Na książkę trafiłam kiedyś przypadkiem gdzieś w internecie. Opis zaciekawił mnie na tyle, że w mojej internetowej biblioteczce odhaczyłam ją jako ‘planuję przeczytać’. Znalazłam ją niedawno w mojej bibliotece. Zanim zaczęłam czytać miałam jakieś dziwne opory, nie wiem dlaczego. Chyba miałam wrażenie, że jak zwykle za bardzo się nakręciłam a potem będzie rozczarowanie. Na szczęście po kilku stronach moje wątpliwości zniknęły. Po kilku kolejnych zniknęłam i ja. Dla świata znaczy ;) Wsiąknęłam na dobre.
„Zacisze” jest „czarną komedią z wątkiem kryminalnym”, czego możemy dowiedzieć się z okładki. I faktycznie, czarny humor jest doskonały, były momenty, że nie mogłam opanować śmiechu. Wątek kryminalny też oczywiście jest – trupów przybywa a nie wiadomo dlaczego.
Ale po kolei.
Mamy dwie przyjaciółki – Martę i Anetę. Obie są nauczycielkami. Marta, która uciekła do Śremu przed złym mężem i matką wariatką prowadzi zwyczajne i dosyć nudne życie. Do czasu, kiedy znajduje w ogródku trupa i zamiast iść na policję próbuje go ukryć w piwnicy. Kiedy myśli, że gorzej być nie może, okazuje się, że trupów zaczyna przybywać. Do zgonu tego drugiego w pewnym stopniu przyczyniła się Aneta, więc obie są w kropce. Ale jak tu w spokoju ukryć zwłoki, kiedy wokół zaczyna kręcić się nowy tajemniczy sąsiad. Do tego zjawia się były mąż Marty a ktoś obserwuje dom. No i coraz częściej w przytulnym domku przy ulicy Zacisze 13 pojawia się policja.
Generalnie wszystko mogłoby się wydawać dość makabryczne i niesmaczne, bo oto dwie stateczne kobiety biegają w te i we w tę z nieboszczykami i planują jak się ich pozbyć. Ale nic bardziej mylnego, mamy tu wspaniałą, zabawną historię pełną świetnego czarnego humoru, genialnych dialogów, porachunków gangsterskich i demonów z przeszłości. Czegóż chcieć więcej?
Tak, wątek miłosny też się znajdzie ;)
Niewątpliwym plusem książki jest sposób narracji i kreacja głównych bohaterek. Bardzo doceniam redukowanie opisów do minimum i dużą liczbę dialogów na to miejsce. Przydługie opisy zwyczajnie mnie nudzą a tutaj mamy dialogi błyskotliwe i tryskające humorem. Główne bohaterki są tak pozytywnie zakręcone, że nawet przenoszenie trupa w ich wykonaniu jest zabawne. Mnie osobiście urzekło betonowanie piwnicy ;) Począwszy od rozważania metod pozbycia się niechcianych lokatorów, poprzez zakup niezbędnych materiałów aż do samego betonowania. Autorka tak pięknie pokazała, że my, kobiety zupełnie nie nadajemy się do takich prac i nie mamy pojęcia jak się za to zabrać a jednocześnie widzimy, że jak mus to mus i nawet jeśli nie rozumiemy instrukcji na opakowaniu, to potrafimy wybrnąć bezbłędnie, co najwyżej z trochę krzywo położonymi płytkami ;]
Akcja toczy się błyskawicznie i czasami miałam wrażenie, że aż za bardzo. W niektórych momentach przydałoby się jeszcze trochę przeciągnąć, bo to tak jeszcze się dobrze nie zaczęło a tu nagle już po wszystkim i nawet nie wiadomo kiedy to się stało.
No i czyta się też błyskawicznie. Jeszcze dobrze nie zaczęłam, aż nagle patrzę a to już połowa ;)
Warta wspomnienia jest też dla mnie matka Marty. Doskonale przedstawiona postać kobiety, która sama poniewierana całe życie przez męża w momencie, kiedy jej córka doświadcza przemocy domowej obwinia o to Martę i staje po stronie zięcia. Bo to przecież zawsze kobieta jest winna i sama sobie zasłużyła na lanie.
Zakończenie dla mnie było niespodzianką, co też się chwali. Lubię, kiedy zupełnie mnie zaskakuje, kto był mordercą. Zazwyczaj staram się nad tym nie zastanawiać w trakcie czytania, bo jak się domyśli to już nie ma tej przyjemności z czytania.
Podsumowując. „Zacisze 13” to książka naprawdę warta przeczytania, jednak raczej nie każdy ją doceni. Zdecydowanie jest to typowo babski kryminał, może dlatego nasunęło mi się w pewnym momencie skojarzenie z Chmielewską. I jestem pewna, że jeśli ktoś lubi tego typu literaturę będzie równie zachwycony jak ja.
Jeszcze jedna rzecz nasunęła mi się na myśl. Ta książka może zmienić wielu osobom wizję nauczyciela jako nudnego, nieciekawego człowieka z bardzo ustatkowanym życiem. Większość uczniów przecież uważa nauczycieli za najnudniejsze osoby na świecie, a tu można się chwilę zastanowić i dojść do wniosku, że nawet nauczyciel może chować przysłowiowego trupa w szafie ;)