Ta książka jest debiutem pisarskim Edwarda Lee. Rekomendacja na okładce obiecuje „urżnięcie nóg”. Możecie jej wierzyć. Łagodnie mówiąc książka dostarczyła mi ambiwalentnych wrażeń począwszy od zniesmaczenia, przez głębokie obrzydzenie, skończywszy na zachwycie. Czytając tę książkę jednego możecie być pewni: nie pozostaniecie wobec niej obojętni. Sukub to demon przybierający postać zniewalających kobiet. Uwodzą mężczyzn wysysając z nich energię życiową.
„Spojrzała na księżyc, a on odwzajemnił jej spojrzenie.”
Muszę przyznać, że pierwsze pełne brutalizmu strony były dla mnie szokiem. Rozważałam porzucenie tej książki już na starcie. Cieszę się, że tego nie zrobiłam.
„W jej świętej krwi jesteśmy skąpani. Słodyczą mrocznej boskości uradowani.”
Powieść opowiada historię Ann Slavik. Prawniczki przed 40-stką, z bagażem doświadczeń po jednym nieudanym małżeństwie, z dorastającą zbuntowaną córką i partnerem życiowym poetą – Martinem. Od dłuższego czasu nękają ją nocne koszmary i jak grom z jasnego nieba spada na nią wiadomość o umierającym ojcu. Mimo że jest mocno skłócona z rodziną to powraca do rodzinnego miasteczka. Nawet nie podejrzewała co ją tam spotka. Odkryje tajemnice małej mieściny. Myślę, że wolałaby nigdy o niczym nie wiedzieć…
Ze szpitala psychiatrycznego ucieka schizofrenik Erik. Podąża za Ann. Pragnie ją ostrzec przed czymś co czeka na nią w miasteczku Lockwood.
„Religia wyraża nadzieję danego społeczeństwa poprzez wiarę.”
Ta książka wywróciła na lewą stronę moją psychikę. Autentycznie przeraziła. Jeśli chcecie ją przeczytać przygotujcie się na kanibalizm, perwersje seksualne, morderstwa, brutalne gwałty, śmierć, raz jeszcze wszelkie możliwe dewiacje seksualne, filetowanie ciał… I wiele, wiele więcej. Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy. Sądziłam, że nic nie może mnie zszokować, zniesmaczyć, odrzucić. Jakże się myliłam! Miałam świadomość ISTNIENIA takich rzeczy. Jednak to w jaki sposób autor to zaserwował uderza nas obuchem w łeb, ściska przeponę odbierając oddech i rozszerza źrenicę ze strachu. Odnajdziecie w tej pozycji wszelkie możliwe zboczenia, skrzywienia i okropieństwa. I to nie będzie czyste teoretyzowania. Oczekujcie mocno naturalistycznych opisów każdej z tych makabryczności.
„Spójrz dzisiaj na księżyc.”
Jedno jest pewne. Ta książka nie pozostawi nikogo obojętnym. Przeszłam przez całą gamę emocji. Przez długi czas nie mogłam otrząsnąć się z przerażających wizji. Długi czas dochodziłam do siebie po tak upiornej lekturze. Doprowadziła mnie do emocjonalnego skraju. Mimo że tak jak wspominałam wahałam się niejednokrotnie czy kontynuować czytanie, jednak nie mogłam oprzeć się tej paranoicznej historii. Nie potrafiłam odłożyć tej książki na bok. Atmosfera strachu, grozy, obrzydzenia i podniecenia utrzymywała się nieustannie, dzięki czemu czytałam z rumieńcami na twarzy. Idealnie przedstawiony klimat miasteczka w środku lasu, z mroczną tajemnicą.
„… znajdowała się w innym świeci, gdzie szaleństwo stawało się normalnością, ciemność jedynym światłem.”
Bardzo podobały mi się kreacje postaci. Wszystkie bez wyjątku miały bardzo złożone i niejednoznaczne osobowości. Doszło do tego, że potrafiłam współczuć przestępcy i całkowicie zrozumieć powód morderstwa… A to dlatego, że w tej książce nie wszystko jest czarno-białe. Całość jest zbyt złożona, zbyt wielowymiarowa.
Przeczytaj. Jeśli się odważysz. Polecam osobom o mocnych nerwach, lubujących się w czytaniu drastycznych scen. Jeśli oczekujecie lekkiego dreszczyku strachu, odłóżcie tę książkę natychmiast. Nawet nie zawracajcie sobie nią głowy. Czytając tę książkę otrzymasz horror z prawdziwego zdarzenia. To dobra przedstawicielka swojego gatunku – mroczna, ciężka, trudna i obrzydliwa. To wszystko będzie dla jednych wadą, dla innych zaletą. Nie dla każdego.
Uwielbiam wydawnictwo Replika. Uwielbiam wydania książek ze skrzydełkami, a ponadto uwielbiam ten szorstki żółtawy papier. Piękna, cudna oprawa.