To nie moja wina recenzja

"To nie moja wina" Sebastiana Sadleja, czyli bieszczadzki romantyzm w dobrej formie!

Autor: @Orestea ·3 minuty
2021-08-30
Skomentuj
7 Polubień


"Dopiero tutaj, w Bieszczadach, uświadomił sobie, że wcale nie musi to tak wyglądać. Odkąd przyjechał do Ustrzyk, samoczynnie przestał oceniać ludzi w ten sposób, bo poczuł, że inni też nie obliczają jego wartości. Owszem, postawienie alkoholu przy pierwszym spotkaniu pewnie znacznie pomogło w nawiązaniu znajomości pod sklepem, ale przypuszczał, że nie było to konieczne. Wśród bieszczadzkich kolegów wreszcie poczuł się jak człowiek, nie jak iloraz korzyści i strat. Wśród poznanych tubylców każdy był równy i każdy potrafił zaoferować drugiemu człowiekowi tyle samo. Wszystko, co miał". [s. 228-229]

Książka Sadleja to ciekawa pozycja. Czyta się ją szybko, ale nie jest to błahe czytadełko. Książka, choć nie powiem, żeby mnie zachwyciła, to szarpała za kilka strun. Przede wszystkim jest dobrze napisana. Język jest klarowny, charakterny, nie zaciemnia obrazu psychologicznego postaci. Dobrze czyta się tę pozycję, to zdecydowanie tak.

Kolejny plus, to Bieszczady i ich obraz. Zacznę od wycieczki osobistej: należę do pokolenia, dla którego Bieszczady to świętość, legenda, marzenie, czysta poezja i eskapizm połączony w polską wersją westernu. Nigdy jakoś nie byłam w stanie zrozumieć tych zachwytów i tego całego zakochania. Przepraszam, nie jestem. Jako człowiek snujący się po górach chodziłam również po Bieszczadach, ale ich unikalność mi umykała. Jednak Sadlej umiejętnie pokazał w swojej książce jego własną miłość do tego zakątka Polski i muszę przyznać, że Bieszczady widziane jego oczami mają magię, są unikalne. Po raz kolejny udowodnił mi, że słowa jednak potrafią czynić cuda.

"To nie moja wina" Sebastiana Sadleja, teoretycznie jest thrillerem, ale akcja jest niespieszna i przypomina obieranie cebuli. Prawda jest odkrywana wartswa po warstwie. Można się przyczepić (co niniejszym czynię) do konstrukcji fabuły, nie wszystkie rzeczy mi się kleją, psychologicznie także bohaterowie nie zawsze są spójni, ale to fajna książka.

Zaczyna się od trzęsienia ziemi: Krzysztof pakuje się, zostawia swoją komórkę (zgroza, prawda?) i idzie na dworzec. Musi uciec. Chwilę wcześniej jego brat, Dawid, widzi jak Krzysztof wybiega szybko z mieszkania ich rodziców. Od razu podejrzewa najgorsze. No i zaczyna się. Dawid jest przekonany, że Krzysztof zabił ich ojca, a Krzysztof ucieka od swojej przyszłości, żeby rozwiązać zagadkę z przeszłości ich ojca. Jedzie w Bieszczady.

"- Kurwa, to nie takie proste. - Krzysztof dał upust nerwom, gdy kolejna puszka wyskoczyła spod niego nogi i niedokładnie zgnieciona wylądowała na trawniku.Rysiek zaśmiał się, miażdżąc aluminiowy pojemnik z precyzją prasy przemysłowej.- Myślałeś, że jak skończyłeś studia magisterskie i jesteś ważną osobą w wielkim mieście, to sobie poradzisz ze zgniataniem puszek?Rzeczywiście tak właśnie myślał. Gdy kolega poprosił go o pomoc, nie spodziewał się, że zadanie może go przerosnąć". [s.125]

Życie w górach jest zaskakujące, ale w jakiś dziwny sposób jego pozorna prostota mu służy. Nie tylko rozplątuje zagadkę z przeszłości i lepiej poznaje własnego ojca, dowiaduje się także wiele o sobie.

Tak, uczciwie rzecz biorąc, to cała ta warstwa quasi-kryminalna i odkopywanie mało ciekawej przeszłości ojca Krzysztofa i Dawida to tylko pretekst do odbycia podróży wewnętrznej, do uporania się z własnymi strachami, do poukładania się i przewartościowania. Tak, powiecie, że to już było. Pewnie, że było! Jak się sięgnie do Gilgamesza, Biblii, eposów greckich, mitów egipskich, do starożytnej literatury wschodu - to można powiedzieć, że wszystko już było. Tylko co z tego, jeśli można poszukiwanie siebie opowiedzieć raz jeszcze, w sposób osobisty i angażujący? No właśnie. Sadlej tak opowiada. Ciekawie rozgrywa emocje w rodzinie Dawida i jego starszego brata, wciąga czytanie o stosunkach obu braci, o tym miksie miłości, zazdrości, dawnych resentymentów i współczesnego bólu. Nie mogę powiedzieć, żebym którąkolwiek z postaci lubiła, ale odkrywałam je z ciekawością.

I dla tej warstwy narracyjnej warto sięgnąć po "To nie moja wina" Sebastiana Sadleja.


Moja ocena:

× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
To nie moja wina
To nie moja wina
Sebastian Sadlej
7.2/10

A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Podejrzany o zabójstwo ojca Krzysztof z dnia na dzień zapada się pod ziemię, pozostawiając całe swoje dotychczasowe życie za sobą. Jego ślade...

Komentarze
To nie moja wina
To nie moja wina
Sebastian Sadlej
7.2/10
A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Podejrzany o zabójstwo ojca Krzysztof z dnia na dzień zapada się pod ziemię, pozostawiając całe swoje dotychczasowe życie za sobą. Jego ślade...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sebastian Sadlej, z pochodzenia częstochowianin, grafik komputerowy, miłośnik Bieszczad wszedł z przytupem na polski rynek wydawniczy, debiutując powieścią kryminalną pt. „To nie moja wina”. Ojcie...

@maitiri_books_2 @maitiri_books_2

"To nie moja wina", to debiut po który sięgnęłam z czystej ciekawości. Ile razy słyszeliśmy stwierdzenie, aby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Tak właśnie postąpił Krzysztof, który zaraz po ś...

@Gosia @Gosia

Pozostałe recenzje @Orestea

Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)
Mirosław J. Leszka, Szymon Wierzbiński, „Wodzowie Zenona i Anastazjusza I”, czyli działo się w Bizancjum!

Jeśli komuś się wydaje, że Cesarstwo Rzymskie upadło w V wieku naszej ery, to mu się tylko wydaje. Ono jeszcze jakieś tysiąc lat żyło sobie w najlepsze nad brzegami B...

Recenzja książki Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)
Instynkt językowy
Steven Pinker „Instynkt językowy”, czyli rany, jakie to gęste!

„Kiedy naukowcy zauważają w świecie natury jakąś pozornie magiczną sztuczkę, na przykład nietoperze namierzające owady w czarnych jak smoła ciemnościach, czy łososie pow...

Recenzja książki Instynkt językowy

Nowe recenzje

Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
Kelner w Paryżu
Za kulisami paryskich restauracji
@maitiri_boo...:

„Kelner w Paryżu” to nie tylko opowieść o pracy za kulisami paryskich restauracji, ale także głębokie spojrzenie na lud...

Recenzja książki Kelner w Paryżu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl