Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz daa", znaleziono 58

Spontaniczna przeprowadzka z Krakowa do Sosnowca za facetem - bez komentarza, nie kopie się leżącego.
Ma pan pamięć muszki owocówki czy to był pański kolega z czapką niewidką?
Wyglądała wtedy tak, jakby wracała z herbatki z dementorem.
- Czy po tej akcji nasze drogi się rozejdą? - zapytała.
Zaskoczył mnie ten pomysł. Nie byłem gotów, by się z nią rozstawać. Jest mi z nią zbyt dobrze.
Me ciało faluje w rytm muzyki, mimo że wszystko mnie boli, poddaję się tej melodii. Taniec jest dla mnie ucieczką od codzienności i przeszłości.
Nie jestem pewien, dokąd to wszystko zmierza, lecz moje zaangażowanie w relację z tą dziewczyną rośnie. W tym momencie powinienem opuścić apartament i dać jej jasno do zrozumienia, że nie będzie żadnej przyjaźni.
Podskakuję podczas dramatycznego przejścia. Muzyka przynosi mi ukojenie, więc mimo szeregu trudnych dni udaje mi się szczerze uśmiechnąć. Piosnka powoli się wycisza, a ja deklamuję, tak jak było w dialogu.
Nie wiem o tobie zbyt wiele. Zauważyłem, że taniec to prawie całe twoje życie. Oddajesz mu się z namiętną pasją i uważam, że nie tańcząc zawodowo, robisz ogromną krzywdę światu.
To wyznanie sprawia, że się wzruszam. Trudno mi złapać oddech, świat mógłby się walić, gdy ta dziewczyna mówi o miłości do dziecka, a ja i tak bym stał i słuchał.
Nie chodzi o to, że jest kiepska, bo nie, ale musi popracować. Ma w sobie iskrę talentu, którą trzeba podsycić, by mogła rozbłysnąć w pełnej krasie.
Moje serce zalewa morze emocji. Gdzieś w środku lgnę do niego, ale czuję, że takie proste wybaczenie uderzyłoby w moją godność.
Przed chwilą zwierzyłam ci się z najboleśniejszych dni w moim życiu. Wiem, że mogę ci zaufać. To działa w dwie strony.
Każdy toczy swoje walki (...) Ważne, by być świadomym konsekwencji własnych czynów.
Nie mogłem się doczekać, kiedy ten wieczór dobiegnie końca i znowu będę mógł oprzeć ją o okno. Pożądanie opanowało mój umysł, a ja nie jestem do tego przyzwyczajony. Nie lubię tracić kontroli nad sytuacją.
Całą tę mieścinę da się zamknąć w takim zdaniu, pomyślała. Tu wszędzie można było dotrzeć w parę minut samochodem. Ada, przyzwyczajona do życia w dużej aglomeracji, oceniała otoczenie zupełnie inną miarą.
- Masz jakiś problem? - zapytał.
- Ja? Skąd. Martwię się tylko, że się przeziębisz, paradując nago.
- Dziękuję za troskę, ale nie martw się. Jestem stuprocentowym mężczyzną.
- Aaa, no tak. Wy nie chorujecie, wy walczycie o życie. Zapomniałam.
To było osiem lat temu, ale Ada doskonale zapamiętała te lekcję. Jesteś kobietą i chcesz nosić mundur? Musisz być twardsza od otaczających cię samców. A jak czujesz, że się sypiesz, weź, kurwa, Super Glue i posklejaj się do kupy.
Ada wie, że Marek nie należy do osób, które łatwo złamać. To ważne, bo jego wygląd bywa mylący - wielki facet o galaretowatym cielsku, które trzęsie się przy każdym ruchu. Łatwo pomyśleć, że skoro jest miękki na zewnątrz, to w środku też. Jednak pod fałdami zbędnych kilogramów kryje się prawdziwy glina.
Jeszcze w szkole policyjnej kolega z roku chciał więcej, niż była gotowa mu znać. Zapisała się potem na intensywny kurs walki wręcz, a kilka miesięcy później podziękowała mu za feralną randkę. Nigdy nie ukończył akademii. Ada uważała, że słusznie. policja nie potrzebuje dupków, którzy nie rozumieją, że "nie" znaczy "nie".
Procedury badawcze profesor przeprowadził wyjątkowo sprawnie i wykazywał przy tym iście naukowy entuzjazm. Interpretacja wyników zajęła mu tak mało czasu, jakby miał już wszystko przygotowane. Zoja, Bianca i Ada wykazywały duże zainteresowanie zadając ignoranckie pytania, na które o dziwo Soldan odpowiadał cierpliwie i w miarę dokładnie.
- Co trzeba zrobić, żeby zostać księżniczką? - pytała.
- Musisz żyć tak, byś zawsze przed snem mogła spojrzeć w swoją twarz w lustrze i powiedzieć: lubię cię, Ada, jesteś w porządku.
- I to wystarczy? Wtedy będę już księżniczką? - upewniała się (...).
- Nie. Ale powinno wystarczyć, żebyś czuła się szczęśliwa.
- A co, jeśli się czasem nie uda?
- Wtedy próbuj to po prostu jak najszybciej naprawić.
Życie przypomina dwie drogi biegnące w przeciwnych kierunkach. Jedną steruje uczucie, drugą rozum.
Być może postęp, który nazywamy cywilizacją, pozwala naszemu gatunkowi praktykować zło w skali, której świat nigdy wcześniej nie doświadczył. Na każdej z okolicznych wysp na grobach zmarłych dojrzewa cukier, którym słodzimy nasze potrawy. Niech Bóg się nad nami umiłuje. Czyż nie okazalibyśmy kolorowym więcej miłosierdzia, gdybyśmy popłynęli do Afryki i tam ich po prostu zjedli?
Przyczyną tego, że szatan stoi u mojego boku, jest to, iż świat, w którym żyjemy, to piekło i czyściec, które sami stworzyliśmy. Płonący w nich ogień podsycamy kłamstwami i żałosnym tańcem ludzkiej próżności.
- Słyszałem kiedyś opinię, że Bóg jest formą, którą nadaliśmy temu, czego nasz umysł nie jest w stanie wyjaśnić.
Svala uśmiecha się ze zrezygnowaną miną, jakby aż za dobrze znał te słowa. Obaj zatrzymują się przy bramie.
- A ja słyszałem, że gdyby Bóg nie istniał, należałoby go wymyślić.
– Nie przerywaj mi! Nie przerywaj mi! Nie przerywaj miiiiii!!! – usłyszałem wściekły ryk.
Aaa, chlor był w swoim żywiole. Na szczęście to już nie było moje zmartwienie…
Pogwizdywałem cicho, patrząc, jak przez okno najpierw leci poduszka, a potem męski garnitur, który zatrzymał się na rosnącym przed blokiem bukszpanie. Malowniczo.
– Ależ Jadziu… – zaprotestował męski, zgnębiony głos.
– Nie przerywaj mi, manipulancie!!! Śpij, kurwa, na dworze, jak ci u mnie nie pasuje. Ty nieudaczniku pierdolony! A jak chcesz spać na mojej poduszce, to ją sobie wynajmij!!!
Ja, panie redaktor, jako człowiek nieuczony… - Dobrze, dobrze, drogi panie Janie, kryguje się pan…Niejeden redaktor naczelny gazety stołecznej zamieniłby się z panem na rozum. - Pan redaktor ich czyta, nie ja. - No dobrze, i co chciałeś pan tym swoim zagajeniem powiedzieć? - Jak pamięcią wstecz sięgnę, to mi się zaczyna wydawać… - Przepraszam, panie Janie, nie będę krytycznie się wypowiadał o naszym kochanym rządzie, który jest najlepszy… - Ale co pan redaktor taki płochliwy? O chorobach zamierzałem podyskutować. - Aaa, to można. O, tu mnie strzyka…i tu łamie… - Przepraszam, ale pan redaktor to na płaszczyznę indywidualną, że tak się wyrażę, steruje bardziej… - Swoja koszula bliższa… - Znów przeproszę, że przerywam, ale ja chciałem bardziej tego…w skali ogólnoludzkiej…globalnie tak.
– Widzisz, córciu, wszystko, co widzimy, czujemy, a więc doświadczamy i przeżywamy, jest częścią czegoś wielkiego, z czego nie każdy sobie zdaje sprawę. Dla mnie ważne jest to, żeby nie czekać na śmierć, aby dotknąć nieba i po nim stąpać, tylko żeby go zauważyć za życia. Bo wszystko, co mamy wokoło, jest w pewnym sensie niebiańskie.
– Czekaj, czekaj, tato. Co to znaczy: „część czegoś wielkiego”?
– To znaczy, że wszystko, co jest na ziemi, ma swoje miejsce, nawet jeśli wydaje nam się, że jest złe. Ciężkie momenty są też częścią życia. To jest taki sekret. Zresztą wyszukiwanie wymyślnych stwierdzeń nie jest najtrafniejsze. Najprościej mówiąc, ważne jest to, żeby być dobrym obserwatorem i przeżywać to, co się zauważa. Nie należy bać się swoich uczuć ani ich ignorować, a te negatywne szybko zmieniać.
– Aaa, czyli tak jak ja czuję zapach konwalii? I jak je widzę?
– Właśnie, właśnie tak. Cieszyć się tym, co widzisz, czujesz, co masz, oraz tą chwilą. Upajać się nią!
© 2007 - 2025 nakanapie.pl