Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jest praw zgode chce", znaleziono 18

Życie zgodne z prawem jest nudne.
Zgodnie z prawem, dopóki nie ma przeciwko komuś dowodów, należy zakładać, że jest niewinny.
Nie podejmuj szybkich decyzji, tylko takie, które są najbardziej zgodne z tobą. To twoje zadanie i przywilej, z którego masz prawo korzystać, będąc aktywną częścią zmiany pokoleniowej.
- I jeszcze jedno, Dania... - powiedział ojciec Kiriłł, od progu, patrząc mu prosto w oczy. - Zapamiętaj na koniec: prawo silniejszego to kij o dwóch końcach. I jeśli postępujesz zgodnie z prawem silniejszego z innymi, to bądź gotów, że kiedyś tak samo postąpią z tobą.
Jeżeli wymieniona druga przysługa nie zostanie wyświadczona, drugie prawo orzeka, że wszelka wdzięczność za pierwszą przysługę zostanie wyzerowana, a zgodnie z trzecim prawem wyświadczający przysługę żadnej naprawdę nie wyświadczył i następuje kolaps pola przysługowego.
Każdy kieruje swoim życiem tak, jak chce. Jeśli jest to zgodne z jego sumieniem oraz sprawia, że jego jestestwo nabiera sensu i koloru – nikt, absolutnie NIKT nie ma prawa zaglądać mu do domu, łóżka, czy talerza.
Zgodnie z dawniej obowiązującym prawem miejskim do biskupa należało mianowanie własnych urzędników, sędziów i członków rady miejskiej, jednakże w czasach chaosu uległo ono erozji.
- Jak wypadło spotkanie z królową? - zapytał.
- Pojęcia nie mam - odparłam zgodnie z prawdą. - Mówiła bardzo miłe rzeczy, ale przez cały czas patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby jej pies mnie wyrzygał.
Genya parsknęła śmiechem. Usta Zmrocza drgnęły w czymś, co prawie, prawie mogłoby ujść za uśmiech.
Co lepsze, czy być bandą wymalowanych dzikusów, jak wy, czy rozsądnymi ludźmi, jak Ralf?
Dzicy podnieśli wrzask. Prosiaczek znowu zaczął krzyczeń.
– Co lepsze, prawo i zgoda, czy polowanie i zabijanie?
Znowu wrzawa i znowu świst w powietrzu. Ralf przekrzyczał hałas:
– Co lepsze, prawo i ocalenie, czy polowanie i niszczenie?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami powinienem przeczytać ci jakieś tam prawa, ale ponieważ zostawiłem w domu kodeks i notatki, będziesz musiał zadowolić się moją dobrą wolą i garścią pereł ze skarbnicy wiedzy ludowej.
- Sądzę, że sprawy są nieco poplątane, widzicie. Myśleliście jedynie, czy coś jest zgodne z prawem albo niezgodne. No więc jestem tylko żołnierzem i nigdy nie byłem zbyt dobrym, ale moim zdaniem tak bardzo się skupiliście nad tym, co jest legalne, a co nie, że w ogóle przestaliście się zastanawiać, co jest słuszne, a co nie jest.
Zgodnie ze starym zwyczajem Dzikiego Zachodu oraz zwyczajem wszystkich pustkowi świata ludzie w potrzebie mają prawo postoju i schronienia w opuszczonych domostwach. Muszą je tylko zostawić w lepszym stanie, niż zastali. Posprzątać, naprawić coś, uzupełnić zapasy - to ich odpłata za schronienie.
Gdyby Biblia w istocie była dziełem powstałym w wyniku boskiej inspiracji, czyż nie powinna być spójna, pozbawiona błędów, zgodna z prawdą i z prawem, inteligentna oraz piękna? Dlaczego więc zamiast tego pełna jest naukowych absurdów, logicznych sprzeczności, historycznych przekłamań, etycznych perwersji, świadczy o ludzkiej głupocie i jest przykładem brzydkiej literatury?
Dwie osobowości w jednym, małym, kruchym ciele. Czasem pogodzone, czasem rywalizujące ze sobą. Spojrzałam znów na Normana. To on sprawił, że Emma i Dżej znów żyły w harmonii. Ani jedna, ani druga, nie musiały sobie niczego udowadniać. Nareszcie były zgodne i równo idące naprzód. A co najważniejsze, szczęśliwe od prawie dwóch lat. Kochały i były kochane – mówi o sobie Emma.
Zasady te albo reguły moralne są tak samo bezwzględnie ważne jak sądy a priori matematyki. Odnoszą się one do naszych obowiązków moralnych, przy czym Kant zakłada jako rzecz oczywistą, że obowiązek winien być spełniony tylko dlatego, że jest obowiązkiem, nigdy zaś dlatego, ze odpowiednie czyny są zgodne z naszymi chęciami, upodobaniami czy popędami. Najogólniejsza reguła, zwana przez Kanta imperatywem kategorycznym, żąda, by każdy z nas postępował zawsze i tylko wedle takich reguł, co do których mógłby chcieć, by stały się one zarazem prawem powszechnym.
Jeśli czujemy się winni, bez względu na to, co zrobiliśmy, to emocje wyraźnie dają do zrozumienia, że nie jest to postawa zgodna z naszą wewnętrzną osobą, że w tej chwili swoimi myślami i nastawieniem zabieramy sobie prawo do szczęścia, które z natury jest nasze. Poczucie winy zawsze wiąże się z możliwością kary i poniesienia niekorzystnych konsekwencji, dlatego czując się winni, nieświadomie godzimy się z potrzebą przyjęcia gorszej i niechcianej wersji życia. Obecność negatywnych emocji mówi o tym, że nasza wewnętrzna osoba nie zgadza się z taką postawą, dlatego jednocześnie uczy nas nowego podejścia do sytuacji.
"Tak dobrze, że aż źle" Jolanty Kwiatkowskiej Dużo mówię, trochę słucham, dyskutuję o wszystkim, czyli o niczym i sporo się uczę – przeważnie w knajpach. Fakt, procenciki płatne, ale trzeba zainwestować w doskonalenie umiejętności bycia na czasie. Czerpię wiedzę garściami, korzystając z darmowych korepetycji typu: „Wyrażając swoją opinię, pamiętaj, żeby była zgodną z większością, a jednocześnie indywidualna. Wchodząc do nowego środowiska obserwuj, w kogo się wpatrują. To jest przywódca stada „trendzistów”. Słuchaj. Komentuj, najlepiej jednym słowem: tak, racja, oczywiście. Będziesz trendy. Popieraj: parady równości, prawa feministek, ekologów, związki homoseksualne i wszelkie mniejszości”. Jestem, jak najbardziej, trendy. Popieram prawa wszystkich. Do wszystkiego. Nawet do jazdy po pół litrze z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Byleby zabił siebie i to szybko. Angielski znam. Akcentu w ok, yes i sorry nie słychać. Tolerancyjnością paruję. Dla wszystkich wierzeń, kolorów skóry i zwierząt. Często wolałabym być oddzielona kratą od tych, których toleruję. Bynajmniej nie od zwierząt. Nie kończę każdego zdania: k****. Najlepszy dowód, że trochę kultury liznęłam. Certyfikat przynależności do wolnej, wyzwolonej grupy XXI wieku – mam. Jest dobrze. Tylko, dlaczego jest: tak dobrze – że aż źle?
– Uff, nareszcie trochę ochłody – zawołał Manfrod, po czym zeskoczył z konia i zaczął schodzić stromym brzegiem, aby choć przez chwilę zakosztować tej rozkoszy, jaką stanowi niewątpliwie przepłukanie gardła kilkoma łykami lodowatej wody po wyczerpującej jeździe wśród żaru i słonecznej spiekoty. Wierzcie mi, ochłodził się, i to tak, że owego cudownego orzeźwienia starczyło mu na najbliższe trzy dni. Oczywiście wielkim czarodziejem, który dokonał tego cudu, był nie kto inny jak Oraldo, na nim zawsze można polegać, czego dowiódł po raz kolejny. Zsiadłszy z konia, podążył za Manfrodem, co naturalnie musiało się źle skończyć. Szlachetna flandryjska stal, w jaką zakuty był Oraldo, nie przepadała widocznie za śliskim, skalistym gruntem, gdyż rycerz stracił równowagę i zjechał po stromym zboczu, podskakując na kamieniach niczym mała gumowa piłeczka. W szaleńczych wibracjach, powodowanych przez dość nieprzychylnie pofałdowane podłoże, napędzany siłą bezwładności rozkołysanego brzucha, wielki stalowy pocisk uderzył w stojącą na torze jego ruchu przeszkodę, którą zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, a konkretnie zasadą odrzutu wprawił w ruch wystrzelisto-przewrotny, co w konsekwencji doprowadziło do gwałtownego przemieszczenia przerażonego obiektu z gatunku homo sapiens i usytuowania go w spienionych wodach filuternie bryzgającego strumienia, gdzie po efektownym lądowaniu przyjął pozycję horyzontalno-rozkraczoną.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl