Blask choinki recenzja

Spędzacie święta w swoim domu, u rodziny, a może rzucacie wszystko i wyjeżdżacie w Bieszczady? Dajcie znać!

W tym roku pewne dwie rodziny postanowiły wybrać ostatnią opcję i całą zgrają wyprawić się na święta do Zakopanego. Jedni zaproszeni się z tego cieszą, a inni uważają to za nienajlepszy pomysł. Barbara martwi się o chorego męża, Arkadiusz woli własny dom, a w całym zamieszaniu pojawia się również Dominik, którego tajemnicy, świąteczny prezent może wprawić całą rodzinę w osłupienie.

Kiedy skończyłam czytać tę książkę moją pierwszą myślą było to, że opiera się ona na relacjach międzyludzkich i prozie życia. Nie mamy w niej pościgów ani wybuchów, ale mamy ogromną ilość rozmów i nadrabiania rodzinnych zaległości. Bohaterowie spędzają ze sobą czas i chłoną swoją obecność, mimo tego, że momentami na siebie narzekają i mają serdecznie dość krzyczących dzieci. Poza tym przecież zawsze mogą odłączyć się od grupy i spędzić czas na basenie, albo w spa.

Poza tym jest… śnieg! Czyli dla mnie, mieszkającej w Szczecinie, towar luksusowy i lekko abstrakcyjny. Cała akcja książki toczy się najpierw w środkach transportu, a potem w hotelu znajdującym się w pięknej zimowej scenerii gór.

Gdybym miała wybrać mój ulubiony wątek, to bezapelacyjnie wskazałabym Dominika i to, z jaką niespodzianką odwiedził rodzinę. Chłopak ten wzbudził we mnie ogromną sympatię i będąc szczera przeczuwałam w kościach czego dotyczy jego tajemnica i miałam rację.

Swoją drogą zakończenie tej powieści mnie trochę zaskoczyło, nie sądziłam, że autorka zaserwuje nam coś takiego, ale nie będę nic zdradzać!

Jednak tak duża ilość bohaterów sprawiała, że momentami gubiłam się i musiałam zaglądać do spisu, który został umieszczony na początku książki. Stworzenie takiej listy uważam za dobry pomysł, ponieważ gdyby nie ona, to prawdopodobnie czułabym się sfrustrowana nie do końca mogąc połapać się w rodzinnych i przyjacielskich zawiłościach. Mimo to dobrze się bawiłam przy tej powieści i sama chętnie przyłączyłabym się do tej zgrai i popijała z nimi drink wyjazdu, jakim został Calvados.