Okazuje się, że nowe wydanie, promocja i piękna szata graficzna jednak pomagają w odkurzaniu starej, dobrej literatury.
Tym razem mamy 'Życie mrówek'. Od 'Życia pszczół' dzieli tę książkę 29 lat, jedna wojna światowa i światowy kryzys.
Autor dramatu 'Ślepcy', Maurice Maeterlinck odnalazł w mrówkach zbiorowość, która żyje bardziej humanitarnie niż ludzie. W sumie nie dziwię się sceptycyzmowi autora wobec ludzi. Już przecież inny mądry tego świata powiedział, że im więcej ogląda ludzi, tym bardziej lubi zwierzęta. Laik wskazałby psy jako idealne zwierzęta, ale nie Maeterlinck. On wskazuje na mrówki i w książce opowiada o nich co nieco, jak sam mówi, zaledwie mały ułamek wiedzy o mrówkach. Zacytuję autora, bo to piękny cytat:
Niejeden czytelnik powie może, że setki ludzi, nie pierwszych lepszych przecież, lecz mogących dokonać wielu bardziej pożytecznych rzeczy, straciło tyle czasu i zadało sobie wiele trudu, aby zbadać malutkie tajemnice malutkich zwierzątek. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma małych i wielkich zjawisk, gdy chodzi o tajniki życia. Wszystko leży tu na jednej płaszczyźnie, wszystko stoi na jednym poziomie, wszak astronom wykonuje pracę w tym samym znaczeniu co entomolog".
Z książki dowiedziałam się, że wyjątkowość mrówek polega po pierwsze na ich altruizmie (a ponoć altruizm jest wbrew prawom przyrody?), a po drugie na niezbadanym systemie porozumiewania się społecznego. Okazuje się, że mrówki toczą wojny, hodują grzyby, posiadają niewolników. Ich życie jest wciąż pełne tajemnic. Tak było w 1930 roku, ale może od tamtego czasu naukowcy odkryli więcej?
W każdym razie książka jest piękna sama w sobie, bo zawiera odnośniki filozoficzne. Gdy mówi o harmonii życia mrówek i ich tajemnicach, to za każdym razie wyskakuje z refleksjami na temat życia ludzi i naszej nielogiczności w działaniach społecznych. Sporo jest katastrofizmu, a zarazem podziwu dla tajemnicy życia.
Widać, ze autor poważnie zastanawiał się nad tymi sprawami, a także nad istnieniem albo nieistnieniem Boga, twórcy wszystkiego. A nawet chyba nad innymi formami życia. A to wszystko na podstawie życia malutkich mrówek.
Dodam, że w czytaniu towarzyszyła mi mrówka. Nie znam rasy, ale była to czarna, zwykła mrówka. Chodziła sobie to tu, to tam. Nie zrobiłam zdjęcia, bo mój aparat nie ma aż tak dużego obiektywu. Czyżby jej przybycie było oznaką tej niezwykłej inteligencji tych stworzonek?