie czytałam. Mimo iż jest ona prowadzona w taki sposób zakłóca znane nam fakty jakie uczono nas w szkole. Narracja pierwszosobowa ogranicza się do uczuć bohatera i zdarzeń z jego udziałem. Jednak w Innej duszy spotkamy się z pierwszoosbową wszechwiedzącą. Gdy bohater-narrator odwraca się plecami do, dajmy na to, swojego ojca wie, że tamten widzi czubek jego głowy i zastanwia się jak strzelić go w łeb. Tak samo jest, gdy przeskakujemy do narracji trzeciosobowej - typowo wszechwiedzącej. Mimo, iż jesteśmy w całkiem innym miejscu i główny bohater staje się inną osobą nadal nosi w sobie wyznania narracji pierwszosobowej. Tak z beczki Wam to mówię, ponieważ trudno jest pisemnie opisać ten zabieg * za rok kupie aprarat do nagrywania...*
Przez styl pisania, potoczny język mówiony oraz na prawdę, na prawdę specyficzny sposób pisania ksiażkę czyta się dosyć wolno. Jej recenzja powinna pojawić się w przeciągu tygodnia, a zajęło mi to trzy. Jednak nie są stracone, co to to nie. Inna dusza niesamowicie mi się podobała, co potęguje pisanie Orbitowskiego.
Spółdzielnia mieszkaniowa to bandyci, a my jesteśmy bezrobotni. On, mój tatko, wciąż walczy, tylko sił jakby mniej. Dziesięć złotych uczyni go mocnym, dwadzieścia niezniszczalnym, a pięćdziesiątka chyba przemieni go w półboga.
Myślałam, że mam do czynienia z kryminałem. Jednak okazuje się, że nie. Zbrodnie, które zostały w książce popełnione od razu jasno mówią nam kto tak na prawdę był ich sprawcą, jak to przebiegało i jak zachowywał się morderca. Brak elemntu zaskoczenia, nie liczac tego, że jednak nie miałam pojęcia kim może być ofiara oraz jej kat.
Sposób w jaki została wydana Inna dusza sprawił, że już nie mogłam doczekać się jej rozpoczęcia. Jednak musiała trochę poczekać przez recenzje innych książek. Okładka jest cudowna, od razu rzuciła mi się w oczy. Jest także... ma taką dziwną fakturę. przypomina mi tym odrobinę karton, ponieważ jest matowa i co najważniejsze - nie brudzi się, a nawet jeśli to łatwo to zetrzeć. Cud książka!
Łukasz Orbitowski wykonał na prawdę dobrą robotę za co chylę głowę. Urok tej książki sprawia, że długo o niej nie zapomnę, a autora proszę o więcej. Inna dusza została także nominowana do Paszportu Polityki 2015.