„Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera.”
Pamiętacie ostatni film Zanussiego pt. "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową"? Film ten ukazał problematykę śmierci w sposób bezsprzecznie nie moralizatorski. Tytuł natomiast utkwił w pamięci mas, wszedł nawet do mowy potocznej i jest często używany będąc swoistą, szyderczą polemiką ze śmiercią. Będąc zdrowym bowiem nie zdajemy sobie sprawy jak cenny jest każdy dzień bez świadomości rychłej śmierci. Powieść, którą dzisiaj chciałabym wam zaprezentować odsłania wstrętną twarz kostuchy, która przyjdzie kiedyś po każdego z nas. Dzieło Johna Greena doskonale koreluje z powiedzeniem, że życie jest śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową.
John Green to kultowy już amerykański pisarz, który jest twórcą bestsellerów dla młodzieży. Jego książki otrzymały wiele nagród literackich m. in. Printz Medal czy Edgar Award. Książka "Gwiazd naszych wina" w roku 2012 uzyskała status najważniejszej książki młodzieżowej roku wg "New York Timesa". Pisarz mieszka obecnie z żoną i synem w Indianapolis.
Co może robić piękna, szesnastoletnia dziewczyna? Odpowiecie: korzystać z uroków młodości, umawiać się z chłopakami, imprezować. Hazel niestety nie ma tego szczęścia, gdyż choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Jej stałym, dwudziestoczterogodzinnym towarzyszem jest aparat tlenowy, dzięki któremu może oddychać. Hazel świadoma swojej inności, zamyka się w czterech ścianach czytając po raz setny ukochaną powieść "An Imperial Affliction", której bohaterka jest bardzo podobna do Hazel, również choruje na raka. Książka ta niestety urywa się w połowie, a wysyłanie do jej autora listów z prośbą o opowiedzenie zakończenia, jest bezskuteczne. W życiu Hazel wszystko się zmienia, gdy na spotkaniu grupy wsparcia poznaje przystojnego Augustusa, którego choroba pozbawiła jednej nogi. Mimo trudnej sytuacji obydwojga pojawia się miłość, przyjaźń, poświęcenie oraz świadomość nieuniknionego losu, będącego udziałem zakochanych.
"Gwiazd naszych wina" nie jest książką bazującą wyłącznie na uczuciach czytelnika. Nie znajdziecie w niej sentymentalnych głupot, których celem jest wzruszenie odbiorcy. Mimo tematu śmierci młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w życie, autor bardzo konstruktywnie i ze stu procentową realnością ukazuje niedoskonałości ludzi chorych i osób, które się nimi opiekują. Największym atutem powieści są bezsprzecznie bohaterowie. Hazel, Augustus czy niewidomy Izaak, przyjaciel ich obojga to postacie tak realne, jak realne jest to, że piszę ten tekst. Autor świadomie wykreował ich w taki sposób, aby każdy miał coś do przekazania czytelnikowi. Bohaterowie mają wady i zalety, daleko im do doskonałości i to właśnie czyni ich bardzo "życiowymi" postaciami, nie tylko tymi literackimi.
Dobrym zabiegiem użytym przez Johna Greena jest pierwszoosobowa narracja Hazel. Na ogół ludzie cierpiący na nieuleczalną chorobę wzbudzają we mnie litość. W tym przypadku tak nie było, bohaterka ma świadomość nieuchronności swojego losu, dlatego też nieplanowana miłość jest dla niej wielkim skarbem. W książce można znaleźć sporą dozę dość makabrycznych dowcipów nawiązujących do istoty umierania. W ten sposób bohaterowie choć na chwilę pragną odsunąć od siebie widmo śmierci. Precyzyjnie skonstruowana fabuła i wątek pisarza Peter Van Houtena oraz jego niedokończonej książki to również niezaprzeczalne atuty powieści. Po jej przeczytaniu zrozumiecie również wymowę dość dziwnego tytułu.
Książka "Gwiazd naszych wina" nie odpowie wam na pytania czym jest śmierć, czy warto walczyć i czy życie ma jakikolwiek sens. Nie odpowie, gdyż w przypadku każdego z nas odpowiedź będzie inna, tak jak w przypadku bohaterów książki Johna Greena. Brak trywialności i moralizatorstwa, co jest bardzo rzadkie w przypadku książek nawiązujących do istoty umierania, wzbudzi w was sprzeczne i niespodziewane odczucia. Nie dziwię się, że książka stała się bestsellerem, jest po prostu niezaprzeczalnie oryginalna. Polecam.