„Rany goją się niejako powoli, a powstała blizna nie zawsze sięga tak samo głęboko, niektóre są głębsze od innych”[1].
Głównym bohaterem powieści jest czterdziestodziewięcioletni Jonas Ebeneser (Jonas – gołąb, Ebeneser – pomocny). Początkowo rzecz dzieje się prawdopodobnie w Islandii. Jonas, właściciel firmy „Stalowe nogi”, którą prowadzi bez zapału i tylko dla pieniędzy, jest po rozwodzie. Z Gudrun, byłą żoną, ma dwudziestosześcioletnią córkę, Gudrun Białą Lilię, a całkiem niedawno była żona uświadomiła mu, że nie jest jej biologicznym ojcem. Matka Jonasa cierpi na postępującą demencję. W takich oto warunkach i okolicznościach Jonas spokojnie i powoli dochodzi do wniosku, że już czas, żeby jego życie się skończyło. Zadaje sobie serię egzystencjalnych pytań…
„Czy świat za mną zatęskni? Nie. Czy świat beze mnie będzie uboższy? Nie. Czy świat da sobie radę beze mnie? Tak. Czy świat jest lepszy teraz, kiedy ja się na nim zjawiłem? Nie. Co zrobiłem, aby go poprawić? Nic”[2].
Nie w tym rzecz, że na Jonasa jakoś traumatycznie wpłynęło któreś z wydarzeń, chodziło o coś zupełnie innego – mężczyzna po prostu zupełnie zagubił sens i cel swojego życia.
Jonas podejmuje pewne wstępne działania: zdejmuje żyrandol, żeby na haku po nim się powiesić, pożycza od sąsiada strzelbę, planuje, jak powinien być ubrany, co i do kogo ewentualnie napisać. Ostatecznie jednak, nie chcąc fundować takich widoków Gudrun Białej Lilii, wymyśla inny sposób – wyjeżdża na drugi koniec świata do kraju, w którym całkiem niedawno toczyła się wojna, gdzie na pewno nadal jest niebezpiecznie. Do końca powieści czytelnik nie zostaje poinformowany, co to za kraj, ani czemu wybuchła w nim brutalna i krwawa bratobójcza wojna, ale nie ma to wielkiego znaczenia.
Jonas Ebeneser, który zabrał w podróż jedną koszulę (wystarczy, jak na czas, który mu pozostał), wiertarkę i kilka narzędzi, bo może gdzieś trzeba będzie umocować jakiś hak do wieszania się, zatrzymuje się w zaniedbanym hoteliku Silence. Miasto jest poważnie zniszczone, niektóre tereny nadal zaminowane, prąd czasem jest, podobnie z wodą. W nocy obowiązuje godzina policyjna.
Żeby jakoś się wykąpać, Jonas naprawia prysznic w swojej łazience. Później przykręca drzwi szafki… Pomaga, a właściwie sam wykonuje w hotelu wiele prac remontowych i naprawczych. Po niedługim czasie proszony jest o pomoc także w innych miejscach.
„Moje wyjaśnienia, że nie jestem ani hydraulikiem, ani elektrykiem, na nic się zdają. Brakuje elektryków. Brakuje cieślów. Brakuje hydraulików. Brakuje murarzy”[3].
Narracja w pierwszej osobie przypomina zapis myśli – zwykle są to zdania sensowne i logiczne, ale czasem pojawiają się wtrącenia, jakby skojarzenia. Czasem zrozumiałe, innym razem jakby oderwane od aktualnego wątku. Powieść jest bardzo oszczędna w środkach stylistycznych; sporo dzieje się w wyobraźni czytelnika. A jeśli dziać się nie będzie z jakiegoś powodu, to „Blizna" może się wydać po prostu nudna i niezbyt zrozumiała.
---
[1] Auður Ava Ólafsdóttir, „Blizna”, tł. Jacek Godek, Wydawnictwo Poznańskie, 2020, s. 55.
[2] Tamże, s. 18.
[3] Tamże, s. 163.