Mamy morderstwo w Mikołajkach recenzja

Kot napłakał

Autor: @canis.luna ·3 minuty
2021-12-29
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Dzięki booktourowi u Kryminał na talerzu miałam okazję zapoznać się z książką Marty Matyszczak „Mamy morderstwo w Mikołajkach”.

Chciałabym móc napisać, że miałam przyjemność tudzież zaszczyt sięgnąć po tę książkę. No właśnie niestety nie bardzo.

Do zapisania się do booktouru zachęciły mnie entuzjastyczne reakcje innych czytelników, w dniach, kiedy książka ujrzała światło dzienne. Nie stronię od komedii kryminalnych, (jak żywo pamiętam zaśmiewanie się z „Wszystko czerwone” Chmielewskiej, mimo że moje czytanie jej z upływem lat przeszło metamorfozę i książki królowej polskiego kryminału już mnie tak nie bawią), dlatego postanowiłam dać szansę i tej pozycji. Poza tym hej, główną bohaterką miał być tam kot. Jako zwierzolub nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.

Akcja oczywiście rozgrywa się w Mikołajkach i rozpoczyna w sezonie wakacyjnym. Tam popełnione zostaje morderstwo, którym zajmuje się miejscowy komendant policji. Jest on równocześnie mężem głównej ludzkiej bohaterki, Rozalii Ginter, pani weterynarz. Kilka miesięcy wcześniej małżeństwo przygarnęło bezdomną, ciężarną kotkę, która w niektórych rozdziałach jest narratorem historii.

Można by było przypuszczać, że skoro mamy już trupa to to będzie główny wątek historii. Otóż nie. Pani weterynarz poza osobistymi rozterkami, pakuje się w inne kryminalne kłopoty, a sprawa zbrodni, która rozpoczęła się książka schodzi na mocno dalszy plan i koniec końców znajduje swój niezbyt wyszukany finał.

Sięgnięcie po książkę pani Matyszczak tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że albo moje poczucie humoru wyewoluowało albo nie mam go wcale. Coś co powinno być komedią kryminalną było dla mnie raczej zbiorem absurdów, które nijak nie wywoływały uśmiechu na twarzy.

Zacznę od głównej sprawy. Morderstwo hotelarza, trzęsienie ziemi na początku, miało chyba tylko za zadanie ukazać nam z jakimi bohaterami będziemy mieli do czynienia. A więc poza główną parą objawiła nam się też sąsiadka plotkara, sąsiadka z gadającą papugą i teściowa z piekła rodem. Zbrodnia nie wstrząsnęła raczej nikim, ludzie nie zachowywali się jakby wśród nich pojawił się morderca. Za to pojawił się pewien Niemiec, którego obecność na kartach książki trudno wytłumaczyć, gdyż dla fabuły nie miała żadnego sensu, (a wątek z futrem nawet nie był zabawny). Zresztą takich niepotrzebnych bohaterów jest tu więcej. Mało tego morderstwo hotelarza nie zostaje nawet wyjaśnione a już dostajemy nową kabałę, wobec której blednie wszystko inne co do tej pory przeczytaliśmy. Kolejny wątek. Bez zamknięcia poprzedniego, (który jak już napisałam otrzymuje swój finał, ale jak na sprawę, która wg opisu miała być osią fabuły to nie jest satysfakcjonujące. Próżno tu też szukać jakiegoś śledztwa, no może poza włamaniem pani weterynarz do komendy policji, aczkolwiek nie ze względu na prowadzoną przez jej męża sprawę).

A to nawet nie jest największa bolączka całej powieści. Jest nią coś co powinno być jej największym atutem. Wspomniana wcześniej kotka. Pomysł z oddaniem głosu zwierzęciu brzmi całkiem nieźle. Niestety już przy pierwszym kocim rozdziale zrozumiałam, że to konwencja nie dla mnie. I nie jest to wcale wina charakteru Burbur, która była kotką raczej wojowniczą, robiącą nieustanny użytek z pazurów. To raczej kwestia tego, że jej rozdziały były zwyczajnymi zapchajdziurami. Nie wnosiły nic do fabuły, w dodatku pisane były w irytujący sposób. Niby miały mieć pewnie humorystyczny charakter, ale brzmiało to źle, sztucznie i jakoś nie na miejscu. Połączenie niby luzacko młodzieżowego języka ze swoistym kocim egocentryzmem sprawiało, że męczyłam się niesłychanie aż w końcu zaczęłam rozdziały Burbur tylko omiatać wzrokiem. I tak wiedziałam, że niewiele stracę.

Ciężko mi się to czytało. Autorka zamiast skupiać się na jednym wątku, żonglowała nimi. Zamiast wykorzystać kotkę do komentarzy do głównej sprawy, podsuwała nam inne jej „przygody”. Gdyby książka była dłuższa a ja nie czytałabym jej w ramach akcji czytelniczej, chyba po prostu bym ją odłożyła. Po kolejne części nie sięgnę, nawet jeśli będą lepsze. Nie polubiłam ani Rozalii ani Burbur. Z Mazurami wolę mieć lepsze skojarzenia.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-12-22
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Marta Matyszczak
6.6/10
Cykl: Kryminał z Pazurem, tom 1

Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko. Odtąd kobieta skrywa mroczną tajemnicę. Zwłaszc...

Komentarze
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Mamy morderstwo w Mikołajkach
Marta Matyszczak
6.6/10
Cykl: Kryminał z Pazurem, tom 1
Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko. Odtąd kobieta skrywa mroczną tajemnicę. Zwłaszc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Rozalia Ginter prowadzi swój gabinet weterynaryjny w wiedzie spokojne I ustabilizowane życie w Mikołajkach.Mama dwóch bliźniaczek Hani I Helenki oraz Huberta ,który po poważnym wypadku wymaga specjal...

@zaczytana_kociara87 @zaczytana_kociara87

Lubię czytać komedie kryminalne, bo pozwalają mi one na oderwanie się od rzeczywistości oraz na zmianę literatury. Martę Matyszczak znam z serii "Kryminał pod psem", która mi się spodobała, mam wszys...

@maciejek7 @maciejek7

Pozostałe recenzje @canis.luna

Smak szczęścia
Smak irytacji

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Po dłuższej przerwie postanowiłam skorzystać z oferty Klubu Recenzenta i mój wybór padł na książkę Sante Montefior...

Recenzja książki Smak szczęścia
Psyche i Eros
Mit na nowo

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl Retellingi mitów stały się ostatnio dość popularne. Co i rusz na rynku pojawia się nowy tytuł. Ja nie miałam w...

Recenzja książki Psyche i Eros

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka