Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jazz po te", znaleziono 28

"Ten jazz nie był grzeczny i nie wycierał nóg na wycieraczce - wpadał do domu z chrzęstem żwiru na podeszwach butów."
– Gotowa do dekompresji? – zapytał Dale przez radio.
– Tak, spadek ciśnienia dobrze mi zrobi.
– Nie zgrywaj się – skarcił mnie. – To poważna procedura.
– Człowieku, ty nawet w próżni potrafisz zepsuć atmosferę, wiesz?
– Jazz!
– Tak jest, gotowa do dekompresji
Uważaj na siebie uważnie. Wie pan, nawet fuck nie znaczy już dzisiaj tego, co kiedyś. Szkoda w zasadzie. Ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej. Życie przeważnie jest smutne. A zaraz potem się umiera. Płakać trzeba w spokoju. Tylko wtedy ma się z tego radość. Nikt nie zaprzeczy, że Kopciuszek miał wyjątkowo smutne dzieciństwo. Wredne przyrodnie siostry, praca ponad siły i straszna macocha. Poza tym, że musiała zatruwać się, wyciągając popiół z popielnika, to na dodatek nie miała kanału MTV. Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić Jazz to zemsta Murzynów na białych za niewolnictwo.
Razem przypominaliśmy kolejkę górską. W górę, w dół. Czasem trzeba po prostu zrezygnować z jazdy.
"Ocenianie i krytyka innych to pójście na łatwiznę. Próba zrozumienia to wyższa szkoła jazdy. "
Szpikować dzieci cukrem podczas długiej jazdy samochodem to tak jakby chlustać benzyna na ognisko.
Nie można się zakochać na zawołanie. To nie działa tak jak rozkład jazdy pociągu. Nie zaplanujesz zakochania na konkretny termin i to się stanie.
...spaniałaś u admirałowej i teraz tydzień jazdy pociągiem to dla ciebie prawdziwa katorga! Do pałacu wracaj, a nie do domu!
Dopiero w czasie jazdy uzmysłowiłam sobie, jak wielkie zmiany zaszły w moim życiu. Jeszcze pół roku wcześniej mieszkałam we Wrocławiu.
Po dwóch, trzech godzinach jazdy znowu jest tak, że cieczy z bidonów niewiele brakuje do tego, by zalewa nią saszetki z herbatą.
Krzy­siek uwa­żał, że ży­cie bez jazdy na mo­to­cy­klu jest jak brak je­dynki w uzę­bie­niu, niby wszyst­ko w po­rząd­ku, ale czło­wiek się nie uśmie­cha.
Słyszałem, że ostatnio macie urwanie dupy? Co się dzieje? Ludzie nagle zapomnieli, jak się jeździ? Prawa jazdy rozdają w chipsach?
Zupełnie zapomniał o tym, że kiedy jesteśmy głodni i chce nam się pić albo siusiu, wszystko to zużywa naszą energię - podobnie jak samochód w czasie jazdy zużywa paliwo.
-Podobno nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko takie,na które potrzeba więcej czas-powiedziała poważnie Stanisława-Ale są też wyjątki.
Chyba dziesięć razy próbowałam zrobić prawo jazdy i nie dałam rady.To po prostu nie jest dla mnie!
Największym jednak problemem, a jednocześnie eksperymentalnym potwierdzeniem odkrytego przeze mnie prawa, jest zwiększający się z czasem ból tej części ciała, która podczas jazdy rowerem ma z nim najczęstszy, niemal permanentny kontakt.
Za dużo już przeżył wypadków kumpli, którzy po pijaku czy odurzeniu różnymi środkami wsiadali za kierownicę. W temacie prowadzenia pod wpływem Artur był bezwzględnie zero-jedynkowy. Nie tolerował jazdy na podwójnym gazie.
- Proszę pana, ludzie zabijają się o pięćdziesiąt złotych.
- Naprawdę sądzi pan, że taki pierdoła załatwiłby ojca i jeszcze upozorował wypadek? (...)
- Przecież on nawet nie ma prawa jazdy.
- Enki w więzieniach są pełne pierdołów- odparła.
Alkohol Dobra okazja do utraty prawa jazdy, stanowiska, ukochanej, zdrowia, a nawet życia. Tak wszechstronna przydatność alkoholu zezwala na stałe podnoszenie ceny, bez żadnej obawy utraty jego amatorów.
Gdy znów się położyłam na kanapie, poczułam coś dziwnego. To samo uczucie pojawia się zawsze podczas jazdy autem, kiedy Rocky z dużą prędkością wyprzedza inne samochody oraz autobusy. Z jednej strony się boję, ale z drugiej chcę, żeby jechał jeszcze szybciej.
Nie potrafił za nią nadążyć. Czuł się jak podczas jazdy krętą, górską drogą, niby już miał wyjechać na prostą, a tu zonk, kolejny zakręt i to w najmniej spodziewanym momencie. Zakręt? Ba! Zjazd prosto w przepaść — to było trafniejsze porównanie
Dzisiaj kobieta wie, czego się spodziewać w miesiącu miodowym. I bardzo dobrze. Przecież żadna kobieta nie kupuje samochodu bez solidnej jazdy próbnej. Więc z jakiego powodu miałaby powierzyć swój los jakiemuś facetowi, nie upewniwszy się, że będzie traktował ją czule, kiedy zgasną światła?
Miałam wrażenie, że zagląda we wnętrze mojej czarnej duszy, widząc w niej to, co najgorsze - jednak nie odrzucało go to. Był człowiekiem, który znał mnie doskonale. Znał wszystkie moje wady, chore jazdy i kompleksy. Znał doskonale wszystkie moje demony. Był jedynym człowiekiem, który znał moje prawdziwe ja.
Nie jestem w stanie pojąć, czemu na drogi publiczne nie wpuszcza się ludzi pozbawionych prawa jazdy, natomiast na półki księgarskie mogą się dostawać w dowolnej ilości książki osób pozbawionych przyzwoitości - że nawet nie wspomnę o wiedzy. Inflacja słowa drukowanego spowodowana jest, zapewne, wykładniczym wzrostem liczby piszących, ale w równej mierze - polityki edytorskiej.
- Dobrowolnie chcecie zwariować? Jak to? - wybuchnął Michael. Z trudem szukał właściwego słowa. - Jak możecie chcieć parszywej jazdy, która trwa całe życie?
- Jak możemy? Normalnie możemy! [...] Mike, posłuchaj uważnie, bo nie rozumiesz, a powinieneś. Kto by chciał być zdrowy na umyśle, wiedząc, że każdy oddech, każda szklanka napełniona wodą, każde wejście do rzeki, żeby popływać, każdy posiłek - że to wszystko go zabija? Wiesz dlaczego, wiesz, kto ci to zrobił, ale nie możesz w żaden sposób tych skurwysynów dorwać.
Kiedyś słuchano muzyki z miłości do muzyki, dzisiaj wyje ona wszędzie i zawsze, "nie pytając, czy mamy ochotę jej słuchać", wyje w głośnikach, w samochodach, w restauracjach, w windach, w uszach zatkanych walkmenami, muzyka przepisana, na nowo zaaranżowana, skrócona, rozdziabana, fragmenty rocka, jazzu, opery, fala, w której wszystko się miesza, tak, że nie wiadomo, kto jest kompozytorem (muzyka stała się anonimowym hałasem), że nie można wyróżnić początku i końca (muzyka stała się hałasem bez formy): brudna woda muzyki, w której muzyka obumiera. (s.84)
TikToka nie mają starzy tych dzieciaków, bo przecież, kurwa, nawet nie wiedzą, że istnieje. Więc na TikToku dzieciaki filmują się albo fotografują w różnych sytuacjach. Jak się zapewne domyślasz, te sytuacje mają często kontekst erotyczny. Nie zawsze są to ostre jazdy, zazwyczaj jakieś prowokujące pozy, ruchy, głupie wyzwania w stylu: kto lepiej pokręci tyłkiem albo pokaże cycki, ale są i mocniejsze rzeczy. Nietrudno zatem zgadnąć, że jest tam też niemało facetów, którzy, jak to się kiedyś mawiało, są amatorami kwaśnych jabłek. Niektórzy się podszywają pod małolatów, a niektórzy oficjalnie sponsorują. I tu się pojawia, przyjacielu, kolejny serwis, czyli Patreon. Oficjalnie stworzony po to, żeby młodzi artyści niezależni mogli zbierać fundusze na zrobienie płyty, teledysku, komiksu czy czegokolwiek. Ludzie mogą się tam dorzucić do jakiegoś interesującego projektu artystycznego, ale... Niektóre z tych projektów to kilkunastoletnie dziewczyny, które po prostu pokazują cycki i dupę w zamian za kasę. Założą coś na łeb albo zrobią sobie jakąś charakteryzację, że niby to jakieś przedsięwzięcie artystyczne, a tak naprawdę szukają sponsorów.
"Tak dobrze, że aż źle" Jolanty Kwiatkowskiej Dużo mówię, trochę słucham, dyskutuję o wszystkim, czyli o niczym i sporo się uczę – przeważnie w knajpach. Fakt, procenciki płatne, ale trzeba zainwestować w doskonalenie umiejętności bycia na czasie. Czerpię wiedzę garściami, korzystając z darmowych korepetycji typu: „Wyrażając swoją opinię, pamiętaj, żeby była zgodną z większością, a jednocześnie indywidualna. Wchodząc do nowego środowiska obserwuj, w kogo się wpatrują. To jest przywódca stada „trendzistów”. Słuchaj. Komentuj, najlepiej jednym słowem: tak, racja, oczywiście. Będziesz trendy. Popieraj: parady równości, prawa feministek, ekologów, związki homoseksualne i wszelkie mniejszości”. Jestem, jak najbardziej, trendy. Popieram prawa wszystkich. Do wszystkiego. Nawet do jazdy po pół litrze z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Byleby zabił siebie i to szybko. Angielski znam. Akcentu w ok, yes i sorry nie słychać. Tolerancyjnością paruję. Dla wszystkich wierzeń, kolorów skóry i zwierząt. Często wolałabym być oddzielona kratą od tych, których toleruję. Bynajmniej nie od zwierząt. Nie kończę każdego zdania: k****. Najlepszy dowód, że trochę kultury liznęłam. Certyfikat przynależności do wolnej, wyzwolonej grupy XXI wieku – mam. Jest dobrze. Tylko, dlaczego jest: tak dobrze – że aż źle?
No i wybuchla afera… Ktoś wywołał wykradziony z pracowni fotograficznej film, na którym - klatka po klatce, z wyjątkiem ostatniej - były po dwa fiuty wystające z rozporków. Jeden - ten zawsze większy - to był fiut drużynowego druha Tomasza,a inne po kolei chłopaków z drużyny, gdyż druh Tomasz postanbowił udokumentować nasz biwakowy konkurs,który polegał na tym: kto ma najmniejszego fiuta. Druh osobiście mierzył linijką, a Piasek zapisywał wyniki do zeszytu. .Wygrał Łysica z drugiej klasy, bo wpadł na pomysł i nikomu go nie zdradził: żeby tuż przed mierzeniem włożyć interes do wiadra zimnej wody. Tak mu się skurczył, że początkowo wydawało się, że wynik będzie zerowy, ale w koncu nabiło 3 centymetry i druh Tomasz ogłosił Łysicę zwycięzcą. Zacząłem szukać telefonu do Stalina od gabinetu ojca. Doszedłem bowiem do wniosku, że skoro telefon do Bieruta był mniejszy niż reszta telefonów w Komitecie, to telefon do Stalina musi być jeszcze mniejszy; pewnie dlatego, żeby go latwie można było ukryć, a może panowala taka zasada, że im telefon do kogoś ważniejszego, tym jest mniejszy. I może z kolei na biurku Stalina stoi telefon całkjiem malutki do kogoś ważniejszego od niego samego. Wtedy przypomn iałem sobie co mówila mi moja opiekunka, że najważniejszy ba świecie jest Pan Bóg i zaraz wszystko ulożyło mi się w logiczną całość, czyli że telefon do Boga jest taki mały, że może niewidoczny; tak jak mówiła opiekunka, że wystarczy powiedzieć coś w myśli do Boga i on już wszystko wie. Podczas jazdy z obozu po chlew do wsi, widziałem jak żmije wygrzewały się na piaszczystej drodze. Ojciec, proweadząc gazik, jechał nieubłaganie prosto i nie omijał nawet jednego lba żmii leżącej na skraju drogi. Nieruchoma przed nami droga zaraz się ożywiala za naszym przejazdem. Patrzyłem z zachwytem na przemian to przed siebie, to - klękając na tylnym siedzeniu - za siebie; fascynowała i zarazem przerażala mnie ta nagła zmiana drogi z martwej w żywą.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl