Trzy razy dziennie przed jedzeniem recenzja

POBOŻNE ŻYCZENIA CZYTELNIKA

Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2022-07-25
2 komentarze
31 Polubień
Na powieści Elizy Veinard pewnie nigdy bym nie wpadła, gdyby autorka nie wysłała do mnie alarmującego maila. Jej książki umierają śmiercią naturalną, więc wszystko będzie lepsze, niż martwa cisza. Nawet miażdżąca recenzja takiego nieustraszonego pogromcy autorów, jak ja.

Jeżeli uda mi się was przekonać do zapoznania się z twórczością Elizy Veinard, to radzę zacząć od tej książki, a debiut sobie darować. Wcale nie z powodu, że ta jest o wiele lepsza, ale dlatego, że jest… taka sama. Ma intrygę skonstruowaną identycznie, jak „Świąteczne porządki Geneviève Hibou”: najpierw długo nic się nie dzieje, ale mamy dobrze zarysowane tło obyczajowe, potem detektyw… Stop! Nie zaglądajcie tylko teraz do poprzedniej recenzji, no chyba, że lubicie spoilery. Do tego jeszcze morderca zabija w ten sam sposób (naprawdę, nie można było wymyślić innego sposobu uśmiercania?), a w życiu prywatnym naszej pary detektywów, które stanowi całkiem istotny element powieści, kompletnie nic się nie zmienia.

Ta książka ma również zalety, te same, co debiut: dobry styl, świetnie oddany klimat małego, francuskiego miasteczka i dobrze zarysowane postaci. Jako obyczajówka sprawdziłaby się o niebo lepiej, można by było przymknąć oko na wątły wątek kryminalny. Jednak przecież takie „lżejsze” kryminały, z nieskomplikowaną intrygą, o pięć poziomów gorzej napisane niż „Trzy razy dziennie przed jedzeniem”, też mają swoich wielbicieli, dlaczego więc książki Elizy Veinard umierają?

Oczywiście, można by to tłumaczyć ogromną konkurencją i tym, że nieistotna jest jakość, tylko to, w jaki sposób autor jest promowany (albo sam się promuje, robiąc z siebie demona literatury na Instagramie). Wydaje mi się jednak, że w przypadku Elizy Veinard chodzi o coś innego. Eliza jest po prostu… niedzisiejsza. Opisuje świat współczesny, ale w taki sposób, jakby wszystko działo się kilkadziesiąt lat temu. Ja to akurat bardzo lubię, namiętnie czytuję Christie, Simenona, Chandlera, czy nawet Camilleriego, który opisując współczesność był podobnie niedzisiejszy, ale to są klimaty dla bardzo niszowego czytelnika.

Co można by zmienić, aby nie zgubić najcenniejszej zalety książek Veinard, czyli właśnie klimatu, i uczynić serię atrakcyjniejszą dla szerszego grona odbiorców? Pomysłów mam kilka. Jedne trudniejsze, inne całkiem proste do zastosowania.

A może tak popracować nad trochę bardziej skomplikowaną fabułą? To akurat trudne zadanie, biorąc pod uwagę, że najmocniejszą stroną autorki jest styl i tło obyczajowe. Ale jednak, ujawnianie już na wstępnym etapie, kto może być mordercą i trzymanie się tego aż do końca, raczej nie zachęci miłośników kryminałów do dalszej lektury. Zdecydowanie, takich zabiegów należy się wystrzegać. Od czego są mylne tropy i zwroty akcji? Nie mogłoby być chociaż ze trzech podejrzanych? Czytelnik uwielbia być zaskakiwany i sam, razem z detektywem rozwikływać zagadkę. Kiedy rozwiązanie zostanie mu podane na tacy – cała przyjemność z czytania kryminału zostanie odebrana.

A co, kiedy wymyślenie bardziej zagmatwanej intrygi przerośnie autora? Wtedy trzeba skupić się na swoich mocnych stronach i wykorzystać największe atuty. Mamy dwójkę sympatycznych bohaterów – Serge’a i Ewę, którzy, niestety, różną się tylko wiekiem i płcią, a poza tym – są zupełnie tacy sami. Oboje biedni, jak myszy kościelne, wyznający podobne wartości, pozytywni aż do bólu. Oboje mają dorosłe dzieci, które niespecjalnie interesują się rodzicami, a ich codzienne życie na zapyziałej prowincji, pomijając wątłe zagadki, które rozwiązują, jest tak nijakie i nudne, że aż się prosi o jakąś zmianę. Dobrze, niech sobie będą takimi pozytywnymi nudziarzami (chociaż jakaś przywara sprawiłaby, że byliby bardziej ludzcy), ale niech życie zmusi ich do działania. Niech w tym ich marnym życiu coś wreszcie zacznie się dziać!

Kolejne opisy, jak to oboje ledwo wiążą koniec z końcem, owszem, wzbudzają współczucie, ale czytelnik, który również często bywa w podobnej sytuacji – ma już tego dość. No ile razy można? Czytelnik wolałby poczytać o tym, że wreszcie coś im w życiu wyszło. Na przykład, że Serge’owi udało się spłacić kredyt, a Ewa dostała dobrze płatną pracę. A jakie wtedy pojawia się pole do popisu w rozwoju fabuły! Już widzę, jak u komisarza zjawia się, powiedzmy, właściciel pobliskiego zamku i oferuje fortunę w zamian za… i tu autorka musi już sama popuścić wodze wyobraźni.

Nasi bohaterowie – to osoby samotne. I znów – o ile by było ciekawiej, gdyby w ich życiu pojawili się jacyś nowi, potencjalni partnerzy? A co by szkodziło, żeby potem ich zamordować? Milion rzeczy może im się przydarzyć, tylko, niech oni już wreszcie nie będą tacy smętni i bezradni.

Autorko – do dzieła! Kombinuj! Potencjał jest duży – od Ciebie tylko zależy, czy będziesz potrafiła go wykorzystać.

Ocenę dobrą wystawiam na wyrost, pod warunkiem, że w następnej książce (a odgrażam się, że ją przeczytam), Elizie Veinard w końcu uda się mnie zaskoczyć.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-07-25
× 31 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Trzy razy dziennie przed jedzeniem
Trzy razy dziennie przed jedzeniem
Eliza Veinard
6.6/10
Cykl: Komisarz Serge Olovsky, tom 2

Śmierć starych samotnych ludzi nikogo nie dziwi Nawet z natury podejrzliwy komisarz Olovsky nic niezwykłego w tym nie widzi. Ale nie doktor Ionut Silviu, od niedawna leczący w niewielkim pikardyjskim...

Komentarze
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
Ostatnio oglądałam wywiad z Witem Szostakiem na youtubie i on powiedział, to, co mówią też, inni pisarze, że książkę trzeba zaprojektować, czyli najpierw wymyślamy plan, konstrukcję powieści, a potem to wypełniamy słowami.
Może autorce przydałby się jakiś kurs lub poczytanie książek ze storytellingu, czyli tego, jak tworzyć opowieści.
Dobra recenzja 😊
× 7
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Tak! To też jest dobry pomysł. Ma dziewczyna dryg do pisania, tylko narzędzi brak 😉
Dzięki!
× 6
@eliza.veinard
@eliza.veinard · prawie 2 lata temu
@Vernau Dziękuję za radę. Chętnie poczytam, bo kursy poza zasiegiem :)
× 1
@ania_gt
@ania_gt · ponad 2 lata temu
Ciekawa i merytorycznie wartościowa recenzja. Trzymam kciuki za autorkę i poszukam jej książek.
× 3
@eliza.veinard
@eliza.veinard · prawie 2 lata temu
@ania_gt Mam nadzieję, że nie będzie to aż tak wielkie rozczarowanie, jak u poprzednich czytelniczek :)))

× 2
@eliza.veinard
@eliza.veinard · prawie 2 lata temu
@Rudolfina Dzięki za tę "dziewczynę" :D, tak ze dwie zmarchy mi wyprostowałaś. No jak to nie mam narzędzi? A komputer? ;-)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 2 lata temu
@eliza.veinard , pamiętam, co obiecałam i słowa dotrzymam. Ubiegły rok był koszmarny, w tym nowym może będę miała trochę więcej czasu na czytanie i pisanie o książkach, i na promocję obiecujących autorek 😉
× 1
Trzy razy dziennie przed jedzeniem
Trzy razy dziennie przed jedzeniem
Eliza Veinard
6.6/10
Cykl: Komisarz Serge Olovsky, tom 2
Śmierć starych samotnych ludzi nikogo nie dziwi Nawet z natury podejrzliwy komisarz Olovsky nic niezwykłego w tym nie widzi. Ale nie doktor Ionut Silviu, od niedawna leczący w niewielkim pikardyjskim...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

La Ferté, senne, prowincjonalne, francuskie miasteczko zamieszkane przez starszych, samotnych ludzi. To tutaj praktykę lekarską prowadzi Ionut Silviu, którego niepokoją liczne, w ostatnim czasie, zgo...

@recenzja_na_tacy @recenzja_na_tacy

Eliza Veinard, choć na rynku wydawniczym króluje już od jakiegoś czasu, dopiero w ostatnich dniach dała mi się poznać dzięki książce "Trzy razy dziennie przed jedzeniem". Mimo że książka jest drugim ...

@werka751 @werka751

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka