Zbawiciel recenzja

Masz trzysta stron, a potem sześćset

Autor: @Chassefierre ·5 minut
2020-11-02
4 komentarze
13 Polubień
Po ,,Zbawiciela'' sięgnęłam zachęcona naprawdę pozytywnymi opiniami na jego temat. I jak to w życiu często bywa - rozczarowałam się. Może nie jakoś specjalnie mocno, ale jednak.

Po pierwsze: gdyby książka zamknęła się w połowie swojej objętości, to niespecjalnie straciłaby na fabule, a wręcz zyskałaby na niej. Przynajmniej w moim odczuciu. Bywały bowiem w trakcie lektury chwile, w których wydawało mi się, że dialog między postaciami został rozciągnięty trochę z braku laku, że ciągnął się siłą rozpędu, że towarzyskie słowne przepychanki między postaciami do niczego nie prowadzą i niczemu nie służą (poza pompowaniem objętości), i że nic nie wprowadzają do fabuły. No, że po prostu są. I o ile rozumiem, że czasem trzeba coś takiego zrobić, żeby postacie wydawały się wiarygodne i żywe, to w pewnym momencie po prostu zaczęło mnie to denerwować.

Po drugie: zagadki i tajemnice poganiają zagadki i tajemnice, które są zagadkowe i tajemnicze. Trochę się wyzłośliwiam, prawda, ale spójrzcie na to z mojego punktu widzenia. Na początku książki (to nie jest spoiler) mamy zaginięcie. I jeśli myśleliście, że ta sprawa zostanie jakoś w najbliższym czasie rozwiązana, to się myliliście. Szybko zostaje zepchnięta na bok przez wypadek/atak terrorystyczny? w katedrze i czytelnik zapomina o zaginionym, bo na scenę wkracza Heiland der Welt ze swoimi płatkami kwiatów, dziwnymi karteczkami i listami do redakcji.
W okolicach setnej strony przenosimy się na chwilę do Kopenhagi i poznajemy nową postać. Postać, która jest takim zaburzonym outsiderem, który nie ma przyjaciół, nikim się specjalnie nie interesuje, ma naprawdę dziwne zainteresowania i ciągoty, i ,,tyle w nim mroku'' parafrazując opis postaci. Oczywiście z jakiegoś powodukryje go i chroni rodzina. Bardzo wpływowa i potężna, dodajmy, rodzina. Taka nawet trochę osaczająca rodzina, bo co jeśli ,,wywoła się jakiś skandal''? I jeśli myśleliście, że uzyskacie odpowiedzi na pytania o to kim właściwie ta postać jest, dlaczego jej rodzina jest taka ważna, czemu tak koło niej skaczą i ją osaczają, i szpiegują, i przytłaczają; i dlaczego chłopak nie może wywołać jakiegoś porządnego skandalu w stylu portowej bójki po pijaku, to... No nie dowiecie się. W każdym razie, nie dowiecie się tego w rozsądnym czasie. Bo autor zrobi dosłownie wszystko, żeby Wam tego nie powiedzieć. A taki zabieg ma sens przez pierwsze pięćdziesiąt stron, kiedy jeszcze macie hype'a i zastanawiacie się nad bohaterem. W okolicach pięćsetnej strony jest już tylko denerwujący i irytujący.
Tak samo z Heilandem, który w pewnym momencie wkracza na scenę. Postać jest tak tajemnicza, że w pewnym momencie staje się to aż groteskowe. Mojego (i nie tylko mojego) zainteresowania po prostu nie sposób utrzymać dorzucając kolejną nierozwiązaną tajemnicę do tajemnicy, której od stu stron się nawet nie ruszyło. No nie tędy droga, co poradzę?

Po trzecie: spłycenie zagadnień. Rozumiem, że konflikt na linii Paulina - nowa tymczasowa redaktor Przeworska miał być konfliktem o podłożu ideologicznym, z akcentem położonym na rzetelność dziennikarską. Ale, do licha, w pewnej chwili dochodzimy do momentu w którym wiemy, że dobre starania rzetelnej dziennikarki rozbiją się o zamknięty, zaściankowy i płytki prawacki ogląd świata pani redaktor, która z jakiegoś powodu faworyzuje pannę o dość niskim IQ, która zupełnie nie nadaje się do pracy w gazecie (innej niż Gość Niedzielny czy może Fronda). I o ile doskonale rozumiem, co autor miał na myśli tworząc ten wątek, to jednak nie jestem w stanie uwierzyć w to, że TYMCZASOWI naczelni redaktorzy nie podlegają żadnej superwizji i są równi bogom na swoim małym, mobbingowym poletku. Albo może po prostu nie chcę w to wierzyć. W każdym razie...

Po czwarte: gry komputerowe. Między słowami, nie wprost, autor stwierdza, że gry komputerowe są dla dzieciaków. No, maksymalnie nastolatków. Dorośli i poważni ludzie nie grają w gry komputerowe. Gry komputerowe nie mogą być poważne. Bohaterowie kiedyś grali w gry, ale teraz już nie grają, bo gry są głupie i po co poświęcać im czas, który można poświęcić na inne, lepsze aktywności. Nie wiem, jak picie na luksusowym jachcie ze znajomymi?
A kobiety i gry komputerowe? Usiądźcie, mili moi, bo kobiety w gry nie grają i wszystkie, jak jedna baba, uważają, że to głupia, dobra dla dzieciaków rozrywka. Stereotypizacja? Owszem. Umniejszanie zainteresowań całkiem sporej rzeszy ludzi? Jak najbardziej. Ignorowanie prężnie rozwijającej się gałęzi rozrywki, jaką jest e-sport? Pewnie!

(I w dodatku autor wymyślił, żeby PlayStation określać mianem ,,plejaka''. Jaki rodzaj ludzi nazywa PS-a plejakiem?...)

Po piąte: ekologia. Na początku odnosiłam wrażenie, że autor (słusznie) próbuje zwrócić uwagę czytelnika na problemy ekologiczne. Na nieuzasadnioną wycinkę drzew, na rozlewającą się po Szczecinie i całym kraju betonozę. Niestety później, gdy wzmianki o Młodzieżowym Strajku Klimatycznym i ruchu Extinction Rebellion zaczęły pojawiać się zaraz obok ataków terrorystycznych Heilanda zaczęłam mieć pewne wątpliwości. To znaczy, ja wiem, że XR przez niektóre kraje jest uważane za ekoterrorystów ale bez przesady, mieszanie w to Młodzieżowego Strajku Klimatycznego jest wyświadczaniem całemu ruchowi iście niedźwiedziej przysługi. Bo co zapamięta osoba, która nie bardzo interesuje się tematem ekologii? Że jakieś Extinction Rebellion i Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to ekoterroryści. No.


Podsumowując: generalnie ,,Zbawicielem'' czuję się rozczarowana. Choć przyznam, że do okolic dwusetnej strony książka i jej powolne tempo nawet mi się podobały. Problem polega na tym, że autor jakby uparł się rozciągnąć ,,Zbawiciela'' do granic możliwości, testując moje zainteresowanie i zaangażowanie (które nie okazały się odpowiednio duże). W dodatku te wątki historyczne, które tak się podobają były dla mnie dość... skąpym dodatkiem do całości.

Jedyną naprawdę dobrą rzeczą, jaką mogę napisać na temat ,,Zbawiciela'' jest to, że jako osobna powieść (a nie czwarty tom cyklu) książka Hermana broni się całkiem nieźle. To znaczy, w pewnym momencie zaczniemy podejrzewać, że istnieją jakieś części poprzednie, ale ich znajomość nie jest wymagana w trakcie lektury.




*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-11-02
× 13 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zbawiciel
3 wydania
Zbawiciel
Leszek Herman
7.5/10
Cykl: Sedinum, tom 4

Co łączy obraz Leonarda da Vinci z atakami bombowymi w Szczecinie? Jakie sekrety skrywają miejskie piwnice? Kim jest i czego chce tajemniczy terrorysta podpisujący się jako Heiland der Welt? Jest lip...

Komentarze
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 3 lata temu
O, biednaś Ty! Dostałaś książkę i musiałaś doczytać do końca. Ja drugą powieść autora („Latarnia umarłych”) porzuciłam po stu stronach, mając podobne jak Ty odczucia. Tyle wystarczyło, aby nabrać głębokiego przekonania, że autor nie potrafi pisać książek sensacyjnych. Sprawdziło się.
× 3
@Johnson
@Johnson · ponad 3 lata temu
gry komputerowe są dla dzieciaków.
Groza. W takim razie jestem dość podstarzałym dzieciakiem. Gram w gry i grał będę till death. Plejak to się kiedyś mówiło. Ale #TeamPS4 !
Extinction Rebellion i Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to ekoterroryści.
trochę prawda.

Ogólnie bardzo dobra recenzja, mam pełny obraz książki, wydawać by się mogło, że autor za dużo i zbyt ambitnie chciał, a wyszło tak jak piszesz. Niezbyt zachęcająco do rozpoczęcia tego cyklu.
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Dziękuję za ostrzeżenie. Chociaż jak przeczytałam opis: "Co łączy obraz Leonarda da Vinci z atakami bombowymi w Szczecinie? Jakie sekrety skrywają miejskie piwnice?" zapaliła się w mojej głowie czerwona żarówka. Zaczęło przypominać powieści Dana Browna.
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
Ja właśnie z tego powodu sięgnęłam po ,,Zbawiciela''. Miałam ochotę na coś danbrownowskiego, ale autorowi po prostu nie wyszło, bo wszystko tak jakoś rozmemłał. :<
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Czyli jeszcze gorzej niż myślałam.
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
A z tymi grami to ja się zgadzam. Sorry, możesz bić.
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
Aj tam, zaraz bić. Powiem Ci, jak to wygląda z mojej perspektywy: gry komputerowe są naprawdę dobrą i nierzadko kształcącą rozrywką. Nie mam tu na myśli tytułów w stylu Counter Strike czy PUBG, które opierają się na dynamicznej odmóżdżającej rozgrywce (no, ale musisz jednak mieć skilla, żeby nie zabili Cię po 30 sekundach rozgrywki).
Mam na myśli takie pozycje, jak The Wolf Among Us, The Walking Dead, Life is Strange czy Wiedźmin III Dziki Gon. Tam wczuwasz się w postacie, przeżywasz razem z nimi przygody, nierzadko zostajesz postawiona w sytuacjach granicznych, takich, których w swoim realnym życiu nigdy nie przeżyjesz (i dobrze). Musisz dokonywać wyborów - empatyzujesz z postaciami, czujesz się naprawdę zaangażowana emocjonalnie.
Czasami dobra gra pozwala Ci przeżyć więcej i mocniej, niż średniej jakości książka.

Plus ogólnie sama subkultura graczy jest bardzo przyjazna - przynajmniej w większości. To są ludzie, którzy mają jakąś pasję i nawet jeśli z punktu widzenia laika w tej pasji chodzi o to, żeby latać zieloną jaszczurką plującą jadem i niszczyć wieże przeciwnika (Dota 2, wersja bardzo mocno uproszczona), to jednak jest to coś, co sprawia, że oczy tej osoby się świecą, kiedy opowiada o tym, co zrobiła w ostatniej grze.:)
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
Znam te argumenty, słucham ich na co dzień w domu. Stary Poważny Chłop gra.
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
A... to może spróbuj kiedyś zagrać razem z nim. Gwarantuję, że będzie mu miło. :) Tylko poproś o coś, co mogłoby Cię choć trochę zainteresować i nie było zbyt trudne. :)
× 1
@Johnson
@Johnson · ponad 3 lata temu
Graj @LetMe w jakieś "szczelanki", albo gry typu Tomb Raider. Od razu chwycisz. Niezwykle relaksacyjne. I jaka frajda!
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
A gdybym Was zapytała, co takiego mają gry komputerowe, czego nie mają inne formy rozrywki (nazwijmy to - okołokulturowej) - to co byście odpowiedzieli?
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
Poziom immersji, którego nie mają ani film, ani książka osobno. Dla mnie to jak czytanie książki i oglądanie filmu jednocześnie, przy tym, że mam wpływ na to, jak potoczy się akcja. :)
× 1
@Johnson
@Johnson · ponad 3 lata temu
Tak! Jak film, w którym po prostu bierzesz udział. I tak immersja to bardzo dobre pojęcie w tym wypadku :)
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
Wiecie co, ze mną chyba jest tak, że gry po prostu nie są dla mnie. Przyjmuję argumenty, ale jeszcze nie usłyszałam takiego, który by mnie przekonał i wzbudził potrzebę zagrania - więc nie będę się zmuszać. :) Książki mi w zupełności wystarczają, w filmie nie mam ochoty brać udziału, a już w obu na raz to w ogóle. :D Po prostu, żyjąc na co dzień z graczem, dociekam i staram się zrozumieć.
Zbawiciel
3 wydania
Zbawiciel
Leszek Herman
7.5/10
Cykl: Sedinum, tom 4
Co łączy obraz Leonarda da Vinci z atakami bombowymi w Szczecinie? Jakie sekrety skrywają miejskie piwnice? Kim jest i czego chce tajemniczy terrorysta podpisujący się jako Heiland der Welt? Jest lip...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Każde miasto ma swoją historię, to nic odkrywczego. Są jednak miejsca, z którymi wiążą się tajemnice, opowieści, mnóstwo zagadek; są też ludzie, którzy uwielbiają dociekliwie sprawdzać prawdziwość za...

@Aga_M_B @Aga_M_B

Halo! Wołam Netflix na nakanapie.pl! To będzie bardzo nieobiektywne spojrzenie na Zbawiciela. Jestem fanatycznie zafascynowana umysłem Hermana. Miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z autorem ...

@phd.joanna @phd.joanna

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Restauracja na końcu wszechświata
,,Na początku stworzono wszechświat.

Zezłościło to mnóstwo ludzi i zostało powszechnie uznane za błąd.'' ,,Restauracja na końcu wszechświata'' nie podobała mi się tak bardzo, jak ,,Autostopem przez galakty...

Recenzja książki Restauracja na końcu wszechświata
Kornik
Chrobot

Kornik. Chrząszcz z rodziny ryjkowcowatych. Szkodnik wtórny, bo zasiedla zazwyczaj drzewa już chore i osłabione. Kornik. Albo jeden z aniołów, które widuje babka? ...

Recenzja książki Kornik

Nowe recenzje

Loba Negra. Czarna wilczyca
Teledysk, klip, migawki (i co z nich wynikło al...
@Bartlox:

Okej, trzeba rozpocząć od stwierdzenia faktu, że jest taka jedna pewna, niezaprzeczalna konkluzja związana z tym tekste...

Recenzja książki Loba Negra. Czarna wilczyca
Karol III
Karol III
@Gosia:

„Karol III. Król ekscentryk” to kolejna biografia Iwony Kienzler, którą miałam przyjemność czytać i ponownie mnie zachw...

Recenzja książki Karol III
Magiczne wyprawy po Polsce. Dolnośląskie - opolskie - śląskie
Doładuj się!
@anna117:

Lubimy jeździć na wycieczki i zwiedzać ciekawe, piękne lub związane z historią miejsca w Polsce. Ta książka też do tego...

Recenzja książki Magiczne wyprawy po Polsce. Dolnośląskie - opolskie - śląskie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl