Jest coś paradoksalnego w tej książce, w samej jej konstrukcji, w tym po prostu, jak jest ona napisana. Z jednej strony jest pod tym względem naprawdę dobrze - przez całą lekturę czujemy emocje, czujemy napięcie, lektura autentycznie wciąga. I właśnie dlatego, że wszystko jest tak dobrze, z wyczuciem, rozłożone. Emocja --- emocja --- emocja --- emocja --- akcja --- akcja --- akcja --- akcja --- poznawanie postaci --- poznawanie postaci --- poznawanie postaci --- poznawanie postaci. Wszystko na swoim miejscu. I dzięki temu autentycznie przywiązujemy się do tych ludzi, rozumiemy ich, wejście w ich skórę jest aż zaskakująco proste. Nawet dość długa ekspozycja nie męczy, przeciwnie, jesteśmy w nią równo wciągnięci. Tu zresztą może najlepiej przychodzi nam zobaczyć punkt widzenia nowo przybyłej do miasteczka osoby - i z drugiej strony punkt widzenia mieszkańców tegoż miasteczka (ta scena, kiedy nowy przyjeżdża, patrzy na znane nam już dobrze, ale dla niego nowe postacie a one patrzą na niego na serio była świetna!). Dobrze też czujemy narastającą w pewnej osobie paranoję. Wreszcie - pamiętacie? Zawsze chwaliłem Puzyńską gdy szła w psychodelę w swoich powieściach, gdy była ten klimat dziwności dookoła i jednocześnie tak wewnątrz ludzi jak i w relacjach, kontaktach między nimi kotłowały się namiętności. I tu w tej części po ekspozycji jest to nader sprawnie rozwinięte.
Dobra, ale jest jeszcze ta druga strona :) Otóż całość kończy się tak nagle, takim cięciem, że szok. Już nieco wcześniej wyczuwamy, że tak będzie, pomyślcie tylko: akcja rozwinięta w najlepsze, nasi dzielni stróże prawa jeżdżą od jednego miejsca do drugiego, rozmawiają, snują wstępne hipotezy i co? I zostało sześćdziesiąt stron do końca :) To jak ona ma zamiar zmieścić tę resztę akcji na tak małej ich liczbie? No, przecież dopiero przed chwilą znaleźli ciało! I potem rzeczywiście, tak, jak można się było spodziewać - po prostu dowiadujemy się z kilku snutych przez postacie monologów co się stało i to jest koniec. Raz czy dwa w recenzjach wcześniejszych powieści pani Puzyńskiej pojawiały się stwierdzenia typu "odchodzenie wyszło książce na zdrowie" i chyba zbyt mocno wzięła je sobie ona do serca, bo ta książka jest, jak na jej zwyczaje, naprawdę niezbyt gruba. Tylko, że odchudzanie jest rzeczywiście okej, ale nie za wszelką cenę, pani Kasiu.
Zwłaszcza kwestia tego ostatniego trupa boli w kontekście tego, co pisałem powyżej. Naprawdę nawiązaliśmy więź emocjonalną z tą postacią i autorka sporo zainwestowała w to, byśmy taką więź z nią nawiązali. Potem ona ginie, zresztą we właśnie dość psychodelicznych okolicznościach i... i w sumie nic. No, "nic" to za dużo powiedziane, ale serio niewiele wynika z tej śmierci a jeszcze mniej z jej okoliczności. Szkoda.
Wracając jeszcze do początku, to już w którejś z powieści tej autorki był on jak z książki pisanej przez nastolatkę :) Toporny, nieprzyjemny, jakby ktoś dopiero się uczył konstruować tekst fabularny, ba, jakby dopiero ktoś uczył się konstruować zdania. Potem to na szczęście zniknęło, ale w sumie ciekawe, że pani Puzyńska za każdym razem musi się na nowo uczyć :)
Elementy słowiańskiej magii wpisane w akcję okej (i tu akurat ta puzyńskpsychodela, którą tak lubię, nie była aż tak eksponowana), postacie i ich motywy okej (choć pani Kasia chyba znajduje jakąś dziwną frajdę w uczuciowym znęcaniu się nad Klementyną), okej przynajmniej gdy idzie o "normalnych" ludzi, bo motywacje przestępców bywały i śmieszne i zwyczajnie, no, niezbyt mądre. Rozegranie związków między pewną trójką bohaterów również okej, choć pisarka chyba bardzo chciała, byśmy się zdziwili, a jednocześnie nie zdziwili w pewnym momencie, a to jest bardzo, bardzo trudne zadanie dla twórcy napisać takie zdziwienie-niezdziwienie i nie wiem, czy na jej możliwości. Ale źle nie było :) Zakończenie megaLOL, jeśli już chciała to zrobić, to powinna to zrobić tak, by jakoś wynikało to z wcześniejszej akcji. Jakkolwiek, w jakikolwiek sposób wynikało. Swoja drogą też szkoda, że nie wykorzystała pomysłu z "Katarzyną" tak, by powiązać ją ze swoim... a nie piszę, bo byłby zbyt duży spoiler :)
No i dlaczego, skoro miała być "powieść z akcją toczącą się w ciągu jednej nocy", to wszystko kończy się przed 23:00? ;/ Naciągane 7/10 :)