Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dusik", znaleziono 43

Była bardzo zła, gdy podjąłem decyzję o wyjeździe. Nie chce nawet wiedzieć jakie informacje zdobędę. Ona chce żyć i cieszyć się tym, co osiągnęliśmy. Ja chcę wiedzieć. Bo nie daje mi spokoju ten jeden sen, w którym trawa mnie dusi i zaczyna wyciskać ze mnie życie. Chcę wiedzieć, by ją i siebie uratować.
Kiedy mówię sobie, żeby przestać być tchórzem, podnoszę wzrok. Żar w jego oczach owija się wokół mojego serca i dusi je. Myślę, że: będzie miał twarz Gregory’ego Pecka. On też mnie lubi. Odejdzie ze spuszczonymi rzęsami i rękoma wciśniętymi w kieszenie, a ja nie jestem pewna czy to zniosę.
Nasze argumenty i sugestie do niej nie trafiały. Znosiłyśmy Michała dla niej, choć z czasem stawało się to coraz trudniejsze. Żal nam jej było, widząc jak się dusi, ale swoje marzenia o rodzinie spełniła. Zastanawiam się, czy nie lepsze tutaj będzie określenie tej rodziny po prostu jej namiastką? Szkoda tylko, że nie miała z kim tego szczęścia dzielić.
Słuchałam tej przemowy nieruchoma jak słupek, ale w tej chwili bezwład minął mi jak ręką odjął, za to ogarnął mnie, jak mówią, dziki wkurw. W jednej nanosekundzie doszłam do stanu wrzenia, zdolna w pojedynkę pacyfikować niewielkie osiedla mieszkaniowe, dusić staruszki moherowym beretem i urwać łepek temu misiu. Dowolnie.
Łatwo jest popełnić błąd. Trudniej go dotrzec i....naprawić. gorzej, jesli nie rozumie się wagi swoich czynów, krzywdy, którą się wyrządziło drugiemu człowiekowi. A potem nadchodzi kłamstwo. I kolejne, i następne. Oplataak bluszcz i dusi. Pozbawia zdrowego rozsądku i empatii.
"- Niegdyś mieszkałam w miejscu, w którym opinie innych miały znaczenie. To mnie dusiło, niemal mnie złamało. Tak więc uwierz mi, Feyro, kiedy ci mówię, że wiem, co próbowano ci zrobić, i że przy odpowiedniej dozie odwagi możesz przestać dbać o to, co inni mówią o tobie. Robisz to, co t y kochasz, i to, czego t y potrzebujesz."
Podczas brutalnych sesji bogaci sponsorzy podwieszali je, dusili rękami, gwałcili najróżniejszymi przedmiotami, bili, opluwali, wyzywali, a nawet podtapiali. Po wszystkim upychali je w ciasnym pomieszczeniu gosodarczym i przetrzymywali je w nim nawet przez dwa dni. Niektóre dziewczyny traciły przytomność , a inne załatwaiły się pod siebie, przez co pozostałe musiały godzinami znosić smród odchodów.
Tonął. Ewentualnie dusił się - trudno było orzec, gdy rozpaczliwie machał rękami w rzece czarnych jak noc liter i co chwilę znikał pod jej powierzchnią. Palce wpadały mu na brzuszki samogłosek, kanty spółgłosek tarły o suchą jak papier skórę. (...)
A potem nagle wypadł na szeleszczącą trawę, która z sekundy na sekundę nabierała barwy, miękkości, zapach.
Dziecko jest bezbronne i nie może sobie poradzić, nawet jeśli ktoś je katuje. Nawet jeśli matka bije łyżką do butów, rurą do odkurzacza czy trzonkiem noża albo dusi, albo polewa wrzątkiem, dziecko nie ma jak uciec i nie potrafi znienawidzić jej tak naprawdę, z całego serca. Rozpaczliwie i za wszelką cenę stara się jakoś pokochać rodzica. Nie chce go znienawidzić, więc wybiera nienawiść do samego siebie.
Pierwszy transport Żydów zabrano z Koła do Chełmna 7 grudnia. Tego dnia około siedmuste ludzi przybyło do pałacu i tam spędziło noc. Następnego dnia ładowano ich grupami do samochodowej komory gazowej - starego furgonu Kaisers Kaffee - wożono do lasu, duszono i grzebano. Po południu do pałacu przybyła kolejna grupa z Koła i znów nocowała w obozie. Tak samo wyglądały cztery następne dni.
Kiedy tak na mnie patrzyła, w głowie jak na złość odtwarzały mi się sceny naszego dzikiego seksu. Zawsze miała to kocie spojrzenie. Błagała, bym ją zniszczył i niejednokrotnie to robiłem. Najpierw ją dusiłem do utraty tchu, a później pieprzyłem przywiązaną do łóżka, dopóki nie rozpadała się pode mną w szaleńczym orgazmie. Była kobietą, dla której gotów byłem rzucić wszystko. Straciłem dla niej głowę. Wpadłem w wir pełen uzależnień. Prawie umarłem. Zniszczyła mnie bez mrugnięcia okiem.
Jestem Estee Lauder, a ty musisz być Nicholas Harrison, nasz dzielny chłopiec, o którym wszyscy mówią, że los go prześladuje. Jak czuje się żona, bo ty widzę niezłą przywdziałeś maskę? Wiesz, nie warto nieraz wszystkiego w sobie dusić i udawać zadowolonego z życia. Ten nasz nowojorski styl, to niepotrzebne zakłamanie, konwenanse. Jak tak dalej pójdzie, ciężko chorzy, jedną nogą już na drugiej stronie, na pytanie jak się czujesz odpowiadać będą "I am fine".
Mam dość takiego porządku. Ten porządek mnie dobija. Zabiera mi życie. Nie mogę już dłużej, duszę się. Podchodzę do okna, chcę je otworzyć, żeby trochę świeżego powietrza dostało się do środka. Ale okno nie chce się otworzyć. Szarpię mocniej, ale to nie pomaga. Jakub podchodzi do mnie, odsuwa mnie i mówi: – Nawet okna nie potrafisz otworzyć – syczy ze złością. Łapie za klamkę. Szarpie z całej siły. Nadyma się i odłamuje plastikową część. Myślę o sile nagle pojawiającej się w mężczyźnie, który łamie plastikowe klamki, niszczy ogrody, wysusza rzeki, zabija narody, gwałci, dusi, zabiera dowody istnienia. Obok niej (a może nie obok, ale poza wszelkimi kierunkami, na dnie czy na obrzeżu, nie wiadomo gdzie) jest też taka siła, która tworzy dobre rzeczy. Nie wiem. Mój mąż tworzy tylko plany wojen, mapy podległych krain, buduje fortyfikacje, umacnia swoje wojsko – rośnie w siłę, żeby skuteczniej panować nad swoim ludem, którym jestem ja
© 2007 - 2024 nakanapie.pl