Ostatni czytelnik recenzja

Ostatni czytelnik

Autor: @Potania ·3 minuty
2012-02-04
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Sięgając po tę książkę na myśli przychodziło mi tylko jedno pytanie „O co chodzi z tym ostatnim czytelnikiem?”. Sam tytuł wydał mi się tak oryginalny, iż „pożyczyłam” go sobie zakładając bloga o tym samym adresie. O samym autorze(David Toscana) nie wiedziałam nic poza tym, że w gronie moich znajomych jest nieznany, lecz nie tylko w tym gronie, gdyż w całej Polsce bardzo mało osób o nim cokolwiek wie, aczkolwiek internet „ocieka” w linki anglojęzyczne do jego powieści, wywiadów itd.

Jedyne, co udało mi się dowiedzieć o nim w naszym ojczystym języku i to z okładki to fakt, że jest to jego szósta powieść, a jego poprzednie cieszą się dużym zainteresowaniem. Sam autor otrzymał kilka ważnych nagród literackich, a jego powieści zostały przetłumaczone na wiele języków świata.
Dość sceptycznie podeszłam do innych słów z okładki „Oryginalna książka o książce autorstwa nowej gwiazdy literatury latynoamerykańskiej”.
Książka o książkach, zabrzmiało jak masło maślane do tego określenie „nowa gwiazda” nie bardzo mi się podobało. Potem przeczytałam, iż książka jest laureatem trzech nagród i to w sumie przeważyło żeby ją przeczytać. Skoro laureat nagród to ktoś się na tym poznał i „nowa gwiazda” jest w pełni zasłużona.

Całe 200 stron to opowieść o wydarzeniach ze wsi Icamole w Meksyku, w której już od ponad roku panuje susza. Braku wody doświadczają wszyscy poza Remigio, który czerpie ją z własnej studni. Pewnego dnia odkrywa, że w jego studni spoczywa martwa dziewczynka. Zaraz po tym wydarzeniu pojawia się kolejny bohater, którym jest, Lucio ojciec Remigio. Lucio jest bibliotekarzem, a właściwie tytułowym „ostatnim czytelnikiem”, ponieważ z jego domowej biblioteki od dawna nie korzysta nikt poza nim.
Obaj próbują skutecznie pozbyć się ciała. Lucio jest jednocześnie obserwatorem i uczestnikiem wydarzeń. Wydarzeń, które są bez mała lustrzanym odbiciem książek w jego bibliotece. Idąc tym śladem dziewczynka zostaje zakopana pod drzewem avocado.

Styl książki, po prostu powala na kolana i to nie jego jak można by się domyślać doskonałością, lecz jej stanowczym brakiem, a nawet brakiem jakiegokolwiek stylu. Powieść przypomina zlepek myśli bezwładnie zapisanych, od czasu do czasu rozdzielonych „łamaną stroną”. Interpunkcja ograniczająca się tylko do przecinków i kropek, zamiast ułatwić sprawę, pogarsza. Książkę przez zastosowanie takiej interpunkcji czyta się szybko, gorzej z jej interpretacją. Czyta się ją niczym ulotkę – łapiąc kluczowe słówka i składając w całość. Dialogi zlewają się kompozycyjnie z całym tekstem, ponad to w dialogach zostaje bez uprzedzenia mieszana rzeczywistość z fikcją. W rozmowie z komisarzem policji trudno nie raz załapać, kiedy Lucio wygłasza swoje myśli, a kiedy cytuję jakąś książkę ze swojego zbioru. Moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu tej pozycji padło na powieść Jonathana Carrolla „Kraina chichów”, niby też książka, o książkach(a właściwie książce), ale ma to wszystko, czego „ostatniemu czytelnikowi” zabrakło. Pan Toscana miał dobry pomysł? Na gotowym patencie, a mimo wszystko według mnie spaprał sprawę, a jego książkę chętnie umieściłam bym w piekle Lucia.
Po tej pozycji na pewno na długo zapamiętam powtarzane z uporem maniaka Icamole, tak jakby czytelnik mógł zapomnieć, gdzie właściwie dzieje się akcja powieści.
Wyryję w pamięci nazwisko autora Davida Toscana, żeby czasem mi do głowy nie wpadł pomysł kupienia książki, o ciekawym tytule, jego autorstwa!

„Toscana zapytany w jednym z zamieszczonych w internecie wywiadów, charakteryzuje swą twórczość określeniami nieposkromionego realizmu połączonego z realizmem magicznym. Trudno się na samym wstępie nie zgodzić z autorem, bo któż inny jak on sam wie najlepiej, co miał na myśli pisząc. Ale oto właśnie pojawia się zagadka godna największego myśliciela, bo czyż wierzyć można pisarzowi, który w swym dziele zamieszcza stwierdzenie, że „pisanie to nie życie, czytanie też nie”.” (fragment wypowiedzi chani)
Ja osobiście nie znalazłam w tej powieści jakiegokolwiek realizmu, a tym bardziej magii. Tak naprawdę przebrnęłam przez tę książkę tylko na wzgląd przez usłyszane kiedyś słowa „Trzeba czytać głupie książki, żeby wiedzieć jak wygląda mądra.”.

Z racji tego, że każdą książkę polecam to tę książkę mogę polecić, jedynie ludziom upartym i wierzącym, że są w stanie strawić wszystko i odnaleźć w tym głębie, której ja de facto tu nie odnalazłam.
Moja ocena to 1/10

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-01-26
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ostatni czytelnik
Ostatni czytelnik
David Toscana
3.7/10

Nad meksykańskie miasteczko Imolę nadciągnęła straszna susza. Wydobywając resztki wody ze swej studni, Remigio znajduje zwłoki dziewczynki. Zamiast iść na policję, zwraca się do ojca, bibliotekarza, k...

Komentarze
Ostatni czytelnik
Ostatni czytelnik
David Toscana
3.7/10
Nad meksykańskie miasteczko Imolę nadciągnęła straszna susza. Wydobywając resztki wody ze swej studni, Remigio znajduje zwłoki dziewczynki. Zamiast iść na policję, zwraca się do ojca, bibliotekarza, k...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"(…) powieści opowiadają o rzeczach, które nie istnieją, to same kłamstwa. Jeśli zbliżam ręce do ognia (…) parzę się; jeśli wbijam sobie nóż, krwawię; jeśli piję tequilę, upijam się; a od książki nic ...

@WioletaSadowska @WioletaSadowska

„W małej wsi Icamole w Meksyku od ponad roku nie spadła kropla deszczu. Woda jest tylko w studni Remigia, który utrzymuje ten fakt w tajemnicy. Któregoś dnia Remigio dostrzega na dnie martwą dziewczyn...

@fri2go @fri2go

Pozostałe recenzje @Potania

To niemożliwe
Niemożliwe

Nazwisko Danielle Steel nie powinno być nikomu obce, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej dorobek ponad osiemdziesięciu książek, wydanych w 47 krajach, których łącza sprzedaż p...

Recenzja książki To niemożliwe
Trochę większy poniedziałek
Och Poniedziałku

Katarzyna Grochola jest bezapelacyjnie najpopularniejszą autorką polskiej literatury obyczajowej. Każda z jej książek zyskuje miano bestsellera, na który w pełni zasługuj...

Recenzja książki Trochę większy poniedziałek

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka