Nastrój nie do podrobienia. Imponujący styl Stokera - w formie listów przekazuje działania naszych dzielnych bohaterów. Zamek Drakuli to pasmo długich korytarzy z niekończącymi się drzwiami zamkniętymi na klucz. Niedostępne, twarde i nieustępliwe, jak szczupły, mroczny pan nocy. Horror bez wazeliny - bez sztucznych barwników, tanich, ogranych scen rodem z torture porn. Autor coś opisuje, a to wilk wyje zza okiennicami, a to cienie błądzą po ścianie, i to jest rodzaj grozy subtelnej, pozbawionej ozdobników, dramatycznych okoliczności. Atmosfera wżera się w czaszkę - opisy widmowego statku oraz jego wydarzeń, to chyba ulubiony fragment w całej powieści.
Jeśli ktoś widział film w reżyserii Francisa Coppoli o tym samym tytule - zróbcie sobie przysługę i zajrzyjcie na stronice Stokera. Szanuję za śmiałość, ale ,,Drakuli'' nie da się przełożyć na język filmowy. Epistolarna forma nie pozwala na oddanie myśli protagonistów w kadrowych ramkach. Poza tym film ewidentnie się zestarzał (kuleje stylistyka, kuleje aktorstwo - Keanu Reeves nie spisał się jako Jonathan - ofiara wampira uwięziona w zamczysku).