Zakupiłam książkę parę dni temu i od razu wzięłam się za czytanie. Po prostu uwielbiam tematykę taką jaka jest przedstawiona w tej książce, a mianowicie problemy nastolatków. Nie te banalne "z kim się umówić?", "jaki kupić błyszczyk?", "Czy mu się podobam?". Nie, nie, nie. Nastolatków po trudnych przejściach. Tych dla których beztroskie czasy minęły bezpowrotnie. Szybko jeszcze wspomnę jak zawsze o okładce, która odgrywa jak zawsze dla mnie ważną rolę. "Morze spokoju" z pozoru nie wyróżnia się w tym temacie ale coś nie pozwala od niej oderwać wzroku. Nie można wypuścić jej z rąk. Ja tak miałam :)
"Nie jestem żadnym ocaleniem. Nawet siebie samego nie umiem ocalić"
Książka przedstawia Nastye dziewczynę która przestała mówić za swoją własną inicjatywą. Zaczęła się wyzywająco malować i ubierać. Przedstawia chłopca, który stracił całą rodzinę. Możemy o nich czytać w pierwszoosobowej narracji. Rozdziały są różnie poukładane raz ze strony Josha raz z Nastii. Bardzo się mi to spodobało. Pozwalało wgłębić się bardziej w opowieść. Możemy zrozumieć obie strony w tym przypadku i dlatego tak się cieszę gdy książki mają podzieloną narrację. To jest chyba pierwsza książka, na której ryczałam jak bóbr.
"Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić."
Pokochałam tą opowieść. Przeniosła mnie do własnego świata i uwięziła aż do ostatniej strony. Bardzo spodobało mi się to, że postacie nie byli wyidealizowani byli tacy jakich można spotkać w realnym świecie. Mimo tego całego obudowania bólem i przeżyciami to w głębi to nastolatkowie . Ale nie było tak jak w innych książkach wszystko sztuczne i dalece od prawdziwego życia. Spodobał mi się również język. Śmiałam się czasami z tekstów Nastii. Po prost wpasował mi się w slang młodzieżowy i nie sztuczny bo jak niekiedy czytam książkę z sztucznym, w którym pełno zdrobnień i powtórzeń głupich nic nie znaczących słów, to chce mi się rzygać. Od razu odkładam książkę co nie jest wielkim zdziwieniem dla każdego z nas. Podobała mi się relacje Nastya, Josh i Drew. Nie był to trójkąt. No można powiedzieć, że nie taki zwyczajny. Pisarka poszła swoją drogą, a nie za tłumem. I aż skakałam z zachwytu na ten genialny pomysł. Podobało mi się, że prawie do końca książki historia Nastaii owiana była tajemnicą. Szczerze to prawie wszystko podobało mi się w tej książce. Stała się moim numerem jeden. Chociaż znalazłam kilka malutkich minusików. Ale nawet nie warto ich wspominać. Niech każdy z was je odkryje. Ale właśnie one sprawiły, że ta książka stała się bardziej idealna
"Wolałabym wyczyścić kibel językiem, niż spędzić choćby minutę dłużej pośród tej kakofonii."
Zostaje mi tylko wszystkim polecić tą książkę. Jest warta przeczytania ponieważ zatrzymuję nas w miejscu. Każde stać i patrzeć na odgrywającą się historię ludzi targanych problemami. Każe nam płakać. Naprawdę złamie nam serce i sklei na nowo. Tak jak to jest napisane na okładce. Ta książka jest jak huragan. Szybko przybędzie, wchłonie nas, a skutki tego zostaną jeszcze bardzo długo. Bardzo się cieszę gdy mogę pisać tak pozytywną recenzję i że mogę polecić z całego serca tę książkę. :)