Apokalipsa śnieżna. Jedziesz drogą i praktycznie nic nie widzisz. Zostajesz zmuszona/-y do zatrzymania się na poboczu. Okazuje się, że oprócz ciebie, jest tam jeszcze kilka osób. Każda z nich znalazła się w takiej samej sytuacji. Nie możesz wśród nich za długo przebywać. Musisz odetchnąć świeżym powietrzem. Wychodzisz na zewnątrz, udajesz się w kierunku swojego auta. Przechodzisz obok szarej i niewinnie wyglądającej furgonetki. I nagle... Na sekundę widzisz drobną, bladą rączkę. Która szybko znika z pola twojego widzenia. Czy ci się coś przewidziało? Czy tam faktycznie jest dziecko? I co teraz z tym zrobisz?
Właśnie tak zaczyna się powieść pod tytułem „Bezbronne”. I chociaż okładka jest zrobiona bardzo minimalistycznie, to jednak ma coś w sobie takiego, że kiedy @johanna._._.s ogłosiła właśnie z nią booktour nie potrafiłam się oprzeć i koniecznie musiałam w nim wziąć udział. Opis jest bardzo intrygujący i z tego względu miałam ogromne nadzieje, że lektura przyniesie mi wiele skrajnych emocji. I przyznam się wam, że tak właśnie się stało. Fabuła jest niezwykle pokręcona, niby na początku czytelnik dość szybko dochodzi do wniosku, że już wie o co w tym chodzi, jednak im głębiej w las tym dzieje się więcej i więcej zwrotów akcji następuje. Aż w końcu już naprawdę nie wiadomo, kto tutaj jest tym dobrym, a kto złym. Od samego początku kibicowałam głównej bohaterce, czyli Darby, chciałam, aby z całej sytuacji wyszła cało. Jest ona silną kobietą, która wie czego chce, ale w głębi serca skrywa ona mroczne sekrety. Przez większość książki nie łatwo jest się oderwać od lektury, jednak największy problem mam z oceną zakończenia. W pewnym momencie autorka tak wszystko pokręciła, wszystkie wydarzenia splotła ze sobą w dziwaczny sposób, że miałam ochotę rzucić książką, bowiem co kilka stron już myślałam, że wszystko dobiegnie końca, a tu następował kolejny element zaskoczenia, który nagle zaczął zwyczajnie irytować. Ostatnia strona zaś zmusza do przemyślenia, jak w ogóle zrozumieć koniec tej historii i co takiego autorka chciała przekazać. Niewątpliwie jestem pod wielkim wrażeniem tego, iż autorce udało się tak wszystko opisać, a zwłaszcza warunki atmosferyczne, wszechogarniającą śnieżycę, że niekiedy miałam wrażenie, że sama odczuwam zimno, chociaż przebywałam w ciepłym pomieszczeniu. Podsumowując, „Bezbronne” to opowieść o walce o własne życie, ale także chęci ocalenia zupełnie obcej sobie osoby. Ukazuje, jak czasem nawet idealny wręcz plan może się szybko posypać i jak poważne mogą tego być konsekwencje. Czyta się szybko i przyjemnie, z zapartym tchem, lecz zakończenie mogłoby być mniej rozwleczone.