Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "chudy chudo", znaleziono 32

Już wcześniej była tak szczupła, że prawie chuda.
Chuda kobieta jest złą kucharką
Nie mozna być zbyt chudym ani zbyt bogatym.
Za chudy jesteś. Więcej mięsa widywałam na ołówku rzeźnika.
Za duży ma tyłek jak na dzisiejsze czasy — ze smutkiem pomyślał Zagrobny. — I jeszcze wbija go w te obcisłe dżinsy. Guzik znajdzie, a nie męża. Teraz modne są chude tyczki. Mogą nie mieć piersi, ale obowiązkowo muszą być chude”.
Tadeusz faktycznie zmienił się od ostatniego razu. Był przede wszystkim jeszcze chudszy, choć wydawało się to już niemożliwe.
nagle w drzwiach objawił się, długi jak miesiąc, chudy jak wypłata, organ nadzorczy naszej placówki.
- Ci, którzy jedzą kiełbasę zwyczajną, zazdroszczą tym, którzy jedzą szynkę. Czyli biedni zazdroszczą bogatym. Bogaci jeszcze bogatszym. Niscy wysokim. Chudzi grubym, a grubi chudym. Uczniowie zazdroszczą studentom, studenci adiunktom, adiunkci profesorom... U nas nikt nie lubi, gdy komuś lepiej się wiedzie.
Bo każde dziecko potrzebuje matki, wszystko jedno, białej czy czarnej, grubej czy chudej. Najważniejsze, żeby mieć mamę, która będzie kochać.
Zdumiewające - pomyślał Halt - wszystkie kobiety - stare czy młode, grube czy chude... Wszystkie wprost marzą o tym, by nakarmić Horace'a.
Jakiś czas temu lekarz nakazał mu odstawienie tłuszczu, jednak nie przeszkadzało mu to oblizywać palców. Wolał być tłusty niż jeść chudo, ostatecznie po śmierci miał nadzieję, że pójdzie do Boga.
Zespół chudych i giętkich jak glisty tancerzy płci obojga wyginał śmiało ciało w rytm czegoś, co Szymonowi przywodziło na myśl huk młota udarowego. Gawiedzi się jednak podobało.
Ten prawie dwumetrowy mężczyzna o pociągłej twarzy był tak chudy, aż dziw brał, że w ogóle może utrzymać się w pionie i nie złamać. Składał się głównie z rąk, nóg i stóp w rekordowym rozmiarze czterdzieści osiem.
Nikt nie rozumiał, dlaczego w rodzinie ludzi prostych niczym trzcina wyrósł ktoś tak pokrzywiony. Jego ojciec i bracia byli czarnowłosi, krępi, zdecydowani i zuchwali, on zaś chudy, blady, wiotki i apatyczny tudzież jasnowłosy jak jego matka.
,,-To zupełnie jak w Harrym Potterze. Imię Voldemorta budzi grozę tylko dlatego, że nikt nie śmie go wypowiedzieć. Tak samo jest ze słowem „gruby”, a przecież to tylko przymiotnik, niczym się nie różni od „szczupły” czy „chudy”. To tylko słowo, i to wcale nienaznaczone negatywnie.''
To było jakieś takie nieszczęsne, miało biust, ale tego rozmiaru nie znalazłby w żadnym katalogu biustonoszy. Chyba że jak w tym kawale: "Jaki biust ma pana żona? Melony? Grejpfruty? Jabłka? A może jajka?
- Tak, sadzone".
Było chude, brzydkie i teraz już chyba wściekłe.
Bycie pięknym wcale nie oznacza bycia chudym. Lepiej jest zmienić swój jadłospis na zdrowy, ale równie smaczny. Głodzenie się nie jest żadnym rozwiązaniem, jest czymś co początkowo daje poczucie kontroli, a później całkowicie odbiera nasze życie.
Zaniedbany zarost, przydługie włosy, do tego nastroszone. Ciało chude i wysokie, cud, że jeszcze się nie złamało pod ciężarem zgarbionych ramion. Jedyne, co można mu było zapisać na plus, to brak brzucha. Facet miał tylko kręgosłup i pępek. I ręce tak długie, że gdyby zgarbił się jeszcze trochę, wiązałby buty na stojąco.
Kto wie, może gdyby takiemu Hitlerowi nie umarła matka, gdy miał osiemnaście lat, wszystko potoczyłoby się inaczej: Adolfie, co z tą twoją grzywką? Jest za długa. I zgól te wąsy. Czy ty aby nie jesteś za chudy? Odgrzać ci bratwurst z kapustą? A kiedy przemawiasz do ludzi, to tak nie rycz. Jeszcze pomyślą, że jesteś jakimś psychopatą.
Stwierdziłem, że hrabia ma bardzo ciekawą fizjonomię. Jego twarz jest pociągła, nos cienki z wysoko wzniesioną nasadą i wydatnymi nozdrzami, czoło znaczne , a włosy - poza skroniami - raczej gęste. Podobnie gęste miał i brwi, niemalże łączące się nad nosem(...)Uszy zaś blade, w górze nieco spiczaste. Brodę miał szeroką i mocną, policzki raczej chude. Najbardziej rzucała się w oczy jego niezwykła bladość. Do tego momentu widziałem dłonie hrabiego tylko z wierzchu - tak jak trzymał je na kolanach. W świetle kominka wydawały się białe i delikatne, ale kiedy przyjrzałem się im nieco bliżej, zauważyłem, że w rzeczywistości są one szorstkie, szerokie, o chudych palcach.(...)Wrażenie wywierały także jego długie i ostre paznokcie. Kiedy pochylał się ku mnie i dotykał mnie ręką odczuwałem odrazę, połączoną z nieprzyjemnym mrowieniem.
...kiedy Matylda ciągnie mnie do szpitala, żeby odwiedzić uczennicę w ostatnim stadium raka, ta, łysa, chuda tak, że aż przezroczysta, żółta na zapadniętej twarzy, z bólem w oczach leży przede mną, i kiedy czytam w gazecie o okaleczonych jeńcach wojennych, najchętniej napisałbym do Watykanu i zażądał odpustu na trwające tysiące lat mamienie iluzją, że jest jakiś dobry i sprawiedliwy Bóg...
W tej chwili drzwi uchyliły się. Stanął w nich wysoki, chudy jak szczapa typ w długiej szacie.
- Hy, transwestyt - ucieszył sie Semen.
- Nie transwestyt, tylko czarodziej - poprawił go Jakub. - Coś mi się wydaje, że nie trafilismy tu przypadkowo.
- Witajcie, przybysze z innego świata - usmiechnął się stojący w drzwiach gospodarz.
W nastepnej chwili uśmiech zgasł mu razem ze świadomością, bo Wędrowycz zamalował go w mordę.
Latami panowałam nad swoim odżywianiem, ciałem, sobą. Byłam chuda jak wieszak i miałam ciało dziecka, czerpiąc z tego osobliwą mieszankę otuchy i poczucia władzy. Lecz teraz puszczam ster i lecę na złamanie karku. Czuję się beznadziejna. Dawne poczucie władzy i otucha ustępują miejsca mieszaninie chaosu i wstydu. Nie pojmuję, co się ze mną dzieje. Boję się myśleć, co będzie, gdy mama mnie zobaczy.
- Dzień jest dla wszystkich. Czemu mnie dana jest tylko noc?
- Czy wiesz - odezwał się ksiądz po chwili milczenia - dlaczego jesteś tutaj?
- Zadaje mi się, że kiedyś wiedziałam - odpowiedziała przesuwając chudymi palcami po czole, jakby chciała pomóc swej pamięci - ale już zapomniałam.
I nagle zaczęła płakać jak dziecko.
- Chciałabym stąd wyjść, panie. Zimno mi, boję się, jakieś robaki łażą po mnie.
- A więc pójdź za mną.
Mówiąc to ujął ją za ramię.
"Czas potrafi być zarówno przyjacielem, jak i śmiertelnym wrogiem. Wtedy staje się nieustępliwy, napastliwy i złowrogi. To podstępny starzec, który chichocząc złośliwie, obraca w kościstych dłoniach klepsydrę naszych chwil. Czas nie zna litości. Jest serdecznym druhem kostuchy i szafarzem lęku. Co rano podaje nam prosto do ust kielich goryczy i udręki. Podnosi ostrzegawczo chudy, pokryty brązowymi plamami palec i syczy przez zęby: Czekaj! Czekaj! Czekaj!"
Dobrze pamiętam tego chudego, bladego chłopca. Z pewnością byl zdolny, lecz na dosyć ograniczonym polu. Brak mu jednak było samodyscypliny, byt kłótliwy, arogancki, uparty i nieopanowany. Trudno mu było dopasować się de szkoły. Ponadto byl leniwy... za szybko tracił chęć do ciężkiej pracy. Na uwagi i wyrzuty reagowat ze źle ukrywaną wrogością, a jednocześnie wymagał od kolegów bezwzględnego posłuszeństwa, przyjmując na siebie role ich wodza... Edward Humer, nauczyciel.
Jest nieprawdopodobnie chudy, a jego czarny strój wisi na nim jak na szkielecie.Oczy ma tak głęboko osadzone, że ledwie można dostrzec nieruchome źrenice. W gruncie rzeczy widać tylko dwie głębokie czarne dziury, zupełnie jak w czaszce kościotrupa. Jego skóra, naciągnięta jak na bębnie, nie jest biała, lecz ma odcień brudnej żółci, nos ma tak nieznaczny , że nie widać go z profilu - brak nosa jest wyjątkowo przykry gdy się na niego patrzy. Trzy lub cztery kosmyki zwisające nad czołem i za uszami to cała jego fryzura.
A teraz czy możesz coś dla mnie zrobić? - Gdzieś w moim wnętrzu rozrastało się to coś strasznego, co chciało mnie zmusić do płaczu. Ale się oparłem. Nie będę płakał. Dam tylko Jenny do zrozumienia, skinieniem głowy, że będę bardzo szczęśliwy robiąc coś dla niej. - Czy mógłbyś mnie mocno przytulić - poprosiła. Położyłem dłoń na jej przedramieniu - Boże, jakie chude - i uścisnąłem je lekko. - Nie, Oliwer. Przytul mnie tak naprawdę. Połóż się tu koło mnie. Bardzo, bardzo uważałem - na te rurki i wszystko - kiedy kładłem się przy niej na łóżku, by objąć ją ramionami. - Dziękuję, Ollie. To były jej ostatnie słowa.
Deptanie kapusty rok w rok okupione jest łzami, ale nigdy takiemi, takiemi wielkiemi, dlatego że dawniejsze beczki były znacznie mniejsze, skromniejsze, a i proporcjonalnie lęk, niechęć i łzy sióstr mniejsze, zawsze jednak do deptania zaprzęga się najpiękniejszą i najmłodszą siostrę, co zazwyczaj idzie w parze z lichością ciała, albowiem jako piękne i młode postrzega się w tym zgromadzeniu chude, gładkie i blade, blade i gładkie to piękne i ważne, i każdy o tym wie, i nie ma co udawać, że nie wie, bo wie i tak jest, i to jest ważne a prawdziwe.
Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl