“Po pierwsze - cudów nie ma.
Po drugie - mogą być wyjątki, ale wyłącznie dla złych cudów.
A skoro nastał czas złych cudów, to pozostawanie dobrym nie ma sensu.”
“Po pierwsze - cudów nie ma.
Po drugie - mogą być wyjątki, ale wyłącznie dla złych cudów.
A skoro nastał czas złych cudów, to pozostawanie dobrym nie ma sensu.”
“Nie wiedziałem nic, trwając w niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów.”
“... czas może czynić cuda. To, co jeszcze dzisiaj jest niemożliwe, jutro stanie się realne.”
“Wiara czyni cuda - mówi się, że dla tych, którzy wierzą w wyzdrowienie, może to być kwestią czasu.”
“Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe. Każda z tych osób wkrótce przekona się, że cudom też trzeba czasem pomóc.”
“Na szczęście jest w roku taki czas, gdy najtwardsze serca kruszeją i wydarzają się cuda. Pozostaje tylko w nie uwierzyć. ”
“Czasem zastanawiał się nad tym, jakim cudem ten człowiek jest w stanie niepodzielnie rządzić prawie czterdziestomilionowym krajem.”
“Wiara i zwątpienie to przeciwieństwa (...). Wiara to oręż przeciw zwątpieniu. Czasem, posługując się rozumem, możemy popaść w zwątpienie. Jednakże wszędzie napotykamy na cuda przekraczające możliwości naszego umysłu, prawda? Wiara to nie tylko wiara w Boga, ale także wiara w moc, która może sprawić cuda. ”
“Wpatruję się w zdjęcia
zrobione z lotu ptaka
Teraz przeszłość wydaje się
jeszcze piękniejsza niż w przeszłości
gdy była teraźniejszością
zaś wcześniej
wymarzoną przyszłością
Najchętniej cofnąłbym czas
Żeby zawisnąć nieruchomo
w koszu balonu
nad cudami świata”Czytaj dalej
“-Fuj... muchy wszystko obsiadły! - zauważyła.
-To rodzynki, proszę pani.
-W takim razie dlaczego odleciały?
Człowiek sprawdził. Po czym spojrzał jej prosto w oczy.
-Cud! - krzyknął, dramatycznie wymachując rękami. - Nadchodzi czas cudów!”
“A jeden pan doktor śmiał się, że umrę, odda mój mózg na badania. Po to, żeby sprawdzili, jakim cudem zamiast normalnych zwojów mam biblioteczne przegródki. Problem w tym, że czasem budzi się we mnie bestia, która rzuca się na te przegródki z siekierą.”
“Jednocześnie czuł nienawiść do mężczyzn, którzy ja posiadali, nienawiść do niej za to, że się im oddała, nienawiść do czasu, który skrystalizował rzeczywistość, nienawiść do rzeczywistości której nie można zmienić, ale bardziej jeszcze do czasu którego nie można cofnąć. Czas, którego nie można cofnąć! To najstraszliwsza męka! Pragniemy cudu przywrócenia młodości i dziewiczności kobiecie, którą wtedy zaczynamy kochać, gdy jest jest dojrzała i naruszona. I potem chwytamy obiema rękami uciekający czas, a niby ostatni wagon odjeżdżającego pociągu. Połykamy resztę drogi, przysięgamy, że ją odbędziemy do końca.”
“Jestem pewien, że kiedyś nadejdzie taki moment, że ludzie żyć będą otoczeni wysokimi budowlami, technologią i upływem czasu, ale nie będą wiedzieć, czym była wolność, przestrzeń, natura, prawdziwe piękno. Nie będą znać prawdziwego oblicza nieba tuż nad głowami ani tego, jakie cuda potrafią dziać się na jego tle.”
“Wreszcie po jakimś czasie do dzielnicy zamkniętej powrócił człowiek, któremu udało się w ostatnim momencie uciec z transportu. Był to młody dentysta Bachner. Uratował się cudem, ukryty w latrynie, tkwiąc przez kilka dni po pas w ludzkim kale. Opowiadał, że pociąg dotarł do obozu zagłady w Bełżcu, gdzie Żydów zabija się w komorach gazowych. Prawie nikt mu nie uwierzył. ”
“Wypił łyk, zaciągnął się papierosem i zapatrzył gdzieś przed siebie, na drugą stronę rzeki, na stację i karuzelę przejeżdżających i odjeżdżających samochodów, ale tak naprawdę znów patrzył w przeszłość, która była jego prawdziwą obsesją, ponieważ nie potrafił zrozumieć, jak działa, nie potrafił pojąć jej istoty. Wydawało mu się, że przeszłość powinna trwać, że nie ma żadnego powodu, dla którego miałaby się skończyć i zostawić go na lodzie. Tymczasem wciąż musiał używać czasu przeszłego, wciąż wszystko co miało sens, znikało i tylko gadanina potrafiła wyrwać z niebytu te wszystkie cuda, których był świadkiem i przedmiotem i które nieustannie próbował wskrzeszać.”
“,,Znienawidziłem niespodzianki, byłem jak paranoik na rozdrożu, a tym, którzy zawsze muszą wiedzieć, co będzie dalej, wojna potrafi nieźle dowalić. I żebyś cuda wyczyniał, i tak nie dawało się oswoić z dżunglą, z tym ch*****m klimatem ani z tą dziwnością, którą wszystko tu było przesycone i której wcale z czasem nie ubywało, raczej pęczniała i ciemniała w coraz większą alienację. Jeśli umiałeś się dostosować, to super, i pewnie, że trzeba było się starać, ale niektórzy tu mieli prawdziwą samodyscyplinę, umieli wypracować swój własny wojenny metabolizm, spowolnić akcję serca, kiedy chciało wyskoczyć z piersi, przemieszczać się błyskawicznie, kiedy wszystko dokoła zamierało i jedyną oznaką życia była przewalająca się przez ciebie entropia. Jednym słowem, takie sobie warunki. ”
“Tylko wtedy, kiedy udaje się nam " urwać materii " - zapomnieć, że jesteśmy - myśleć „poza sobą" - tyko wtedy możemy "rozszerzyć świat" - zobaczyć go o ten kawałek dalej, który stworzyliśmy w myśli, a raczej - myślą. W takiej chwili jesteśmy najbliżej Boga. Myślimy jego myślą. Nie możemy niczego stworzyć, jeżeli pozostajemy w "studni" ciała. Wtedy można tylko marzyć o wyjściu z cembrowiny. I takie marzenie tkwi w naszej podświadomości od prapoczątku. Ciało, tylko wulgarnie rzecz ujmując, jest materią. Tak naprawdę, to ciało jest, transformacją słowa. Jest możliwością myśli, jest jej sercem i krwią. Nasze ciało jest materią, która szczelnie, precyzyjnie wypełnia ideę. Została wykrystalizowana w procesie ewolucji w ciało, które jest pochodną: chleba, powietrza, wody i ognia. Struktura ta wtedy posiada cechy, które nazywamy " życiem ", kiedy spełnia ideę, która ją powołała. Ale zaprogramowana jest tylko, jako ofiara. Musi oswoić się z tym programem i wykonać go do końca. Niezależnie od tego, czy w niego wierzy, czy nie. Od urodzenia do śmierci, uczy się dawać. Ci, którzy tego nie rozumieją, próbują brać, wkraczają w pole błędu i dokonują ofiary daremnej. Tajemnica ofiary jest trudna. Nie żyje się dla życia. Żyje się po to, żeby dokonać ofiary - dać, nie czekając nic w zamian. Płytkie, małostkowe poszukiwanie bliskich potwierdzeń " w zasięgu ręki "- swojego sensu, daje też takie płytkie spełnienia. W najlepszym przypadku i tak kończące się niezbywalną śmiercią. Przyjęcie każdej opcji, poza własne ciało, a już szczególnie w sferę myśli - słowa, daje rozrost świata. Przesuwanie granicy śmierci, o ten kawałek. Oczywiście niczego nie otrzymamy za darmo. To właśnie ofiara jest ceną, którą płacimy. Żeby zaproponować lepszą, ciekawszą gałązkę świata, musimy rozszerzyć własny świat. Najprawdziwiej dokonujemy tego poszerzenia, przez połączenie z innym światem. Następuje to w chwili, podarowania komuś drugiemu tego, co w nas najlepsze, najprawdziwsze, własne. Różne są możliwości przekazywania prawdy, obdarowywania dobrem. Jedną z nich jest muzyka. Muzyka to rodzaj gorącego prądu, który kiedy dotknie wrażliwego ptaka, drzewa, trawy, człowieka - wyzwala z niego głos opowiadający duszę kosmosu. Tam w tym nieskończonym, samotnym opuszczonym przedsionku ( nieba) życia, śmierci - zawieszone są wśród gwiazd, smugi elektronów, zakochane w innych elektronach, które zabrano i przeniesiono na drugą stronę. Na stronę życia. Żaden atom nie jest skończony i dlatego żaden pierwiastek nie jest pełny. Jest ułomny, jest tylko ułamkiem prawdy. A jednak czasem, muzyka, sztuka - dokonuje cudu scalenia. Wtedy jesteśmy blisko - o krok od prawdy. Słyszymy, widzimy, lub czujemy (niebo) kosmos. Siłą, która indukuje możliwość prawdy - jest zbliżenie przez miłość. Dlatego każda miłość jest najważniejsza, bo prowadzi nas do prawdy. Człowiek jest istotą, która ma zgromadzone w jednym bycie, wszystkie elementy Wszechświata, oczywiście w połowie. Bo tylko taki zestaw pozwala żyć i myśleć. Oczywiście to myślenie, też jest tylko - ułomne. Dlatego tak trudno i tak długo trwa rozpoznawanie świata. Żeby rozpoznać świat, żeby dotknąć jego tajemnicy, trzeba " otworzyć serce" i pozwolić płynąć krwi swojej przez nieznane. Krwią, która dotyka nieznanej duszy świata, są myśli. Jeżeli potrafimy pomyśleć materię to ona się staje, staje się na tę chwilę. Materia nie trwa, ona się staje. Dlatego materii nie można pomijać, ale też nie wolno nadawać jej większej miary, niż sama sobie wyznaczyła. We Wszechświecie trwa tylko myśl. I nie jest ona tak zależna, jak to sobie ustaliliśmy. Myśl jest ideą niematerialną. Jest siłą, której źródłem wcale nie jest mózg. Owszem, w mózgu następują pewne materialne procesy (biochemiczne, biofizyczne).Ale tu nic więcej wydarzyć się nie może. Prawdziwy proces zmiany, ruchu idei - zaczyna się w " słońcu myśli " i kiedy otworzymy się, zaczynamy myśleć. Lecz nie myślimy o świecie, myślimy: światem. Na przykład:. Myślimy nie „o deszczu” -. Myślimy "deszczem". Bo oprócz tej postaci świata, którą widzimy, w której żyjemy, którą potrafimy opowiedzieć - jest jeszcze, a może przede wszystkim, - inna postać, inna przestrzeń. Ten deszcz pada w tej drugiej przestrzeni. Pada w nas, pada w samej istocie naszych myśli. W tak zwanej - rzeczywistości nie może dziać się, padanie deszczu. Bo bez myśli, ta rzeczywistość jest martwa. I to nie tak prosto martwa, jak coś, co umarło, tylko tak strasznie martwa, jak coś, co się nie narodziło, co nie powstało. Bo to, co nawet umarło, to jednak - było i myśli, które to coś animowały, nie przestały istnieć. Gdzieś w ich idei, przeniesione w wieczność, zostały informacje o materii. Myśl ożywia nie tyko to, co nazywamy "żywym", myśl nadaje sens i kierunek, nawet najmniejszym cząstkom elementarnym. Myśl ożywia "materię nieożywioną". Myśl nie może być falą elektromagnetyczną, ani żadną inną. Jest piękniejsza i silniejsza niż jakiekolwiek wyobrażenie o fizycznym, materialnym systemie zależności. Myśl jest twórczą możliwością: powoływania, kształtowania, unicestwiania i rozpraszania - fal elektromagnetycznych i wszystkiego, co jest pochodną ruchu.”Czytaj dalej