Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dla mas", znaleziono 142

Czasami prawda nie jest warta więcej niż kłamstwo. Zresztą wyboru się dokonuje nie między jednym a drugim, lecz między skutkami jednego i drugiego.
Czasami prawda nie jest warta więcej niż kłamstwo. Zresztą wyboru się dokonuje nie między jednym a drugim, lecz między skutkami jednego i drugiego
Marzenia są groźne (…). Zwłaszcza kiedy zależą od kogoś innego
Marzenia są groźne, Louise. Zwłaszcza kiedy zależą od kogoś innego.
Choroba zawsze odczłowiecza, czyni z tych kobiet marionetki zdane na łaskę groteskowych objawów, kukiełki w rękach lekarzy, którzy nimi manipulują i badają je pod każdym kątem, dziwolągi, które budzą jedynie zainteresowanie kliniczne.
To już nie są żony, matki czy dziewczęta, już nie na kobiety się patrzy albo je ocenia - one nigdy nie będą kobietami, których się pragnie lub które się kocha.
Jak to możliwe, że tak zwani lewicowi nie wspominają już ostrzeżenia Karola Marksa "religia to opium dla mas"? Jak to się dzieje, że nigdy nie wypowiadają się przeciwko teokratycznym reżimom w państwach islamskich?
Dobro i zło ludzkie nie były dla nich [dzieci] osłaniane żadną tajemniczością. Wcześnie wiedziały, że nędza rodzi zbrodnie, że świat jest niesprawiedliwy, a religie służą do ujarzmiania mas w ciemnocie.
Po drugiej wojnie ten ich dystans do żydowstwa pogłębiony został jeszcze o poholokaustowy kompleks: wstyd za żydowskie poniżenie. Rodzice mieli jakieś poczucie, że są rodzaje śmierci mniej godne i bardziej godne i że z pójściem na śmierć tych mas ze sztetli nie wszystko było w porządku.
Wtedy zrozumiałem, że już przyszedł czas, żeby LUD za mordę wziąć, i że to jest Ratunek Jedyny. O! Jakże mnie olśniło to wspaniałe odkrycie moje! Zbawicielem mas, pojąłem, może stać się tylko terrorysta-zamordysta, który swobody pichciwe, rozszmalcowane wyślizgiem milionowym zwęzi, skróci, zaszpuntuje i do imentu zagwoździ, i z ogólnego rozbisurmanienia po chrypach i kwileniach powstanie z wielkim wrzaskiem ten Wyższy Zwid, co był mi jutrzenką w mrokach nocy zwurdziałego liberalizmu...
- Byłem alkoholikiem, byłem uzależniony od heroiny i kokainy. Jestem biseksualny, jestem buddystą. To ja zabiłem Pharabota. Własnymi rękami rozszarpałem mu twarz. Nie sądzę, żebym mógł uchodzić za typowego przedstawiciela mas pracujących.
- Zabiłeś, kierując się zemstą. Zabiłeś, żeby ratować brata. Zabiłeś z naiwnym przekonaniem, że robisz dobrze. Nic nie wiesz o kumulacji zła, o brutalności, tej niszczycielskiej żądzy, która cię przepełnia i trawi.
Pracujący tutaj Czerwoni i otrzymują zapłatę (...)Niedużą. Ale dostają pieniądze i wystarczająco dużo bonusów, by uczynić ich zależnymi. wydają pieniądze na rzeczy, których sądzą, że potrzebują(...) Złoci przystosowali wszystko tak, żeby ułatwić sobie życie. Produkują programy do zabawiania i udobruchania mas. Rozdają pieniądze i datki, by uzależnić całe generacje ludzi, a czynią to celowo siódmego dnia każdego nowego ziemskiego miesiąca, by ich nawet od daty uzależnić. Tworzą rzeczy zapewniające nam pozory wolności. Jeśli przemoc można nazwać sportem Złotych, to manipulacja jest ich formą sztuki.
Widzi pan, według mnie, możliwe są trzy postawy wobec tego absurdalnego życia. Najpierw postawa mas, hoi polloi, które nie chcą przyjąć do wiadomości, że życie to jeden wielki żart. Tacy nie śmieją sie z niego, lecz pracują, gromadzą, przeżuwają, defekują, kopulują, rozmnażają się, starzeją i umierają jak woły zaprzężone do pługa, tak samo głupi, jak w dniu narodzin. Taka jest znakomita większość. Dalej ma pan tych, którzy, jak ja, wiedzą, że życie to żart i mają odwagę się z niego śmiać, na wzór taoistów albo tego pańskiego Żyda. Są wreszcie tacy, i, jeżeli moja diagnoza jest trafna, pan do nich należy, którzy wiedzą, że życie to żart, ale cierpią z tego powodu.
Mafia, jako organizacja, nie przypomina na naszej szerokości geograficznej hermetycznego tworu opartego na więzach krwi. Nie jest także instytucją planowo powoływaną do życia, organizowaną od podstaw. Mafia to korupcyjny układ, budowany na oderwanych od norm etycznych działaniach słabego państwa oraz powszechnej znieczulicy. Drobne interesy i incydentalna życzliwa współpraca pomiędzy przestępcami, biznesmenami oraz przedstawicielami administracji państwowej pewnego dnia okazuje się monolitycznym układem nastawionym na maksymalne wykorzystanie uzyskanych mocy przerobowych. Drobne przysługi stają się warunkiem egzystencji, a także uprawnieniem do żądania wzajemnego świadczenia. Milczenie mas i jednostek umożliwia niczym nieskrępowany rozwój choroby.
Walnij basem, synu.
-Nigdy nie doprowadź się do stanu, w którym darzysz kogoś uczuciem, Cass. Miłość robi z ludzi szaleńców
– Wiem, że karmienie się płonną nadzieją jest bolesne, ale może powinnyśmy...– powiedziała Cass. – Komu to szkodzi?
Ale ja wiedziałam, że nadziei nie można tak po prostu wybrać.
Jego pociągła, sympatyczna twarz sprawiała wrażenie, jakby wyrosła samoistnie z cylindra niczym biała larwa ze słynnego sera casu marzu.
-(...) jestem pokiereszowana.
- Wszyscy jesteśmy. Stąd wiemy, że żyjemy. Miłość to prawdziwe pole walki! (...) Nasze blizny nie pokazują nam kierunku, w którym powinniśmy zmierzać, Cass, lecz przypominają, skąd przyszliśmy.
Marcin dostał z Polski zwyczajną, a może jałowcową (kiełbasę), jego szef, zainteresowany polskim językiem, zapamiętał nazwę produktu prawie dobrze i rzekł: - Kał. basa. Mocz tenora - odpowiedział Marcin. "Autobiografia"
W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku.
Wiem, że jest ci ciężko, ale tak właśnie wygląda życie.
Nasza pamięć jest jak wadliwy aparat fotograficzny – nie możemy być pewni, że obraz, który staramy się uchwycić będzie rzeczywiście wyraźny.
Czasem trzeba ulżyć cierpieniu, a nawet wykrzyczeć je, bo jeśli tego nie zrobisz, spustoszy cię.
Najcenniejszą rzeczą, jaką możesz mieć, jest świadomość, że zajmujesz miejsce w czyimś sercu.
Wszystko, co mogłoby cię zaboleć, bólu także i mnie.
Wierzę, że życie da nam szczęście, którego jeszcze nie dostrzegamy. - Wskazałam niebo. - Teraz świecą gwiazdy, maleńkie iskierki światła. Ale niebawem wstanie słońce. Wystarczy tylko zaczekać.
Z naszą obecną sytuacją wiązało się za wiele pytań, a nikt z nas nie wiedział, jak się zabrać do szukania odpowiedzi.
- I mnóstwo dziewczyn Cię zauważa.
- Ja nie chcę mnóstwa dziewczyn. Chcę Ciebie.
Ludzie nie byli imionami, którymi się przedstawiali. Nie byli swoimi rodami ani krajami. Byli tylko sobą, ale trzeba było przebić się przez wszystko pozostałe, aby to zobaczyć
© 2007 - 2024 nakanapie.pl