Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dumni", znaleziono 120

Dumni ludzie ściągają na siebie wielkie zmartwienia.
My , dwaj dumni bracia , pokochaliśmy dwie piękne siostry .
Bliscy nie zawsze muszą rozumieć nasze decyzje. Ważne, aby były one słuszne i abyśmy sami byli z nich dumni.
Ludziom miesza się rzeczywistość z wyobraźnią. Wstydzą się tego, o czym pomyśleli, są dumni z rzeczy, których nie zrobili, kochają tych, których nie znają, i nienawidzą tych, o których tylko słyszeli
Wszyscy jesteśmy nierozerwalnie związani z naszymi przodkami, z naszą rasą... i to jest piękne, świadczy o naszym człowieczeństwie, i nie powinniśmy się tego wstydzić, lecz być z tego dumni.
To leży w naturze ludzkiej. Wszyscy chcemy uznania za to, co zrobiliśmy. Wielu zabójców przygląda się dramatom, które sami wywołali. Są dumni ze swoich osiągnięć.
Mam do czynienia z wieloma zamożnymi ludźmi. Wszyscy oni są "dumni" z tego, co osiągnęli i jaki mają status. To jest zabawa w chwalenie się przed innymi. Chwalą się i lansują.
(...) Rosjanie to dumni ludzie. Mają dobrych fizyków i wielkie zasoby. Być może, będą musieli obniżyć stopę życiową, lecz zrobią wszystko, by mieć wiele bomb atomowych tak szybko, jak to możliwe.
Krzyżacy bardzo dumni byli ze swej twierdzy. Porównywali ją z najpiękniejszymi miastami świata i z dumą twierdzili: Mediolan jest z marmuru, Buda z kamienia, a Marienburg, czyli Malbork, z błota.
Chciał mu powiedzieć, że jest silny, porządny i że rodzice byliby z niego dumni. Chciał mu powiedzieć, że go kocha. Ale nie padły żadne słowa i chyba nie były potrzebne. Telepatia tez nie. Czasami przytulenie kogoś jest jak telepatia.
Teraz wyjeżdża prawdziwy «Majdanek», najlepsi synowie Polski, ci, którzy cierpią za idee w obozie, którzy dumni są ze swych pasiaków, elita Majdanka. To, co poprzednio wyjechało, to szumowiny, szmuglerzy, kryminaliści, kombinatorzy, element aspołeczny...
Każdy z nas nosi maski. Jedne uwierają nas mniej, inne bardziej. W jednych czujemy się sobą, w innych kogoś udajemy. Wszystkiw w końcu się wycierają i odsłaniają prawdziwe oblicze. Rzadko jesteśmy z niego dumni.
Z jakiegoś powodu myślimy, że przyroda to najpiękniejsza rzecz, jaką ojczyzna ma nam do zaoferowania. Jesteśmy dumni z tego, ze pomogła zatrzymać naszych wrogów. Że to dzięki niej Napoleon i Hitler nie zdołali splądrować całego kraju. Ale prawda jest taka, że przyroda jest naszym największym wrogiem. To ona nas morduje. Rok w rok.
Czasami warto poświęcić coś swojego, aby pomóc innym. Może oni mają jeszcze gorzej niż my. Nawet jeśli przez to będziemy mieć później trochę problemów. Bliscy nie zawsze muszą rozumieć nasze decyzje. Ważne, aby były one słuszne i abyśmy sami byli z nich dumni. Wiedz, kochanie, że dobre uczynki, prędzej czy później, ale jednak, zawsze powracają.
I on, i Wiera Łazariewna należeli do innego gatunku - do gatunku ludzi "umiejących żyć". No cóż, nie jest źle spokrewnić się z ludźmi innego gatunku. Otrzymać zastrzyk świeżej krwi. Skorzystać z cudzej umiejętności. Ludzie, którzy nie umieją żyć, wskutek długiego przebywania razem zaczynają ciążyć sobie wzajemnie - właśnie dzięki swemu szlachetnemu brakowi umiejętności życia, z którego są skrycie dumni.
Zapamiętajcie sobie, przyjaciele, że osobisty do was dostęp stanowi dla ludzi niżej położonych w hierarchii potężny bodziec. Uśmiech, przyjazne słowo, użycie przydomka na dowód uczucia, jakim kogoś darzycie. Wspomnijcie, jak to będąc chłopczykami, dumni byliście, gdy ojcowie brali nas na kolana. Nawet i teraz zaproszenie na obiad do dowódcy natychmiast umniejsza w waszych umysłach trud wszystkich ciężkich godzin spędzonych na żegludze pod wiatr. Nie odgradzajcie się od swoich podwładnych. Uwagi waszej nie uda się nikomu zdobyć za pieniądze i ludzie to wiedzą.
Obserwując i słuchając innych, można zauważyć, że niektórzy (znowu więcej ojców, niż matek) "używa" dzieci przeważnie do chełpienia się przed innymi. Traktując ich nie tylko jako naturalną i logiczną kontynuację swego życia, ale też jak lustro, w którym się odbijają albo rewanżują za to, czego sami nie mogli lub nie potrafili w życiu zrealizować.
Stąd łatwo i cudownie jest móc pokazać piękne, inteligentne i pojętne dziecko, jakby stworzenie podobnego cudu było osobistą czyjąś zasługą.
Natomiast za wstyd, lub winę uznaje się posiadanie dziecka niedoskonałego, które nie odzwierciedla parametrów i kanonów, jakie społeczeństwo tych najodważniejszych, piękniejszych, zręczniejszych (naj... naj...) się spodziewa.
Tymczasem ani ojciec, ani matka, o ile słusznie dumni mogą i powinni być ze swych dzieci, nie powinni ich wykorzystywać do własnych, osobistych celów.
Jan Widacki Domagamy się od Ukraińców, by potępili zbrodnie ludobójstwa popełniane przez UPA. Dziwimy się i oburzamy, że przychodzi im to z takim trudem. A my? Mamy w historii rzeczy piękne i chwalebne i jesteśmy z nich słusznie dumni. Ale mamy też rzeczy podłe. Nie potrafimy nie tylko ich potępić, ale nawet do nich się przyznać. Wydawało się, że Jedwabne było przełomem. Okazało się, że nie było. Teraz IPN wycofuje się z wydanej kiedyś słusznej oceny, że dzielny partyzant z Wileńszczyzny, jakim był Romuald Rajs „Bury”, po wojnie, w styczniu i lutym 1946 roku, w Białostockiem wymordował kilkadziesiąt cywilnych osób narodowości białoruskiej właśnie z „powodu ich przynależności do białoruskiej grupy narodowej o wyznaniu prawosławnym”, co nosiło ewidentne znamiona ludobójstwa. „Bury” jest teraz dla IPN znów bohaterem. Zawróciliśmy z drogi, na którą z takim trudem dopiero wkroczyliśmy. Jan Widacki Mitologizacja „żołnierzy wyklętych” jest gwałtem na historii. Ich dramat wymaga wyjaśnienia, nie mitologizacji. Tego wymaga nie tylko elementarna uczciwość, ale również troska o przyszłość narodu. Jaką nauczycielką życia ma być tak zakłamana historia? Nina Kraśko: Ani ustalenia prokuratury białostockiego oddziału IPN , ani wyrok białostockiego sądu nie zatrzymały budowania kultu i rozprzestrzeniania legendy Romualda Rajsa „Burego”. Po zwycięstwie PiS w wyborach 2015 r. zaczął on pełnić rolę świętego męczennika za wolność i prawdę. Wybielanie tej postaci posunięto tak daleko, że usprawiedliwia się każdy jego czyn czy rozkaz, nawet najbardziej bezmyślny i niegodny. Bo albo okazuje się, że winni byli przełożeni, albo podwładni, a najczęściej same ofiary. IPN (2005) Działania pacyfikacyjne przeprowadzone przez „Burego” w żadnym wypadku nie sprzyjały poprawie stosunków narodowych polsko-białoruskich i zrozumienia walki polskiego podziemia o niepodległość Polski. Przeciwnie, tworzyły często nieprzejednanych wrogów lub też rodziły zwolenników dążeń oderwania Białostocczyzny od Polski. Żadna zatem okoliczność nie pozwala na uznanie tego co się stało za słuszne. „spośród wszystkich (…) motywów, które determinowały działania [Romualda Rajsa] „Burego” i części jego podwładnych, czynnikiem łączącym było skierowanie działania przeciwko określonej grupie osób, które łączyła więź oparta na wyznaniu prawosławnym i związanym z tym określaniu przynależności tej grupy osób do narodowości białoruskiej. Reasumując, zabójstwa i usiłowania zabójstwa tych osób należy rozpatrywać jako zmierzające do wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a zatem należące do zbrodni ludobójstwa, wchodzących do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości”. Paweł Dybicz (ze Wstępu) Postrzeganie przeszłości bez uwzględnienia ówczesnych realiów i całego kontekstu historycznego prowadzi do bezrozumnej heroizacji „żołnierzy wyklętych”. Nie ma tu miejsca na prawdziwy osąd ich postępowania. Wśród członków powojennego podziemia byli też ludzie, wierni swoim ideałom, którzy nie splamili się krwią niewinnych ofiar. Ale byli i tacy, a było ich niemało, których nie można nazwać inaczej niż zbrodniarzami. Bezmyślna heroizacja wszystkich „żołnierzy wyklętych” jest gwałtem na prawdzie i na historii.
Męczę się sama ze sobą. I łudzę się, że dam radę, dam radę, dam radę...
Ciągle to samo. Ja nawet nie mam siły wypowiadać tych słów.
Targowanie się nie jest dla dam.
Przystanął na drugim stopniu. Dlaczego na dole panuje taka cisza? Bał się, serce waliło mu jak młot pneumatyczny. Bum, bum, bum. Omal nie wyskoczyło z piersi.
Beze mnie będą się zabijać. Beze mnie właśnie to robi Sevro. Jaka to nieodwracalna strata. Śmierć pociąga za sobą śmierć, która pociąga śmierć.
Nie dam ci odejść, jeśli czujesz do mnie choć ułamek tego, co ja do ciebie.
Beze mnie nie miała by co włożyć do ust. Bez niej nie miałbym po co żyć.
Tam, skąd pochodzę, brak głosu jest dla mojej płci przypisany kulturowo i traktowany jako coś(...)naturalnego
Wkrótce się przekonasz, że w życiu kobiety nie ma miejsca na miłość.
Ukrywałam się. Mam w pracy kilka kątków, w których mogę spokojnie się wyszlochać.Oczywiście ludzie widzieli, że mam czerwone oczy, ale prawdopodobnie, gdyby ktoś zapytał:„Czy coś się stało?”, odpowiedziałabym: „Nic. Wszystko w porządku”. No, bo co mam powiedzieć? Co się stało? Mam powiedzieć, że mi za ciężko żyć? Że po prostu już nie dam rady? Przez te sześć lat tyle razy padałam na kolana i wstawałam, padałam i wstawałam, padałam i wstawałam, że wydawało mi się, że już więcej ani razu tego nie zniosę. Po prostu nie dam rady. Niech już bym sobie została na tych kolanach. Niech się życie toczy gdzie indziej, beze mnie. Nie chciałam umierać, ale nie chciałam też być żywa. Spadanie.
NIC PO TOBIE, HARRIET, nie zostało. Oprócz mnie. Więc tego nie zmarnuję. Nie dam tego zniszczyć.
Potrzebuję kogoś, kto nie może żyć beze mnie! A Ty możesz żyć beze mnie! Zawsze mogłeś! Nie potrzebujesz mnie. Jesteś zimny! Jesteś pusty! Nic nie wiesz o miłości! Nigdy tak do końca nie byłeś ze mną!
Popatrzyłem na jego umęczoną twarz i uznałem, że dam już mu spokój. Pod przymusem nie można się niczego nauczyć.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl