Trzecie śledztwo policji Glenmore Park bardzo przypadło mi do czytelniczego gustu. Znajduje się tu wszystko, co chciałabym znaleźć w dobrym thrillerze i kryminale.
Śledcza Hannah Shor zostaje poproszona przez koleżankę, Naamid, o pomoc w odnalezieniu córki. Dwunastoletnia Abigail oraz jej przyjaciółka Gracie nie wróciły do domu. Policjanci z Glenmore Park traktują sprawę poważnie, wciągając w śledztwo FBI. Niedługo Gracie się odnajduje, lecz Abby nadal pozostaje w rękach porywaczy.
Historia jest bardzo dynamiczna, czym wciągnęła mnie na tyle, że nie potrafiłam jej odłożyć.
Konstrukcja daje możliwość wydedukowania, kto jest sprawcą i tak też się stało w moim przypadku. Według mnie zbyt szybko podany był szczegół, który ujawnił osoby stojące za porwaniem. Mimo to ciekawiło mnie jak dalej będzie wyglądać praca śledczych. Dużym atutem okazała się kreacja bohaterów. Moja sympatia do Hannah rosła z każdą kolejną przeczytaną stroną. Jej upór w odnalezieniu dziewczynki nie był jedynie efektem znajomości z jej matką. Empatyczna, skrupulatna śledcza nie potrafiła zachować się inaczej, jak doprowadzić do rozwikłania mrocznej intrygi, zachowując przy tym "zimną krew" i profesjonalizm.
Przeciwne uczucia wzbudzała śledcza Mancuso. Wredna, złośliwa, perfidna, wyrachowana kobieta rzucała oskarżeniami na lewo i prawo obierając za cel niewłaściwą osobę. Zadufana w sobie zachowywała się, jakby sama nigdy się nie myliła.
W powieści występuje spora ilość postaci. Tych, którzy nie byli bezpośrednio z tą sprawą, czytelnik mógł poznać w dwóch poprzednich tomach, jednak książka może uchodzić za jednotomową powieść. Nie ma w niej powiązań z poprzednikami. Nawet wątek obyczajowy postaci nie jest kontynuacją. Wydarzenia dzieją się w teraźniejszości, a przeszłość nie ma na nią wpływu.
Powieści spod ręki Mike'a Omer'a odpowiadają mi formą oraz stylistyką. Historie, również i ta, nie są obarczone zbędnymi opisami, przemyśleniami, czy odczuciami bohaterów. Czytelnik sam wyrabia sobie zdanie, a nie zostaje mu ono narzucone przez pisarza.
Porwania dzieci należą do tematyki, której unikam. Tą książką autor wyciągnął mnie ze swojej czytelniczej strefy komfortu i pokazał, że czasem warto.